Msze święte zawieszone przez remont drogi
Na czas remontu ulicy Młodzieżowej w wodzisławskiej Zawadzie zostały zawieszone msze święte dla dzieci. Powód? Bezpieczeństwo najmłodszych. Ruchliwa dotąd droga stała się jeszcze groźniejsza. Mieszkańcy domagają się świateł przy przejściu. Grożą protestem.
WODZISŁAW ŚL. Wracamy do tematu walki o sygnalizację świetlną na ul. Młodzieżowej w Zawadzie, w bezpośrednim sąsiedztwie skrzyżowania z ul. Paderewskiego, przy przejściu dla pieszych. Korzystają z niego głównie dzieci idące do pobliskiej szkoły. - Chcemy rozmawiać, żeby rozwiązać problem. Ale jeśli nie będzie dobrej woli ze strony województwa, dojdzie do protestu. Nie odpuścimy - zapowiada Jan Zemło, wodzisławski radny z dzielnicy Zawada.
Najważniejsze, że jest „zielone”
Ul. Młodzieżowa jest drogą wojewódzką. Właśnie trwa tam długo wyczekiwany remont. Prace prowadzone są etapami. Nawysokości szkoły w Zawadzie jezdnia została tam rozkopana, wprowadzono ruch wahadłowy. Wielu kierowców chce zdążyć na „zielonym”. Nie wszyscy zwracają uwagę na to, że po pasach przechodzą dzieci.
Msze wrócą po remoncie
Żeby ograniczyć zagrożenie, zapadła decyzja o zawieszeniu szkolnych mszy świętych. Msze święte dla dzieci od kilku lat odbywają się w środy o 8.00 rano. Z kościoła dzieci szły na 9.00 do szkoły. Ale wtedy musiały pokonać feralne przejście dla pieszych na Młodzieżowej. Innej drogi nie ma. - Dzieci szły z kościoła do szkoły dużą grupą. Na przejściu dla pieszych kierowcy nie zawsze zwracali na nie uwagę. W czasie remontu tym bardziej. Dlatego po rozmowie z księdzem proboszczem została podjęta decyzja o zawieszeniu mszy świętych do czasu zakończenia remontu na wysokości szkoły - informuje Bożena Pluta, dyrektor szkoły w Zawadzie. - Decyzja ma związek z zapewnieniem dzieciom bezpieczeństwa - dodaje.
Chcemy świateł!
Mieszkańcy dzielnicy mają już dość sytuacji, że muszą drżeć o bezpieczeństwo najmłodszych korzystających z przejścia na Młodzieżowej. W czerwcu doszło nawet do sytuacji, że tir dosłownie zmiótł kilkuletnie dziecko, które stało przy pasach. Chłopiec został odrzucony do tyłu. Było o włos od tragedii. Nie pierwszy zresztą raz. Dlatego mieszkańcy domagają się zamontowania przy przejściu wzbudzanej sygnalizacji świetlnej. I to jak najszybciej. - Tygodniowo odbieram kilka telefonów od mieszkańców z prośbą, by nie zostawiać tego tematu. Chcemy rozmawiać, bo tu chodzi o bezpieczeństwo dzieci. To sprawa nadrzędna. Jeśli jednak nie będzie dobrej woli ze strony województwa, dojdzie do protestu. Mówię to w imieniu wielu mieszkańców - podkreśla wodzisławski radny Jan Zemło. Rajca poruszył też temat na miejskiej komisji. - Nie odpuścimy - zapewniał.
Dorośli też się boją
Szkolna społeczność od lat apeluje o montaż świateł. - Cieszymy się, że ulica Młodzieżowa jest remontowana, ale oczekujemy, że przy przejściu powstaną światła. Monitujemy o to od 10 lat, występowaliśmy do urzędu marszałkowskiego. Kilka razy były zbierane podpisy w tej sprawie - podaje przykłady działań dyrektor szkoły, Bożena Pluta. Żeby pokazać absurd sytuacji, przypomina, że swego czasu szkoła zatrudniła osobę, która miała przeprowadzać dzieci przez pasy. Miała odblaskowy strój i specjalną tablicę. Ale mimo to obawiała się pędzących tirów i wchodzenia na jezdnię.
Kolejne badania
Również wodzisławski urząd miasta stara się o montaż sygnalizacji. - Zdajemy sobie sprawę, że to ważne, by sygnalizacja powstała. Zwłaszcza, iż chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Prowadzimy rozmowy z Zarządem Dróg Wojewódzkich. Ostatnia korespondencja w tym temacie prowadzona była w ubiegłym miesiącu. Zobowiązaliśmy się wykonać badania natężenia ruchu. Zostały one już wykonane, a ich wyniki zostały przesłane do ZDW - informuje rzecznik urzędu miasta, Anna Szweda-Piguła.
Zmienią zdanie?
Początkowo Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach informował, że sygnalizacji świetlnej w Zawadzie nie będzie. Ale pojawiło się światełko w tunelu. Ma dojść do ponownej analizy. - Władze Wodzisławia Śląskiego przedstawiły nam kolejny wniosek w tej sprawie i przedstawiły własne wyniki badań natężenia ruchu pojazdów w tym miejscu. Interpretacja badań przedstawiona przez władze miasta różni się od naszej. Dlatego jeszcze raz przeanalizujemy sprawę - informuje Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. (mak)