Na wstępie Artur Marcisz Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Gdzie ten Wodzisław sprzed lat?
Pamiętam czasy, kiedy jako nastolatek jeździłem do Wodzisławia na zakupy. Wodzisławski rynek to było wtedy coś. Były sklepy, których nigdzie indziej nie było, a w nich rzeczy, których nigdzie indziej kupić nie można było, chyba że w innym mieście. Do sklepu z dżinsami znanej marki czy sklepu modelarskiego chodziło się z wypiekami na twarzy. Minęło ponad 20 lat i dziś spacerując po rynku czy przyległych ulicach, widząc kolejne puste witryny można odnieść wrażenie, że Wodzisław coś przespał, że świat mu niechybnie uciekł. Handel przeniósł się do Internetu i galerii handlowych nie tylko w Wodzisławiu. Inni potrafili sobie z tym poradzić. Wodzisław też już dawno powinien się był tym tematem zająć.
A na razie, dzięki pomysłowi i zaangażowaniu dyrekcji i pracowników muzeum, udało się otworzyć na rynku małą galerią. Czy czeka nas coś więcej? Trudno o optymizm. Nie widać go w mieszkańcach, nie widać go w przedsiębiorcach. Co prawda optymizm prezentują włodarze miasta, jednak jest to raczej optymizm urzędowy. A rynek umiera.