Przed wyborami radni oszczędzać nie chcą
PSZÓW Wracamy do sprawy milionowych zwrotów podatku od wyrobisk górniczych w Pszowie. Burmistrz planowała przemeblowania finansowe w budżecie miasta, aby zabezpieczyć środki na częściowe spłaty zobowiązań. Plany spełzły jednak na niczym, ponieważ przygotowane propozycje oszczędnościowe nie spotkały się z aprobatą pszowskich radnych.
Podczas czerwcowej sesji pszowscy radni nie przyjęli uchwał w sprawie zmian w budżecie miasta oraz zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Burmistrz chciała oszczędzać, a oszczędności przeznaczyć na zabezpieczenia finansowe. Jednak radni zdecydowali inaczej.
Szukali oszczędności
Z powodu konieczności zwrotu podatku od wyrobisk górniczych Pszów musi oddać kilka milionów złotych. Prawdopodobnie w tym roku miejski budżet uszczupli się około 10 mln zł. Jest to kwota znacznie przekraczająca możliwości finansowe miasta. Dlatego, aby odzyskać „żywą” gotówkę na spłacenie części zobowiązań włodarze przeliczyli budżet jeszcze raz. - W projekcie do zmian w budżecie została przedstawiona propozycja wykreślenia zadań inwestycyjnych z roku bieżącego celem zabezpieczenia środków finansowych na zwroty podatku - mówi Katarzyna Sawicka-Mucha, burmistrz Pszowa. Z realizacji miały wylecieć przede wszystkim inwestycje drogowe, czyli drugi etap przebudowy ul. Lipowej (200 tys. zł), pierwszy etap przebudowy ul. Cisowej (300 tys. zł), remont zjazdu boczna Pszowska (30 tys. zł), remont ul. Chrószcza (50 tys. zł) i utwardzenie placu przy Szkole Podstawowej nr 1 (80 tys. zł). Proponowano również skreślenie dwóch zadań, które miasto miało realizować wspólnie z powiatem wodzisławskim, czyli przebudowa ul. Armii Krajowej (200 tys. zł) i przebudowa ul. Bohaterów Westerplatte (150 tys. zł). Choć skreślonych zadań wydaje się dużo, to zaoszczędzony na nich w sumie nieco ponad 1 mln zł wydaje się kroplą w morzu potrzeb w stosunku do widma zwrotu 10 mln zł. - Kierując się odpowiedzialnością za finanse, uznałam za zasadne i konieczne skreślenie z realizacji tych zadań. Wierzę, że mieszkańcy Pszowa są mądrymi ludźmi i na pewno zrozumieją problem, przed którym stanęło miasto - tłumaczy podjęte działania burmistrz Pszowa.
Kto chciałby oszczędzać przez wyborami
Nowa znacznie uszczuplona wersja budżetu została przestawiona radnym na czerwcowych komisjach. Propozycje oszczędności, przygotowane przez władze miasta nie spotkały się jednak z aprobatą rajców, ponieważ większość zadań inwestycyjnych została wykreślona. - Nie znamy daty zwrotu tych pieniędzy. Może to być w lipcu, może być w październiku, może być w grudniu. Kiedy nadejdzie potrzeba, będziemy reagować. Na dziś takiej potrzeby nie ma - mówił radny Piotr Kowol w trakcie obrad komisji rozwoju miasta, planowania i budżetu. W konsekwencji podczas czerwcowej sesji pszowscy rajcy nie przyjęli ani uchwały dotyczącej zmian w budżecie, ani w Wieloletniej Prognozie Finansowej.
Wybory w tle
Po głosowaniu Katarzyna Sawicka-Mucha miała nietęgą minę, ale nie podjęła już żadnej dyskusji z radnymi. Zapewne prędzej czy później obie uchwały, w tej czy w innej formie, wrócą pod ponowne obrady. Pewne jest natomiast to, że jeśli Pszów zwróci pieniądze, to wówczas wskaźniki budżetowe nie spełnią ustawowych norm i wtedy budżetem miasta zajmie się Regionalna Izba Obrachunkowa, jak miało to już miejsce w Mszanie. - Taka groźba jest realna. To kwestia czasu, czyli tego kiedy dojdzie do zwrotów pieniędzy z podatków – przyznaje Jolanta Fojcik, skarbnik miasta. RIO zaś uchwala tzw. budżet naprawczy, bez żadnych inwestycji. Do takiego scenariusza dojdzie jednak już po wyborach samorządowych. I pszowscy radni dobrze o tym wiedzą, a wielu z nich liczy zapewne na kolejną kadencję. Tłumaczenie się wyborcom z oszczędności przed wyborami, byłoby zaś mało popularne. A później jakoś to będzie. Byle do następnych wyborów. Za 5 lat.
(juk), (art)