Afera o dokarmianie gołębi zakończyła się w sądzie
Za karmienie gołębi przed oblicze sądu. Dwóch mieszkańców Pszowa podpadło, bo wyrzucali na trawnik chleb dla ptaków. Spółdzielnia powiadomiła policję, a ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śl.
PSZÓW Takiego rozwoju sytuacji chyba mało kto się spodziewał. Zaczęło się kilka miesięcy temu. Zmorą na ul. Juranda w Pszowie była chmara gołębi. Nic dziwnego, że ptaki przylatywały. Na trawniku regularnie czekał na nie posiłek. - Lokatorzy bloku nr 7 wyrzucali chleb, karmiąc tym samym setki gołębi - przekazuje nam jeden z mieszkańców, który chce zachować anonimowość. Efekt takiej uczty? Można się domyślić... - Jak gołąbki się już najadły, to się rozlatywały i siadały na parapetach okiennych. Na drugi dzień trzeba było te parapety myć, bo takie zabrudzone - irytuje się mieszkaniec.
Sytuacja powtarzała się. Gołębi było coraz więcej i więcej. Wreszcie jeden z mieszkańców nie wytrzymał i zwrócił się do Spółdzielni Mieszkaniowej „Orłowiec” w Rydułtowach, żeby zainterweniowała. - Napisałem do zarządu spółdzielni, żeby upomniano lokatorów lub wywieszono kartki, że nie można wyrzucać chleba i dokarmiać gołębi - przekazuje nam mieszkaniec.
„Potężna afera”
Niespodziewanie sprawa przybrała zaskakujący obrót. - Spółdzielnia oddała sprawę chleba na policję. A dokładnie zrobiła to administracja spółdzielni z Pszowa - przekazuje nam mieszkaniec, nie kryjąc tym samym złości. Dlaczego? Bo - jak nas informuje - nie życzył sobie „gołębiowej afery”, tylko zwrócenia innym lokatorom uwagi, żeby nie karmili ptaków. - Byłem w tej potężnej aferze przesłuchiwany na posterunku policji w Pszowie. Jakim prawem spółdzielnia podała policji moje nazwisko? Prosiłem o anonimowość! - żali się mieszkaniec. Dodaje, że czuje się teraz pokrzywdzony, bo część lokatorów to jego obwinia za to, że sprawa zaszła tak daleko, bo aż do sądu. - Cóż ja takiego zrobiłem? Przecież nie ja zgłaszałem policji, ani sądowi. Prosiłem tylko, żeby upomniano lokatorów, którzy wyrzucają chleb. Nasz powszedni chleb! - zaznacza.
Wykroczenie
Jak to się stało, że sprawa z policji trafiła do sądu? Wyjaśnimy. 10 marca tego roku na komisariat policji w Pszowie wpłynęło zgłoszenie ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Orłowiec”. - Dotyczyło zaśmiecania miejsca publicznego, tj. trawnika na ulicy Juranda, poprzez rozrzucanie chleba celem dokarmiania gołębi. Wykroczenie miało być popełnione przez dwóch mieszkańców osiedla. W zawiadomieniu spółdzielnia wskazała dane sprawców - przekazuje nam Katarzyna Muszyńska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl. Policjanci rozpoczęli czynności wyjaśniające. Prowadzono je w odniesieniu do art. 145 kodeksu wykroczeń („kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany” - przyp. red.). Przesłuchano świadków. 25 kwietnia całość materiałów wraz z wnioskiem o ukaranie została przesłana do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim.
Z informacji, jakie otrzymaliśmy w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śl. wynika, że co do jednej osoby zapadł już prawomocny wyrok. Została ukarana grzywną w wysokości 100 zł. Natomiast co do drugiej osoby został wyznaczony termin rozprawy na 6 września.
Rozmowy nie pomogły
Zupełnie inaczej sprawę przedstawia Spółdzielnia Mieszkaniowa „Orłowiec”, choć robi to... nieoficjalnie. Z wyjaśnień przedstawiciele spółdzielni wynika, że problem dokarmiania gołębi istniał od dłuższego czasu. Były skargi mieszkańców. W tym dwie oficjalne, z czego jedna przesłana drogą mailową. W reakcji przedstawiciele spółdzielni niejednokrotnie zwracali lokatorom uwagę, że nie mogą dokarmiać gołębi i wysypywać chleba na trawnik. Prośby i apele jednak nie pomagały. - Nie było żadnej reakcji na nasze upomnienia - podkreśla pracownik administracji spółdzielni „Orłowiec” w Pszowie, który najpierw wypowiedział się pod nazwiskiem, ale później kategorycznie zażądał od naszej gazety, żeby... nie ujawniać jego imienia i nazwiska. Tymczasem nasilały się naciski mieszkańców, by spółdzielnia „wreszcie zrobiła porządek” z problemem dokarmiania gołębi. - Ponieważ mieszkańcy nie reagowali na rozmowy i apele, nie mieliśmy innego wyjścia i przekazaliśmy sprawę policji - wyjaśnia przedstawiciel spółdzielni.
Dodaje, że niezrozumiałe są teraz pretensje jednego z mieszkańców, że musiał wystąpić w charakterze świadka. - Otrzymaliśmy od tego mieszkańca oficjalne pismo. Musieliśmy je przedstawić policji, jako dowód. Skoro taki dowód istniał, nie mogliśmy go pominąć - podkreśla przedstawiciel spółdzielni. Jak sam przyznaje, mimo wszystko dużym zaskoczeniem było, że sprawa ostatecznie została skierowana do sądu.
Efekt jest!
Pewne w całej tej sytuacji jest to, że kłopoty z gołębiami zniknęły. Zapytani przez nas okoliczni mieszkańcy ul. Juranda mówią, że problem rozrzuconego chleba przy śmietnikach, trawnikach i przylatujących gołębi od kilku tygodni już nie istnieje. - Wreszcie ktoś ukrócił ten proceder - mówi nam jedna z tamtejszych mieszkanek. - Bywało, że do śmietników nie dało się podejść, bo albo były zaświnione ptasimi kupami, albo okupowały go gołębie - dodaje podkreślając, że od pewnego czasu teren wokół śmietników jest czysty i zadbany. Magdalena Kulok, współpraca Justyna Koniszewska i Adrian Czarnota