Ronda nie będzie. Świateł też nie
Ważne skrzyżowanie dwóch ulic w Wodzisławiu Śl. - Pszowskiej i Górniczej musi zostać przebudowane. Budowa ronda nie wchodzi w grę. Wybrano więc inną koncepcję.
WODZISŁAW ŚL. Skrzyżowanie Pszowskiej i Górniczej w Wodzisławiu Śl. to dość ruchliwy rejon, w godzinach szczytu zakorkowany. Sprawną komunikację utrudnia brak wydzielonych pasów, które by nakazywały jazdę w konkretnych kierunkach. Kierowcy, którzy chcą wyjechać z drogi podporządkowanej na główną, muszą uzbroić się w cierpliwość i swoje odczekać. Z kolei ruch na Pszowskiej nierzadko blokują samochody, które ustawiają się do skrętu w lewo. Jeśli zjadą na skraj pasa drogowego, inni kierowcy są w stanie je minąć. Jeśli nie, też muszą czekać, aż pierwszy w kolejce pojazd opuści krzyżówkę. Wszystko to nie wpływa dobrze na bezpieczeństwo.
Ulica Pszowska jest drogą wojewódzką, a Górnicza drogą powiatową. To oznacza, że tylko Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach - jako administrator drogi wyższej kategorii - może zadecydować o przebudowie newralgicznej krzyżówki. Tak stanowią przepisy. Powiat wodzisławski - żeby przyspieszyć kwestię przebudowy skrzyżowania i zmobilizować ZDW do dalszych działań - postanowił wziąć na swoje barki przygotowanie projektu. I sfinansować go.
Koszt projektu to 275 tys. zł. Drogo, ale okazuje się, że w pracach projektowych nad tak strategicznym miejscem, jak ta krzyżówka, trzeba uwzględnić wiele czynników.
Dwa etapy
Prace nad przygotowaniem projektu przebudowy skrzyżowana ruszyły w zeszłym roku. Podzielono je na dwa etapy. Pierwszy to wykonanie analiz i prognoz ruchu, a także przygotowanie kilku koncepcji przebudowy i wybór rozwiązania. Drugim etapem jest właściwe projektowanie. - Znajdujemy się na końcówce pierwszego etapu, ale jednocześnie rozpoczął się już drugi - mówi o stanie zaawansowania prac Arkadiusz Łuszczak, naczelnik Wydziału Komunikacji i Transportu w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śl.
Projektowane są również chodniki w ciągu ul. Pszowskiej - od przecięcia z Górniczą, aż do skrzyżowania z ul. Wolności.
Dlaczego nie rondo?
Prognozy ruchu wskazują, że małe, kompaktowe rondo nie usprawni ruchu w tamtym miejscu. Przeciwnie. - Takie rondo ma zbyt małą przepustowość. Szacuje się, że około 2000 pojazdów na godzinę. To za mało. Z analiz wynika, że ta wartość w niedalekiej przyszłości w godzinach szczytu może być przekraczana - wyjaśnia naczelnik Łuszczak. Z kolei na większe rondo - czyli takie o średnicy 40-45 metrów - nie ma miejsca, bo wokół stoją budynki, a nikt nie myśli o ich wyburzaniu. - Nie dopuszczamy takiego rozwiązania, nie chcemy mieszkańców wywłaszczać. Poza tym odszkodowania za działki, budynki, a nawet zieleń ogrodową, do tego prace geodezyjne, wyburzeniowe, przebudowa mediów oraz ogromny zakres robót - wszystko to niebotycznie podniosłaby koszt inwestycji - wyjaśnia naczelnik.
Klasyczne skrzyżowanie, ale...
W tej sytuacji projektanci zaproponowali dwa możliwe rozwiązania. Obydwie koncepcje zakładały, że docelowo powstanie skrzyżowanie skanalizowane, ułatwiające jazdę w poszczególnych kierunkach. Na Pszowskiej pojawi się odpowiednio długi lewoskręt w Górniczą. Z kolei na Górniczej zostaną wytyczone dwa pasy. Jeden do jazdy w lewo, czyli w kierunku centrum Wodzisławia. A drugi do jazdy w prawo, dodatkowo z krótkim pasem ułatwiającym włączanie się w ruch na Pszowskiej. Będą też wyspy chroniące pieszych i wymuszające na kierowcach, by zwolnili.
Na czym więc polegała różnica między dwoma koncepcjami? Pierwsza zakładała, że w obrębie krzyżówki powstanie sygnalizacja świetlna. Druga zakładała, że zostanie przygotowana odpowiednia infrastruktura, która dopiero w przyszłości umożliwi ustawienie tam świateł. Ostateczna decyzja co do wyboru jednej z dwóch koncepcji należała do ZDW w Katowicach. Projektanci przedstawili możliwe rozwiązania i nadeszła już informacja zwrotna. Zaprojektowanie zostanie krzyżowanie skanalizowane (z rozdziałem pasów ruchu), ale bez sygnalizacji świetlnej.
Dlaczego? Analizy natężenia ruchu wskazują, że światła przydałyby się, ale tylko w godzinach szczytu, głównie popołudniowego. Natomiast poza tymi godzinami światła są jak na razie zbędne (prognozy ruchu wskazują, że światła będą potrzebne, ale w przyszłości). Natomiast trzeba brać pod uwagę, że montaż świateł już teraz spowoduje, że mieszkańcy okolicznych domów będą mieli utrudnione życie. Wyjazd z posesji stanie się dokuczliwy. Światła doprowadzą do tego, że na drodze będzie się ustawiała kolejka aut, tym samym blokując możliwość wyjazdu z posesji. - Sygnalizacja na pewno poprawiłaby bezpieczeństwo pieszych i wyjeżdżających z drogi podporządkowanej. Natomiast ograniczyłaby płynność ruchu na wlotach z pierwszeństwem oraz, co ważne, mogłaby stwarzać problem z wyjazdem z licznych, prywatnych posesji. Więc dopóki skrzyżowanie nie będzie się korkować to, proponujemy nie instalować świateł, a jedynie zabudować kanały technologiczne, które umożliwią ich zabudowę w przyszłości - wyjaśnia naczelnik.
Niespodziewane kłopoty
Projekt ma być gotowy do końca maja 2020 r. To wydłużony termin, bo w trakcie prac pojawiły się problemy. Pierwszy dotyczy tzw. uzgodnień branżowych, czyli kwestii mediów, które biegną w drodze. Otóż niespodziewanie ciepłownia (PGNiG Termika) zażądała przebudowy ciepłociągu na Górniczej. To o tyle dziwne, że przecież niedawno powiat kompleksowo remontował Górniczą i wtedy uwag ciepłowni nie było. Teraz, kiedy jezdnia jest wyremontowana i obowiązuje gwarancja, a docelowo w przyszłości ma pojawić się drugi pas do skrętu, ciepłownia przedstawia kłopotliwy warunek. - Nie wyobrażamy sobie przebudowy ciepłociągu. Ul. Górnicza jest objęta gwarancją. To zbyt wygórowane oczekiwanie i ogromny problem dla przyszłości inwestycji - mówi o wymaganiach ze strony ciepłowni naczelnik Łuszczak. Dodaje, że oferta powiatu jest taka, że w projekt może zostać wpisana przebudowa ciepłociągu, ale w takiej technologii, która by nie uszkadzała jezdni. Poza tym to ciepłownia musiałaby wziąć na siebie koszty samej przebudowy. - Mamy nadzieję na kompromis - podkreśla Arkadiusz Łuszczak.
Innym problemem są kwestie geodezyjne. Działki w obrębie skrzyżowania wymagają uporządkowania własnościowego. Sęk w tym, że zaniedbania sięgające kilkudziesięciu lat wstecz powodują kłopoty w postaci wydłużenia czasu projektowania, bo uporządkowanie map jest podstawą.
Co dalej?
Jeśli uda się pokonać problemy i projekt zostanie ukończony do maja 2020 r., to włodarze powiatu będą zabiegali, by projekt został jak najszybciej został uwzględniony w budżecie województwa, by ZDW w Katowicach mógł ogłosić przetarg na przebudowę.(mak)