W Turzy ekstremalnie, w Wodzisławiu tradycyjnie
Setki wiernych uczestniczyło w Drogach Krzyżowych, które przeszły ulicami naszych miejscowości w ostatnich tygodniach.
WODZISŁAW, SYRYNIA, TURZA ŚL. W piątek 23 marca tradycyjnie Droga Krzyżowa odbyła się w Wodzisławiu. Jej łowem przewodnim było hasło: Do nieba z Ojcem Pio. Miała ona swój początek u zbiegu ulic Pszowskiej i Górniczej. Następnie wierni przeszli w stronę kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Wszechpośredniczki Łask i św. Antoniego z Padwy w Jedłowniku. W nabożeństwie udział wzięli włodarze powiatu oraz miasta. W tym samym dniu odbyły się m.in. Droga Krzyżowa w Syryni.
Niezwykła Droga Krzyżowa wyruszyła 16 marca spod kościoła Matki Bożej Fatimskiej w Turzy Śl. Była to tzw. Ekstremalna Droga Krzyżowa (EDK). Turska parafia zadbała o to, by każdy z piechurów zabrał w drogę drewniany krzyż. Zostały one wykonane przez mieszkańców schroniska, prowadzonego przez Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta w Wodzisławiu Śl.
Około godz. 20.00 pierwsi piechurzy wyruszyli w trasę, która wiodła przez Kolonię Fryderyk, Gorzyczki, Uchylsko, Olzę, Bełsznicę, Rogów, Zawadę, Czyżowice i Pędzich. Zamknięta była w pętlę - piechurzy rozpoczynali i kończyli EDK przy kościele w Turzy Śl. Trasa w przeważającej części biegła po drogach gruntowych i leśnych ścieżkach. Nie zabrakło kilku stromych podejść. Większość stacji została usytuowana przy kościołach lub przydrożnych krzyżach i kapliczkach. - Od dawna chciałem wziąć udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. W tym roku to mi się w końcu udało. Nie wiem, czy dam radę przejść całą trasę, ale chciałem podjąć to wyzwanie - mówił nam Dawid, jeden z uczestników EDK, który podobnie jak inni miał do przejścia 40 kilometrów, w skupieniu, bez rozmów i pikników. Warunki atmosferyczne piechurów z Turzy Śl. były nadzwyczaj ekstremalne. Padający śnieg, silny i porywisty wiatr, temperatura powietrza sięgająca kilku stopni poniżej zera. Zmęczenie, ból, nogi odmawiające posłuszeństwa, słabnąca siła woli i coraz bardziej natarczywa myśl o tym, by odpuścić. To warunki, w których piechurzy w świetle czołówki rozważali stacje Męki Pańskiej. W tym wyzwaniu najważniejsze było dotarcie do granicy bólu. Do momentu, w którym wszystko mówi: czemu nie jestem w domu, w ciepłym łóżku. Ten, kto przekracza tę granicę, opuszcza strefę komfortu - otwiera się na nowe wyzwania i możliwości. (juk), (art)