Latem na amatorów kąpieli będą czekać dwa… Balatony
Dyrektor tłumaczy, że wybrał budzące kontrowersje rozwiązanie, bo chciał się zabezpieczyć. Nie brak jednak opinii, że po prostu zapomniano dotrzymać ustawowych wymogów.
WODZISŁAW ŚL. Wiele wskazuje na to, że w lipcu amatorzy kąpieli będą mogli skorzystać z kąpieliska „Balaton I”, a w sierpniu z kąpieliska... „Balaton II”. Oba ze sobą sąsiadują.
Takie rozwiązanie wynika z uchwał, nad którymi ma się pochylić Rada Miasta w Wodzisławiu Śl. Uwagę na całą sprawę zwrócił radny Mariusz Blazy, który rozwiązanie to nazwał absurdem. Zapytaliśmy więc w urzędzie miasta, skąd taki pomysł? Urzędnicy odesłali nas do MOSiR-u Centrum, które administruje zbiornikiem wodnym i jego otoczeniem. Dyrektor Ośrodka Bogdan Bojko wyjaśnia, że powstała nowa ustawa Prawo wodne (z lipca 2017 r. - przyp. red.) i dotyczy ona również miejsc wykorzystywanych okazjonalnie do kąpieli. - Skróciła funkcjonowanie takich miejsc do 30 dni. Stąd konieczność wyznaczenia dwóch miejsc – mówi Bogdan Bojko.
Mgliste tłumaczenia
Tyle że Balaton nie musiał być wcale wskazany jako miejsce wykorzystywane okazjonalnie do kąpieli. Do tej pory co roku funkcjonował jako kąpielisko przez cały sezon kąpielowy, trwający od czerwca do września. Można go więc było po prostu wskazać w wykazie kąpielisk na rok 2019. Tak jak zrobiono np. w gminie Gorzyce z kąpieliskiem w Olzie. Dlaczego MOSiR nie poszedł w takim kierunku? - To prawda, mogliśmy wskazać Balaton jako kąpielisko, ale poszliśmy inną drogą, wskazując go jako miejsce wykorzystywane okazjonalnie do kąpieli ze względu na to, że możliwa jest realizacja zadania inwestycyjnego na Balatonie. Jeśli uda nam się znaleźć czeskiego partnera do realizacji projektu, to chcemy przystąpić do zagospodarowania otoczenia zbiornika wodnego. Wtedy będzie to plac budowy, na który generalnie nie można by było wchodzić osobom postronnym. Nie chcąc całkowicie uniemożliwić kąpieli na Balatonie, poszliśmy w kierunku ograniczenia miejsc do kąpieli – tłumaczy Bojko. Przyznaje, zarazem jednak, że MOSiR ma problem ze znalezieniem owego czeskiego partnera do projektu. A to oznacza, że szanse na realizację projektu są jednak dość mgliste. Nawet bowiem jeśli partnera udałoby się znaleźć, to trzeba następnie wybrać wykonawcę. To wszystko trwa. Trudno uwierzyć, że uda się to zrealizować przed końcem lata. Sam Bojko przyznaje, że chciał przystąpić do inwestycji już w zeszłym roku, po zakończeniu sezonu kąpielowego, ale wtedy czeski partner się wycofał.
Przespali termin?
Zdaniem radnego miejskiego Mariusza Blazego, prawda o absurdalnym rozwiązaniu jest zgoła inna. - Z moich informacji wynika, że MOSiR po prostu zapomniał zgłosić Balaton jako kąpielisko w wymaganym terminie do końca 2018 roku, co trzeba było zrobić bo zmieniły się przepisy – uważa Blazy. Jego zdaniem, podzielenie Balatonu na dwa miejsca do kąpieli, z których jedno będzie wykorzystywane w lipcu, a drugie w sierpniu to po prostu próba naprawy wcześniejszego zaniedbania. - Dobrze, że znaleziono w ogóle taką lukę prawną, bo w przeciwnym wypadku, przez zaniedbanie MOSiR-u w wakacje w ogóle nie można by było korzystać z kąpieliska – dodaje Blazy. W charakterystyczny sposób sprawę skomentował radny Łukasz Chrząszcz. - No więc mamy Balaton 2w1. Ocena dla urzędników? Za sumienność PAŁA, za wyjście z opresji SZÓSTKA – ocenił Chrząszcz. (art)