Wielkie koszenie w Wodzisławiu. Po skargach mieszkańców
Wodzisławianie irytują się, że miasto ociąga się z wykaszaniem zieleńców. Skwery, trawniki i pasy drogowe porastają bujne trawy i chaszcze. Przykład? Ulica 26 Marca. Problem był omawiany na ostatniej sesji rady miasta. Prezydent Mieczysław Kieca przyznał, że nie jest zadowolony z „tempa koszenia”. Po skargach dało się jednak przyspieszyć, bo obecnie ul. 26 Marca wygląda już zupełnie inaczej - dzikość na trawnikach zniknęła.
WODZISŁAW ŚL. Problem zarośniętych zieleńców to jedno. Mieszkańcy narzekają, że w niektórych przypadkach tuż po koszeniu zieleń nie zostaje uprzątnięta i w efekcie gnije. - Z takim problemem zwrócili się do mnie mieszkańcy ul. Piastowskiej - mówił na ostatniej sesji rady miasta przewodniczący Dezyderiusz Szwagrzak. Podał też przykład ul. 26 Marca. Tam służby miejskie w ogóle nie radziły sobie w kwestii regularnego koszenia, o czym świadczyła wyjątkowo bujna trawa. - Mieszkańcy mają powody do niezadowolenia - ocenił przewodniczący. Zwrócił się też do prezydenta Mieczysława Kiecy, by ten przedstawił mu harmonogram koszenia miejskich terenów.
Prezydent Mieczysław Kieca przyznał, że nie jest zadowolony z tempa koszenia na terenie miasta. Swoje uwagi w tym zakresie przekazał m.in. dyrektorom Służb Komunalnych Miasta i Zarządu Dróg Miejskich. Dodał, że aby rozwiązać problem, zlecił analizę. Po pierwsze - inwentaryzację wszystkich terenów zielonych, które wymagają pielęgnacji. Po drugie - analizę sprzętowo-osobową. Dopiero po tej analizie zamierza zaproponować radnym rozwiązania. A te mogą być dwa. Albo zainwestować w więcej sprzętu i w zatrudnienie osób odpowiedzialnych za koszenie. Albo zlecać pielęgnację miejskiej zieleni firmom zewnętrznym. - Analiza jest prowadzona - stwierdził prezydent.
Uwagi mieszkańców pomogły, bo tydzień po sesji ul. 26 Marca wyglądała już zupełnie inaczej. Trawniki są wykoszone. (mak)