Mieszkańcy truchleją przed tirami. A powiat z miastem uprawiają spychologię
- Prosimy was, zróbcie coś z tym! - załamują bezradnie ręce mieszkańcy ulicy Mszańskiej w Wodzisławiu. Przy ruchliwiej i zniszczonej drodze nie ma chodnika. W lecie unoszą się tumany kurzu, w czasie deszczu trzeba brodzić w kałużach. Z samego rana ciężarówki ustawiają się na jezdni i blokują ludziom wyjazd z posesji. Tak wygląda codzienność, z jaką muszą się zmagać się mieszkańcy.
WODZISŁAW ŚL. Nie proszą o żaden „luksus”, tylko o chodnik, który w tamtym miejscu jest po prostu niezbędny. Chodzi o ulicę Mszańską w Wodzisławiu. Od granicy z Mszaną w kierunku ul. Czarnieckiego. Sama droga jest z fatalnym stanie. Dziurawa, rozjeżdżona przez ciężkie samochody. Ludzie od lat apelują nie tylko o remont jezdni, ale przede wszystkim o budowę chodnika. Urzędnicy zapewniali, że chodnik będzie. Mieszkańcy właśnie się dowiedzieli, że znów trzeba zaczekać.
Przyszli do starostwa i na sesję
Zrozpaczeni mieszkańcy najpierw spotkali się z urzędnikami Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu (ulica Mszańska jest drogą powiatową, więc to powiat odpowiada za inwestycje w tamtym miejscu). Mieszkańcy przyszli też na sesję wodzisławskiej rady miasta, żeby prosić o wsparcie. - Tak po prostu nie da się żyć. Nie ma chodnika, w czasie deszczu wielkie błoto, a jak jest sucho, to unoszą się kłęby dymu - mówił mieszkaniec Stanisław Płonka.
Nawet zakupy to problem
Przy Mszańskiej działa kilkanaście firm. Trwa tu jednak przede wszystkim rozbiórka hałdy, z której wywożona jest skała płonna. Mieszkańcy odczuwają z tego powodu uciążliwości. Rano na drodze ustawia się sznur ciężarówek i blokuje ludziom wyjazd z posesji. - O godz. 4.40 rozpoczyna się wydobywanie skały. Nie można wyjechać z domów, bo na Mszańskiej stoi 30 TIR-ów z naczepami - ubolewają mieszkańcy.
Pył osiada na elewacjach domów, błoto ląduje na płotach i podjazdach. Ściany budynków pękają, bo ciężarówki pędzą zniszczoną drogą. Ale najgorszy jest brak bezpieczeństwa mieszkańców z powodu braku chodnika. Starsze osoby nie wiedzą, jak sobie w tej sytuacji poradzić. - Co mamy zrobić? Nie jesteśmy młodzi. Zróbcie coś, bo my też płacimy podatki na rzecz Wodzisławia. To wszystko jest aż przykre - mówiła na sesji mieszkanka Aniela Tlołka. Przy okazji poruszyła jeszcze jeden problem. - Zabraliście nam autobusy, teraz mamy tylko cztery. Tymi autobusami mogę się dostać tylko do lekarza i apteki - opisała swoją sytuację kobieta. Po tym, jak przyjechała na sesję, żeby opowiedzieć o swoich problemach, musiała... dwie godziny czekać na autobus do domu.
Będzie jeszcze gorzej
Murem za mieszkańcami stoi radna Teresa Rybka, która od 2009 r. wnioskuje o budowę chodnika przy ul. Mszańskiej. - Mieszkańcy wielokrotnie byli zapewniani o remoncie drogi i budowie chodnika. Przez brak chodnika mieszkańcy nie mają nawet możliwości, by bezpiecznie dojść do sklepu. W czasie ostatnich upałów mieszkańcy nie mogli nawet otworzyć okien w swoich domach, bo unosi się pył - mówi radna Rybka.
Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. I urzędnicy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Kiedy rozpocznie się zapowiadany remont ulicy Jastrzębskiej, to ruch na ul. Mszańskiej jeszcze bardziej wzrośnie, bo wielu kierowców zacznie traktować ją jako objazd. A w związku z tym, że zlikwidowano stary wiadukt, zniknie też ograniczenie tonażowe. I pojadą tędy również ciężarówki zjeżdżające w Turzy z drogi krajowej. - To będzie tragedia – nie kryją obaw mieszkańcy.
Co na to starostwo?
Czy zatem urzędnicy zamierzają wreszcie pomóc mieszkańcom ulicy Mszańskiej? Zapytaliśmy w starostwie powiatowym, czy chodnik przy ul. Mszańskiej powstanie. Powiat sprytnie powołał się na stosowaną przez siebie od lat zasadę: jeśli miasto dołoży do inwestycji, to zrobimy.
Powiat tłumaczy, że były prowadzone rozmowy z władzami Wodzisławia i Mszany na temat kompleksowej realizacji inwestycji, czyli remontu drogi i budowy chodnika, oraz możliwości postarania się o dofinansowanie z rządowego programu. Ale pod warunkiem, że się miasto i gmina się dołożą. Wodzisław i Mszana odmówiły, bo to nie ich droga. - Niestety, rozmowy z gminami dotyczące wspólnego finansowania inwestycji nie przyniosły oczekiwanych efektów. Ani Wodzisław Śląski, ani Mszana nie wyraziły woli wsparcia inwestycji poprzez przekazanie 50 proc. wkładu własnego. W związku z powyższym realizacja inwestycji została wstrzymana, a wniosek na to zadanie nie został złożony - tłumaczy Łukasz Dycha z Wydziału Promocji, Kultury i Sportu w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu.
Okazuje się też, że powiat i Wodzisław Śląski posiadają przygotowaną dokumentację projektową na cały zakres remontu. - Wodzisław Śląski opracował dokumenty dotyczące remontu od skrzyżowania „pięciu dróg” do wjazdu na teren pokopalniany – strefy przemysłowej. Z kolei powiat posiada odrębną dokumentację dotyczącą budowy chodnika od wjazdu na teren strefy przemysłowej w kierunku Mszany. Chodnik poprowadzony został w taki sposób, aby mógł zostać połączony z istniejącą już infrastrukturą zbudowaną na ul. Turskiej w Mszanie. Dodatkowo powiat dysponuje dokumentacją na remont nawierzchni ul. Mszańskiej i ul. Turskiej. Łączny koszt prac to kwota około 7,5 mln złotych. Natomiast budowa samego chodnika na odcinku od wjazdu na teren strefy przemysłowej w kierunku Mszany szacowana jest na kwotę około 900 tys. zł - przekazuje Łukasz Dycha.
Ale teraz wszystko rozbija się o pieniądze na realizację. - Budżet powiatu jest niestety ograniczony, dlatego też nie jest możliwe zrealizowanie „od ręki” wszystkich postulatów, nawet najbardziej zasadnych. Z kolei realizacja inwestycji przez powiat nie jest możliwa bez udziału środków zewnętrznych. Jak zapewnia członek zarządu powiatu, odpowiedzialny m.in. za nadzór nad Powiatowym Zarządem Dróg, Leszek Bizoń, jeśli tylko takie środki w gminach się znajdą, powiat dołoży wszelkich starań, aby to zadanie zrealizować. Na przykład poprzez realizację zadania etapami. Jednak należy pamiętać, że rozpoczęcie każdego z etapów inwestycji uzależnione jest od wsparcia finansowego ze strony gmin - podkreśla Łukasz Dycha.
Mają się dogadać
Gdy mieszkańcy usłyszeli w starostwie, że chodnik może powstać, ale pod warunkiem, że „Wodzisław dołoży”, to przyszli do urzędu na sesję. Tam radni zrobili wielkie oczy, bo miastu do inwestycji nikt przecież nie dokłada. - Miasto nie może naprawiać dróg powiatowych. Nie bardzo chcemy się godzić, żeby na drogi powiatowe szły pieniądze z budżetu miasta - postawił sprawę jasno przewodniczący rady miasta, Jan Grabowiecki. Przytomnie jednak zauważył: - Mieszkańca tak naprawdę nie powinno interesować, czy drogą i chodnikiem zajmie się powiat czy starostwo. Powinien mieć sprawę załatwioną, więc na pewno do tematu wrócimy - zadeklarował. Przedstawiciele miasta i powiatu mają usiąść do stołu, by wypracować jakieś rozwiązanie dotyczące Mszańskiej.
Mieszkańcy Mszańskiej podkreślali, że oni też płacą podatki na rzecz miasta, tak samo jak firmy, które działają przy Mszańskiej. Więc liczą, że miasto jednak dołoży się do inwestycji powiatowej. Przypomnieli też, że na rzecz niektórych zadań powiatowych miasto w przeszłości przekazywało pieniądze. Umarzało też podatek powiatowemu szpitalowi.
Magdalena Kulok