Nerwy w kolejce po 10 tys. zł
Na brak organizacji i informacji narzekali mieszkańcy regionu, którzy nawet kilkanaście godzin czekali, aby złożyć wniosek o wypłatę 10 tys. zł
REGION 24 października weszła w życie Ustawa o świadczeniu rekompensacyjnym z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla, na podstawie której ponad 235 tys. uprawnionych emerytów i rencistów górniczych otrzyma po 10 tys. zł jednorazowej rekompensaty za utracony deputat węglowy. Przyjmowanie wniosków potrwa do 18 listopada włącznie, ale już w pierwszych dniach składania wniosków przed punktami, gdzie można złożyć stosowne dokumenty, było naprawdę tłoczno i nerwowo.
Zmiana miejsca
W regionie zostało otworzonych kilka punktów, gdzie wnioski o deputaty można składać. W powiecie wodzisławskim dokumenty można złożyć w Pszowie, w Rydułtowach i w Radlinie. Najbardziej dynamiczna sytuacja okazała się być w Radlinie. Początkowo zainteresowani składali wnioski w budynku starej stolarni KWK ROW Ruch Marcel. Natomiast 24 października po godz. 21.00 rzecznik prasowy radlińskiego magistratu poinformował nas, że został uruchomiony awaryjny punkt przyjmowania wniosków w radlińskim Miejskim Ośrodku Kultury. A poprzedni punkt został zamknięty. Zapytaliśmy Polską Grupę Górniczą (PGG), która odpowiada za punkt w Radlinie, dlaczego została zmieniona lokalizacja składania dokumentów. - Punkt w Radlinie został otwarty w Miejskim Ośrodku Kultury, ze względu na usytuowanie na parterze, przez co ma większą dostępność dla ludzi starszych oraz ułatwienia komunikacyjne - poinformował Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG. Wyjaśnił również, dlaczego punkt jest otwarty od 7.00 do 14.00 (np. w Rydułtowach wnioski można składać od 7.00 do 20.00). - Punkt obsługiwany jest przez pracowników kopalni, w związku z tym otwarty jest w czasie ich pracy tak jak pozostałe dodatkowo otwarte punkty w PGG. Natomiast punkt był i jest obsługiwany przez cztery osoby - dodał.
Było tłoczno
25 października sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w radlińskim punkcie. Zastaliśmy długą kolejkę, która uformowała się już około godz. 7.00. Przed i po południu nie malała. Ludzie nie tylko stali w środku budynku, ale „wylewali się” przed MOK. - Nie złożyłam dzisiaj wniosku, bo kolejka jest bardzo długa, a punkt czynny tylko do 14.00. Powiedziano mi, że mogę złożyć wniosek w innych miejscach np. w Rydułtowach czy Pszowie. Ale sama nigdzie nie pojadę, bo nie mam prawa jazdy - mówiła nam pani Jadwiga, mieszkanka Radlina. Wnioski przyjmowane są na piętrze w holu głównym MOK-u, a mieszkańcy ustawiają się od ul. Mariackiej. - Czekamy od rana, żeby złożyć wniosek. W deszczu, w zimnie i cały czas na stojąco. Mamy już swoje lata. A takiego burdelu to dawno nie widzieliśmy - mówili zdenerwowani emeryci, którzy przyjechali do Radlina z Żor, żeby złożyć wniosek. Atmosfera między kolejkowiczami była bardzo napięta. - Co chwilę przychodzą tu jacyś „wpychalscy”. Nie tylko stoimy w tej kolejce, ale musimy też jej pilnować. To, co się tu dzieje naprawdę woła o pomstę do nieba! - mówił nam jeden ze stojących w kolejce. Zapytaliśmy czekających, dlaczego przyszli właśnie dziś skoro na złożenie wniosków mają mimo wszystko trochę czasu. - Wolimy to złożyć jak najwcześniej. Po co czekać? Jeszcze się okaże, że pieniędzy dla wszystkich nie starczy – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Interweniowała straż miejska
Przed godz. 14.00 do MOK-u przyjechali radlińscy funkcjonariusze straży miejskiej. Wraz ze zbliżającą się godziną zamknięcia punktu atmosfera między kolejkowiczami była coraz bardziej napięta. Równo o godz. 14.00 punkt został zamknięty. Ale około 30-osobowa grupa, nadal „okupowała” wejście, gdzie składało się dokumenty. Mieszkańcy regionu domagali się ich przyjęcia. - Stoimy tu od wielu godzin. Nie prosimy o wiele tylko o 30 minut, aby nam, czyli tym którzy tutaj pozostali przyjęto wnioski - tłumaczyli. Mimo nacisków grupie nie udało się niczego wskórać. - Panie, które przyjmują wnioski, nie dostały dyspozycji dyrektora o możliwość dłuższej pracy. Dlatego nie mogą przyjąć naszych wniosków. Dzwoniłam, gdzie się dało, żeby dziś nasze wnioski w tym punkcie przyjęto. Niestety nie udało się - mówiła rozżalona sytuacją Lidia. Funkcjonariusze straży miejskiej odprowadzili do drzwi wyjściowych MOK-u zdenerwowanych mieszkańców. - Tyle czasu stać i to po nic? Żeby odejść z kwitkiem? Znowu będziemy musieli stać godzinami w kolejkach, a praktycznie zamknięto nam drzwi przed nosem - mówili zdenerwowani mieszkańcy opuszczający MOK.
Dwa punkty
Od 26 października czynne w Radlinie są dwa punkty odbioru wniosków. W radlińskim MOK-u dokumenty składać można w godz. 7.00-14.00. Natomiast w budynku byłej stolarni na KWK ROW Ruch Marcel w godz. 8.00-20.00. To uspokoiło sytuację. Oba punkty równocześnie będą pracować do 8 listopada. Później najprawdopodobniej będzie działał tylko jeden z nich.
W Rydułtowach sprawniej
Inaczej wyglądała sytuacja np. w Rydułtowach, gdzie jak sprawdziliśmy obsługa przebiegała sprawnie. Choć już pierwszego dnia w budynku byłego klubu NOT przy ul. Ofiar Terroru około godz. 10.00 brakło wniosków. Szybko zostały jednak dodrukowane. - Pierwszy raz byłem o godz. 10.00. Wziąłem jeden z ostatnich wniosków. Ludzie trochę się denerwowali, że już nie ma. Ale od znajomych dowiedziałem się, że szybko zostały uzupełnione i już nie było problemu - mówił nam pan Andrzej z Rydułtów, emerytowany górnik.
Osoby, które wychodziły z punktu, podkreślały, że przyjmowanie wniosków odbywa się sprawnie. - Naliczyłem 8 stanowisk, więc szybko to idzie. Stałem niecałe pół godziny, ale to nie jest długo, bo ludzi było dużo, kolejka już przed budynkiem - podkreśla pan Marian.
Stojący w kolejce od czasu do czasu toczą rozmowy na temat samego pomysłu wypłaty 10 tys. zł rekompensaty w zamian za zrzeczenie się roszczeń do deputatu węglowego. - Wolę wziąć i mieć to załatwione. Lata lecą, człowiek się starzeje i jakby miał się procesować, to nie wiadomo czy by doczekał efektu. A tak jest niespodziewany zastrzyk gotówki. Może dla młodych to gorsze rozwiązanie, ale dla nas starszych bardzo dobre - mówi pani Jadwiga. (juk), (mak)
Gdzie i jak uwierzytelnić uwierzytelnić wniosek
Ustawa dopuszcza złożenie wniosku o 10-tysięczną rekompensatę za utracone prawo do bezpłatnego węgla i związanego z nim oświadczenia przez pełnomocnika lub za pośrednictwem poczty, co w założeniu ma pozwolić – szczególnie osobom starszym lub schorowanym – na uniknięcie kolejek. Jednak w takim wypadku, zawarte we wniosku dane i podpis osoby uprawnionej muszą być potwierdzone przez notariusza lub urząd gminy.
Wielu uprawnionych do świadczenia postanowiło skorzystać z tej drugiej opcji. Za usługę notariusza trzeba zapłacić, zaś urząd gminy w wielu przypadkach znajduje się bliżej. Nie w każdej gminie sprawę uda się jednak załatwić. Docierały do nas skargi, że niektóre nasze gminy odmawiają potwierdzenia podpisu. Nie bez powodu. Samorządowcy powołują się na zasadę wynikającą z Prawa o notariacie, zgodnie z którą poświadczenie własnoręczności podpisu sporządzić może tylko notariusz. Organy samorządu terytorialnego, a więc wójt, burmistrz lub prezydent mogą dokonać uwierzytelnienia jedynie w przypadku, kiedy na terenie danej gminy nie funkcjonuje kancelaria notarialna.
Tak jest np. w Godowie. – Od kilku dni zajmujemy się głównie załatwianiem uwierzytelnień – przyznają urzędnicy. Najwięcej dodatkowej roboty ma zaś wójt. – Zgodnie z prawem nie mogę tej czynności delegować na przykład na swojego zastępcę – wyjaśnia Mariusz Adamczyk, wójt Godowa, choć przeciwnego zdania są wójtowie m.in. Lubomi i Gorzyc, którzy uprawnienie to delegowali np. na sekretarzy gmin.
Należy zaznaczyć, że uwierzytelnienie podpisu to czynność administracyjna, a więc urzędy gmin pobierają za nią opłatę. Niewygórowaną, bo wynosząca raptem 9 zł.
Poświadczenie odbywa się w obecności osoby uprawnionej do pobrania świadczenia i osoby, która ma zostać pełnomocnikiem. – Jeśli ktoś porusza się z trudem i czeka w samochodzie, to schodzimy do auta. Jeśli ktoś w ogóle nie może podjechać do urzędu albo mnie akurat w urzędzie nie ma, to wtedy osoby takie zapisujemy na listę, a ja przyjeżdżam do nich na umówiony termin do domu i tam odbywa się uwierzytelnienie – wyjaśnia wójt. W ciągu dwóch pierwszych dni obowiązywania ustawy tj. wtorku i środy prośbę o uwierzytelnienie podpisu w domu złożyło ponad 30 osób z terenu gminy Godów. Podobnie sprawa wygląda w Urzędzie Gminy w Gorzycach. Na terenie tej gminy również nie działa kancelaria notarialna. – Sporo osób przychodzi po uwierzytelnienie, a kilka osób dziennie zostawia swój adres z prośbą, by wójt przyjechał uwierzytelnić podpis do domu – przyznaje Beata Futerska z Urzędu Gminy w Gorzycach. Podpis uwierzytelnia też sekretarz gminy. Podpisów nie uwierzytelnia Urząd Miasta w Wodzisławiu Śl. – W naszym mieście funkcjonują kancelarie notarialne i to tam mieszkańcy muszą udać się po uwierzytelnienie podpisu – wyjaśnia Anna Piguła-Szweda, rzecznik prasowy UM w Wodzisławiu Śl. (art)