Gniew i przebaczenie (Z cyklu: Grzechy główne)
ks. Jan Szywalski przedstawia
Gniew jest jak granat naszpikowany materiałem wybuchowym; w człowieku kumuluje się złość, zaciskają się pięści i wystarczy iskra: jedno złośliwe słowo więcej, jeden pogardliwy gest, a przeciwnicy rzucają się na siebie. Na bok wtedy idzie rozsądek, nie kalkuluje się stosunku sił, nie patrzy się na ewentualne skutki; gniew oślepia.
Odruch złości towarzyszy człowiekowi od dzieciństwa. Któż nie pamięta bójek na podwórku szkolnym?
Opanowana postawa
Pan Jezus mocnymi słowami potępia gniew. Dla Niego każde zło lęgnie się we wnętrzu człowieka i tam też jest miejsce, gdzie powinno być opanowane. <Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi”> (Mt 5,21–22).
Następnie każe stłumić gniew w zarodku: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! (Mt 5, 23–24). Nie mówi: „jeżeli ty coś masz przeciw bratu swemu”, ale nawet jeżeli czujesz, że on jest zły na ciebie, załatw wpierw sprawę, uporządkuj stosunek, wyjaśnij nieporozumienie, a potem przyjdź przed ołtarz.
Gniew Boży
Przy tak radykalnych słowach Chrystusa ze zdziwieniem stwierdzamy, że w Piśmie św., zwłaszcza Starego Testamentu, częste są wzmianki o
gniewie Bożym: „Boże! odrzuciłeś nas, rozproszyłeś nas, i rozgniewałeś się” (Ps 2,12) – to jeden z wielu przykładów. Jest to pewien antropomorfizm, czyli przypisywanie Bogu cech ludzkich. Chodzi tu raczej o stosunek człowieka do Boga, że to on, człowiek – po ludzku mówiąc – zasługuje na Boży gniew czy Jego smutek. Właściwy stosunek Boga do nas wyraża dobrze zdanie: „Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy (Ps 145,6).
Święty gniew
Zaskakuje nas reakcja Jezusa „cichego i pokornego serca” gdy zobaczył handlarzy w świątyni. Oburzony na świętokradczą zamianę miejsca modlitwy na bank i targ „sporządził sobie bicz ze sznurków i powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: <Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!>” (J 2,13).
Podobnie Jego słowa, piętnujące obłudę faryzeuszów, też nie są pieszczotliwe lecz są twardym oskarżeniem. Gdy jednak Piotr chce bronić Jego osobę w Ogrójcu z bronią w ręku, powie mu: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52).
Święte oburzenie brzmiało niekiedy w słowach św. Jana Pawła II, gdy, odwiedzając biedne kraje, widział krzywdę ludu, powodowaną przez chciwych i bezwzględnych władców.
Zarzuca się natomiast papieżowi Piusowi XII, że milczał na eksterminację Żydów, a nie podniósł głosu oburzenia i nie piętnował holocaustu. Prawdopodobnie było to powodowane obawą, że przez to tylko pogorszy sytuację Żydów.
Nie sprzeciwiajcie się złu
Bardzo trudno przychodzi nam przyjąć słowa Jezusa, by nie sprzeciwiać się złu: „Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!” (Mt 5,39–41).
Czy można w ogóle ten nakaz stosować dosłownie? Kłóci się według nas ze zdrowym rozsądkiem. Pamiętamy jak to Pan Jezus na sądzie u Annasza, uderzony w policzek przez żołnierza, nie nadstawił drugiej strony twarzy lecz powiedział z pewną godnością: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,23)
Chrystusowi chodzi jednak o przerwanie łańcucha zła, owego: „wet za wet, oko za oko, ząb za ząb”, aby nie rozkręcała się spirala zła. Owo: „ty mnie – ja tobie, a jeżeli dostanę jeszcze raz – oddam w dwójnasób”, aż do wzajemnego wyczerpania sił. Przykład na to mamy w stosunkach izraelsko – palestyńskich, gdzie każdy atak doczeka się odpowiedzi z pomnożoną mocą.
Henryk Sienkiewicz opisuje w swej standardowej powieści „Quo vadis?” zachowanie się chrześcijan w Rzymie w pierwszym wieku. Prześladowani za wiarę nie odpowiadali siłą. Cała moc leżała w ich niemocy. Poganie pytali się: dlaczego i dla kogo ci ludzie tak znoszą cierpienie i śmierć? Krew męczenników stała się nasieniem nowych chrześcijan, zwyciężani stali się zwycięzcami.
W naszych czasach przykładem jest o. Maksymilian Kolbe, ks. Jerzy Popiełuszko i tysiące chrześcijan, którzy każdego roku giną zwłaszcza w krajach muzułmańskich czy misyjnych.
Metoda „non violence”
Sposobu biernego oporu użył Mahatma Gandhi w walce o wolność Indii: nie wzywał do buntu, nie prowokował rewolucji lecz usiadł i głodował; ale jego autorytet był tak wielki, że metoda jego bezbronnej walki okazała się skuteczna.
W tym miejscu nasuwa mi się epizod z historii naszego miasta Raciborza z 1287 roku. Na zamku raciborskim schronił się wtedy biskup wrocławski Tomasz II, skonfliktowany z księciem Henrykiem IV Probusem. Ten przyciągnął z wojskiem pod Racibórz. Groziła dłuższa okupacja i przewidywano krwawe walki. Żeby tego uniknąć bp Tomasz ubrany w szaty kościelne wyszedł procesjonalnie naprzeciw księcia. Ten wzruszył się głęboko, ukląkł przed biskupem, następnie uścisnęli się i poszli do pobliskiego kościoła św. Mikołaja, aby podpisać porozumienie kończące spór.
Także w ostatnich czasach było kilka bezkrwawych, a zwycięskich bitew: aksamitna rewolucja w 1969 r. w Czechosłowacji czy przewrót w 1989 r. w Polsce. Obrady przy okrągłym stole może polewano wódką, ale nie polała się krew.
Nie zawsze bezbronne nastawienie policzka odnosi skutek, czasem takie zachowanie rozsierdza napastnika i prowokuje tym okrutniejszy ucisk przeciwnika.
Nienawiść
Gniew jest zwykle krótkotrwałym wybuchem. Jest nieprzewidywalny w skutkach lecz bywa, że wnet przychodzi otrzeźwienie. Nienawiść natomiast jest złością, która trwa. Człowiek nienawiści przechowuje złość w sercu, gromadząc niejako materiał wybuchowy w sobie, czeka na sposobną chwilę, aby uderzyć w przeciwnika wtedy, kiedy dotknie go najboleśniej.
Są ludzie, których sensem życia stało się oczekiwanie na zemstę; czekają latami, by w pewnej chwili oddać w dwójnasób lub w czwórnasób za doznaną czy urojoną krzywdę. Zwróćmy uwagę, że najczęstszym powodem nienawiści jest doznane upokorzenie. Każda osoba ma swoją godność, a poniżana, wyśmiewana, cynicznie wykorzystana, mobbowana, kumuluje w sobie złość, czekając na chwilę, by skutecznie odpłacić. Przykładem są tu młodzi ludzie, uczniowie szkół średnich, którzy krwawo rozprawiali się ze swymi kolegami i nauczycielami w szkołach amerykańskich czy niemieckich.
Również terrorystyczne akcje są często odwetem za pogardliwe odnoszenie się otoczenia do tego, co dla terrorystów jest święte, czy bardzo drogie.
Istnieje naturalne powiązanie między grzechami głównymi: nienawiścią, zazdrością, chciwością i pychą.
Do końca go nienawidził
Na koniec krótkie opowiadanie. Pan Bóg posłał anioła pokoju, by pogodził dwóch nienawidzących się sąsiadów. Powodem była chciwość i zazdrość, dlatego anioł zamierzył jednego z nich po prostu przekupić i obiecał mu:
– Spełnię każde twe życzenie, proś o co chcesz, ale wiedz, że twój sąsiad to samo otrzyma podwójnie.
Tamten zamyślił się na chwilę, po czym rzekł:
– Wyłup mi jedno oko!