Moc z przodu, słabość z tyłu
PIŁKA NOŻNA – IV liga
Odra Wodzisław zremisowała 3:3 z LKS-em Czaniec na inaugurację swoich zmagań w IV lidze. Beniaminek spisał się poniżej dość mocno napompowanych oczekiwań.
Głośne transfery, niezłe wyniki sparingów, odpowiednio kreowany wizerunek, sprawiający, że Odra wreszcie zaczęła być postrzegana jak profesjonalny klub, zainteresowanie mediów – to wszystko przełożyło się na dość sporą frekwencję na pierwszym meczu Odry w IV lidze. Kibice nie spodziewali się, że już w pierwszej połowie zobaczą aż 6 goli. Po kolei jednak.
Już w 8. minucie mistrz II grupy IV ligi ubiegłego sezonu pokazał, że na stadionie w Wodzisławiu wcale nie zamierza być tłem dla beniaminka. Najpierw łatwo dał się ograć Piotr Szymiczek, nie lepiej spisał się Krzysztof Krzyżok i Patryk Riabowski mógł tylko odprowadzić wzrokiem piłkę, która po uderzeniu Kamila Karcza zatrzymała się na słupku. W 16. minucie magicznym zagraniem popisał się nowy nabytek Odry Bartosz Pikul, który w polu karnym w sobie tylko wiadomy sposób, jednym dotknięciem piłki ograł dwóch obrońców, dopadł do piłki i uderzył nie do obrony. Gospodarze z prowadzenia cieszyli się jednak raptem 3 minuty. Przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego źle zachował się młody bramkarz Odry, który przy próbie piąstkowania minął się z piłką. Ta co prawda trafiła pod nogi Mouhamadou Sadio, tyle że pomocnik Odry wybił ją wprost pod nogi Macieja Felscha, który nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem futbolówki w pustej bramce. W 27. minucie Riabowski zrehabilitował się częściowo za kiks przy straconym golu, zaliczając pół asysty. Jego dalekie wybicie przejął bowiem Patryk Dudziński, który od razu posłał prostopadłą piłkę do Pikula, a ten ponownie wyprowadził Odrę na prowadzenie. Miejscowi zaczęli przeważać, co udokumentowali w 36. minucie golem Emmanuela Sarkiego, bohatera bodaj najgłośniejszego letniego transferu Odry. Ex-wiślak potężnie uderzył przy słupku.
Odra zamiast spokojnie kontrolować mecz, jeszcze przed przerwą roztrwoniła całą przewagę. Najpierw piłkarz Czańca na połowie Odry wyłuskał piłkę Szymiczkowi, prostopadłym podaniem uruchomił Filipa Handego, który w sytuacji sam na sam nie dał Riabowskiemu najmniejszych szans. Tuż przed przerwą goście przeprowadzili akcję prawą flanką. Dośrodkowaną piłką na 16. metr, bramkarz Odry wypiąstkował wprost pod nogi piłkarza Czańca, którego faulem zatrzymał spóźniony Mariusz Zganiacz i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Jedenastkę pewnie wykorzystał Karcz. Odra doznała przy tej sytuacji podwójnej straty, bo kontuzję przy pechowej interwencji odniósł Zganiacz, który po przerwie nie pojawił się już na boisku.
Trener Adam Burek w przerwie nieco przemeblował źle funkcjonujący blok defensywny, zastępując Piotra Szymiczka Arkadiuszem Lalko. Kolejnych goli Odra już nie straciła, choć w defensywie nadal grała niepewnie, jak w 59. minucie, kiedy po fatalnej stracie piłki przez Sadio w środku boiska, Nazdryn Ilya stanął oko w oko z Riabowskim. Na szczęście dla Odry posłał piłkę obok słupka. Odra też miała swoje sytuacje, ale Dudziński główkował za słabo, a Sarki minimalnie pomylił się z rzutu wolnego. W 67, minucie drugą żółtą kartkę otrzymał piłkarz Czańca i gospodarze grali w przewadze. Z czego jednak nic nie wynikało i mecz zakończył się podziałem punktów.(art)