Duży Kaliber: Śmierć przyszła we śnie. Tragiczny finał pożaru w Zawadzie
WODZISŁAW ŚLĄSKI 7 zastępów strażaków zadysponowano o godz. 4.48 do pożaru budynku przy domu jednorodzinnym w Wodzisławiu Śląskim Zawadzie. Na miejscu pracowali także ratownicy i lekarze z dwóch karetek pogotowia oraz policjanci. W wyniku pożaru dwie osoby poniosły śmierć.
Kilka minut przed godziną 5.00 sygnał strażackiej syreny rozległ się w remizie OSP Zawada, a pogrążoną w porannych mgłach miejscowość rozbudziły sygnały jadących od Wodzisławia pojazdów gaśniczych. Strażacy z JRG Wodzisław, JRG Rydułtowy, OSP Zawada oraz OSP Kokoszyce zostali wezwani do pożaru przy ul. Młodzieżowej w Zawadzie w poniedziałkowy poranek 26 kwietnia. Później na miejsce przyjechał jeszcze samochodem operacyjnym dowódca JRG nr 2 w Rydułtowach. Według zgłoszenia dwie osoby miały przebywać w palącym się budynku. Na miejsce zadysponowano również dwie karetki pogotowia ratunkowego oraz patrol policji. Na posesji znajduje się główny budynek, który nie ucierpiał oraz mniejszy obiekt gospodarczy, w którym właśnie doszło do pożaru. To tam strażacy udali się w pierwszej kolejności.
Gasili wiadrami przez okno
Mieszkańcy domu jednorodzinnego na posesji jeszcze przed przybyciem strażaków sami starali się ugasić pożar. – Udało się im wybić okno i wlać do pomieszczenia kilka wiader wody – relacjonuje st. kpt. Krzysztof Ograbek, dowódca JRG nr 2 w Rydułtowach. Działanie mieszkańców przyczyniło się do szybciej przeprowadzonej akcji gaśniczej przez strażaków oraz oddymienia pomieszczenia objętego pożarem. Ugasili palące się elementy i znaleźli dwie osoby poszkodowane. Mundurowi pracowali w zadymionych pomieszczeniach z użyciem aparatów oddechowych.
Trujący dym w pomieszczeniu
W środku znajdowały się dwie osoby, pomieszkujący w obiekcie 64-latek oraz jego kompan. Po przyjeździe na miejsce ratownicy przystąpili do reanimacji poszkodowanych, jednak żadnego z mężczyzn nie udało się uratować. – Przybyły na miejsce zespół ratownictwa medycznego stwierdził zgon obu osób – informuje dowódca JRG nr 2. W pomieszczeniu panowało duże zadymienie, dlatego prawdopodobnie trujący dym i tlenek węgla mogły stać się przyczyną śmierci mężczyzn. Okoliczności zdarzenia oraz przyczynę pożaru będzie badać powołany w tej sprawie biegły sądowy. Strażacy wstępnie określili przyczynę jako możliwe zaprószenie ognia. Wielodzietnej rodzinie, zamieszkującej główny budynek na posesji nie zagraża niebezpieczeństwo. Ogień na szczęście nie zdążył przenieść się na inne obiekty.
Śmierć upomniała się o Augusta
Warto dodać, że z pożaru udało się uratować jedno istnienie. W pomieszczeniu, w którym pojawił się ogień, znajdowało się sporo szczeniaków. Zginęło 7 z nich, jednak strażakom udało się uratować jednego. Wyciągnęli go z zadymionego pomieszczenia i podali tlen. Tragiczne zdarzenie przeraziło mieszkańców Zawady. – Janek nie był ideałem, swoje w życiu odsiedział. Na stare lata jednak nikomu nie wadził, ale też za kołnierz nie wylewał – mówią o 64-letniej ofierze pożogi mieszkańcy dzielnicy. Jego kompan, którego również śmierć zastała we śnie – Augustyn, kilka lat temu cudem przeżył podobne dramatyczne zdarzenie. Wówczas podczas wichury duże drzewo przewróciło się na stary ceglany dom przy ul. Młodzieżowej, w którym pomieszkiwał. Udało mu się wyskoczyć przez okno, zanim cały dach runął do wewnątrz. Los jednak okazał się przewrotny. – Widać śmierć upomniała się o Augusta – mówią wstrząśnięci znajomi mężczyzny.(ska)