Na wstępie Magdalena Kulok Dziennikarka Nowin Wodzisławskich
Władza niech zacznie od siebie
Do spisania tych kilku słów skłoniły mnie przemyślenia wywołane sytuacją z Wodzisławia Śląskiego. Władze tego miasta trąbią o ekologii. Dotują wymianę kotłów, edukują, żeby nie palić śmieci. I dobrze. Do tego wizyty strażników miejskich, kontrole pieców. Intencje są czytelne. Walka ze smogiem i poprawa jakości powietrza, którym oddychamy. Aż tu nagle - buch! Całą tę narrację rozwala kopcący komin budynku OSP Radlin II. Do kogo należy budynek? Do miasta. Kto zamawia węgiel? Miasto. A to, że z komina wydobywają się kłęby czarnego dymu, który spowija całą okolicę? No cóż... Nie taki przykład powinni otrzymywać mieszkańcy.
Nie raz z ust samorządowców słyszałam namowy w stylu: „Widzicie, że sąsiad pali byle czym? Informujcie!”. Wszystko w imię troski o nasze zdrowie. Tak też zrobił mieszkaniec dzielnicy Radlin II, który ma dość życia w sąsiedztwie kopcącego budynku OSP Radlin II. Przyszedł do wodzisławskiego urzędu miasta, żeby po raz kolejny powiedzieć: „Zróbcie coś z tym”. No i przy okazji: „Sprawdźcie co to za opał, który tak kopci”. Człowiek powinien dostać medal! Za wzorową postawę! A jak się poczuł? Jak intruz. Przeczytacie o tym na stronie 4. Trujący dym z kominów gryzie w oczy. Ale to, jak został potraktowany mieszkaniec, gryzie się jeszcze bardziej - z chwalebnymi hasłami o ekologii.
Pamiętacie głośną akcję „Nie truj sąsiada”? Promował ją między innymi Wodzisław Śląski. Przypomnę, na czym ta akcja polegała. Oto fragment opisu: „Wystarczy wydrukować jedną z kilku zawieszek i umieścić na płocie, drzwiach czy oknie sąsiada, który nas truje. Pokażmy nasz sprzeciw, dajmy jasny znak - koniec tolerancji dla kominów pełnych rakotwórczego dymu!”. Może to jest właśnie pomysł? Powiesić ulotkę na klamce drzwi do OSP. Może zmusi to wodzisławskich włodarzy nie tyle do refleksji, co do reakcji. Bo sąsiedzi OSP też mają prawo oddychać lepszym powietrzem.