Na wstępie Artur Marcisz Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Śmieciowe placebo
Pierwsza gmina w powiecie wodzisławskim zdecydowała, że będzie dopłacać do systemu odbioru odpadów komunalnych od mieszkańców. To pokłosie galopujących wzrostów stawek za odbiór śmieci, które we włodarzy gmin i miast w roku przedwyborczym uderzają z siłą tsunami. W końcu ten podatek dotyczy każdego jednego wyborcy.
Przed tą siłą ugięli się w Gorzycach. Oto włodarze tej gminy mieli wytłumaczyć mieszkańcom, że nakładają na nich stawkę 16 zł miesięcznie – choć nie mają na jej wzrost żadnego wpływu – i zarazem wziąć na siebie cięgi, które od tych mieszkańców na nich spadną. Z jednej strony więc trudno się dziwić, że postanowiono stawkę ręcznie obniżyć, dorzucając do systemu pieniądze z budżetu gminy. Z drugiej jednak strony, efekt może być zgoła niezadowalający. Gminę cały zabieg będzie kosztował do pół miliona złotych. Co zyskano? Obniżenie stawki z 16 do – nadal trudno akceptowalnych – 14 zł. Tymczasem wyłożonych na ten zabieg środków publicznych w końcu gdzieś zabraknie. A za rok – i włodarze doskonale zdają sobie z tego sprawę – czeka kolejna podwyżka śmieciowej opłaty, bo znów wzrosną koszty składowania śmieci na wysypiskach. I co wtedy? Gmina znów będzie dopłacać? A gdzie będzie szukać pieniędzy, jak nie w kieszeni podatnika, dokładnie tego samego, któremu obniża stawkę śmieci teraz?
A może jednak jest to jakiś sposób na złagodzenie szoku, jakiemu z roku na rok poddawani będą producenci śmieci, czyli my wszyscy? Ot takie placebo na wysoką cenę śmieci.