Hałda może intensywniej pylić
Po przeprowadzeniu badań stanu termicznego radlińskiej hałdy okazało się, że gorący materiał nie poddaje się samoistnemu studzeniu. Dlatego konieczne jest jego wydobycie. To z kolei wiąże się ze wzmożonym zapyleniem okolicznych terenów.
RADLIN Stara hałda dominuje w krajobrazie Radlina już od około stu lat. Znajduje się w sąsiedztwie piaskowni, kilkaset metrów od koksowni. Jeszcze nie tak dawno była zwałowiskiem odpadów pogórniczych, dymiącym, z ogniskami otwartego ognia. Od około 20 lat spółka Barosz-Gwimet z Marklowic realizuje skomplikowaną rekultywację i rozbiórkę hałdy. Prace polegają na tzw. prewencji pożarowej.
Muszą wydobyć materiał
23 maja radliński magistrat otrzymał pismo od spółki. W dokumencie przedstawiciele Barosz-Gwimet informują, że przeprowadzili badania stanu termicznego hałdy. Okazało się, że spółka musi jak najszybciej rozpocząć wydobywanie gorącego materiału, ponieważ nie poddaje się on samoistnemu studzeniu. - Zalegający materiał na hałdzie posiada bardzo zróżnicowaną strukturę, występują duże spieki, frakcje kamieniste oraz frakcje pylaste. Podczas prowadzenia prac na froncie roboczym nie jesteśmy w stanie przewidzieć, która z nich zostanie pobrana, co dodatkowo powoduje utrudnienia w podejmowanych zabiegach ograniczających uciążliwości w postaci zapylenia – informuje w piśmie spółka.
Będzie mocniej pylić
Podjęte przez firmę działania wiążą się ze zwiększoną intensywnością wykonywanych na hałdzie prac. Co to oznacza dla radlinian? Mogą pojawiać się zapylenia terenów wokół hałdy. Jak deklaruje firma, prace będą prowadzone w sposób minimalizujący oddziaływanie na okolicznych mieszkańców. Przewidywany termin zakończenia rekultywacji to koniec roku. Rekompensatą podjętych przez spółkę działań mają być przede wszystkim ładniejszy krajobraz oraz pozbycie się z terenu hałdy uwalnianych do atmosfery szkodliwych gazów pożarowych.
Sąsiedztwo hałdy nie jest łatwe
Okoliczni mieszkańcy zgodnie twierdzą, że życie w jej sąsiedztwie nie jest łatwe. - 7 lat temu parapety domów, podwórka, a nawet karoserie samochodów pokryła warstwa ciemnoczerwonego pyłu. Pamiętam, że wtedy było to bardzo uciążliwe - wspomina pani Anna Kowalczyk z ul. Kostki-Napierskiego. Dodaje, że pył z hałdy co jakiś czas daje o sobie znać. Ale już nie na tak dużą skalę, jak w 2011 r. - Chociaż bywa, że latem nie da się prania wywiesić - przyznaje pani Anna. (juk)