Bezrobocia nie ma. Ale czy nie wróci?
W Czechach pracy jest dużo i jest lepiej płatna. Za to dezorganizuje ona życie. W Polsce pracodawcy narzekają zaś na brak rąk do pracy. Praca jest, ale często poniżej kwalifikacji.
MSZANA, POWIAT Na ostatnie posiedzenie komisji spraw społecznych w Mszanie, zaproszono szefową Powiatowego Urzędu Pracy w Wodzisławiu Śl., Annę Słotwińską-Plewkę. Dyskutowano bowiem o bezrobociu, a w zasadzie jego braku. Co nie znaczy, że nie ma problemów. Są i to spore.
– Jak państwo sądzą, ile jest w gminie Mszana osób bezrobotnych? - z takim pytaniem zwróciła się do radnych, na wstępie swojego wystąpienia Słotwińska-Plewka. Radni odpowiadali, że w zamieszkałej przez nieco ponad 7 tys. mieszkańców gminie, jest około 250-300 bezrobotnych. Szacunki te okazały się mocno zawyżone. - W gminie jest 76 bezrobotnych, w tym 33 długotrwale. Odejmując osoby, które z różnych przyczyn nie mogą pracować, bo na przykład się kimś opiekują, to realnie bezrobotnych jest koło 50 osób – odpowiedziała szefowa PUP. Dla porównania przypomniała, że na koniec 2016 r. bezrobotnych w gminie Mszana było 132.
Praca poniżej kwalifikacji
Czy więc jest aż tak dobrze? Nie do końca. - To prawda, że kto chce pracować, ten pracę znajdzie, ale też jest to często praca poniżej kwalifikacji, albo nie w wyuczonym zawodzie – mówi szefowa PUP. Często jest to po prostu praca odtwórcza, monotonna, przy przysłowiowej taśmie.
Nie każdy da radę w Czechach
Za to mieszkańcy Mszany, ale również kilku innych gmin powiatu wodzisławskiego, korzystają na bliskości Jastrzębia, a przede wszystkim granicy czeskiej. W Czechach znajduje się bardzo dużo montowni. - Polacy zaczęli tam pracować, bo tam zarabiają więcej niż w Polsce. W dużej mierze są to kobiety, nierzadko bez kwalifikacji. Pensja wynosi 3 tys. zł na rękę. W Polsce trudno było by tyle zarobić. To jest około 4,5 tys. zł brutto. U mnie w urzędzie pracy panie tyle nie zarabiają, myślę, że w urzędach gmin również tyle pracownicy nie zarabiają – obrazuje sytuację Słotwińska-Plewka. Dodaje, że dziś można już proces poszukiwania pracy w Czechach ocenić z perspektywy czasu. I wcale nie jest tak do końca kolorowo z tą pracą u południowych sąsiadów. Stosunkowo wysokie zarobki, wyższe niż w Polsce, to jedna strona medalu. Druga, to dalekie wyjazdy do pracy i marnowany na nie czas. Do tego dochodzi zazwyczaj praca na zmiany. - To mocno dezorganizuje życie, zwłaszcza w przypadku kobiet. Zauważamy, że jest duża wymiana pracowników. Wielu rezygnuje z pracy widząc również, że nie ma szans na awans, a jedyną pracą tam dla nich dostępną jest praca przy taśmie – zauważa szefowa PUP. Nie każdy też nadaje się do takiej pracy. Nie wytrzymuje tempa.
Kapitał jest, rąk do pracy brak
Przed innymi problemami stoją nasi pracodawcy. - Brakuje im rąk do pracy. 15-20% firm z tego powodu wstrzymuje się z rozwojem i inwestycjami. Bo nie ma komu pracować. Kiedyś problemem był brak kapitału, brak dostępu do kapitału, chętnych do pracy było zaś dużo. Sytuacja się odwróciła. Dziś firmy kapitał mają, ale nie mają rąk do pracy – mówi Słotwińska-Plewka. Zaznacza jednak, że ta sytuacja niekoniecznie musi trwać wiecznie i że już widać pierwsze symptomy spowolnienia. - Obawiam się, że trend może się odwrócić, choć bezrobocie nie będzie już raczej tak wysokie jak 15-20 lat temu – uspokaja. (art)