„Serce zaczęło szybciej bić”. Strażak z Radlina opowiada o swojej pierwszej akcji
RADLIN „Kiedy słyszy alarmu dźwięk, gotów jest ratunek nieść” – początek tej piosenki jest z pewnością doskonale znany wszystkim fanom dzielnego Strażaka Sama. Co naprawdę jednak czuje strażak, kiedy słyszy alarm? Na te oraz inne pytania odpowiada nam mieszkaniec Radlina Łukasz Materzok.
Duże czerwone samochody
Jak mówi nam Łukasz Materzok, po raz pierwszy z pożarnictwem miał styczność w wieku 7 lat. – Od dziecka marzyłem o tym, by zostać strażakiem. Bardzo interesowały mnie duże czerwone samochody i dążyłem do spełnienia tego marzenia – przyznaje nam dodając, że ten cel udało mu się osiągnąć. – Od 10 lat pracuje zawodowo jako strażak w Zakładowej Straży Pożarnej przy KWK ROW Ruch Jankowice – mówi nam. Łukasz Materzok jest również naczelnikiem OSP Rybnik-Niewiadom, którą w 2019 r. utworzył wraz z grupą sympatyków z Rybnika. Wcześniej był związany z OSP Biertułtowy. – Pasją do pożarnictwa zaraziłem swojego ojca, który jest prezesem OSP Rybnik-Niewiadom. Jak widać, jest to zaraźliwa pasja, ale lubię nią zarażać, bo jest potrzeba niesienia pomocy innym. Samemu nie raz jest ciężko komuś pomóc, zaś w grupie, jaką jest np. OSP pomagamy wszyscy i skupiamy się na konkretnym celu, co daje lepsze i szybsze efekty – mówi nam nasz rozmówca.
Pierwszy wyjazd
Pytamy Łukasza Materzoka o jego pierwszy wyjazd do akcji. Odpowiada nam, że miał on miejsce w nocy, około godz. 2.00. – Cisza spokój, a tu nagle alarm. Serce zaczęło szybciej bić. Od dyżurnego dostaliśmy informację, że jedziemy do pożaru w bloku mieszkalnym. Po przyjeździe na miejsce akcji dowódca udał się na rozpoznanie i stwierdził całkowite zadymienie na klatce schodowej – wspomina. – Zaczynamy działać, wchodzimy na klatkę schodową, rzeczywiście potwierdzamy pożar. Po zlokalizowaniu źródła ognia okazało się, że pali się skuter, który został schowany do klatki schodowej w bloku na noc – mówi. Dodaje, że szybko udało się ugasić pożar. Następnie strażacy przeszli do sprawdzania mieszkań. – Na szczęście nikomu nic się nie stało, a dzięki szybkiej akcji pożar się nie rozprzestrzenił – mówi.
Na ratunek zakleszczonemu kotkowi
Naczelnik OSP Rybnik-Niewiadom zwraca uwagę, że kiedyś straż pożarna kojarzyła się tylko z pożarami. Teraz się to jednak zmieniło. – Jest to jednostka, która robi się uniwersalna. Mamy bardzo dużo różnych zagrożeń związanych z ratownictwem wodnym np. powodzie i podtopienia, ratownictwem technicznym przy okazji zdarzeń drogowych, katastrof budowlanych, ratownictwem wysokościowym, oraz w ratownictwie medycznym – wymienia. Łukasz Materzok podkreśla, że straż pożarna pojawia się praktycznie w każdym miejscu, gdzie potrzebna jest pomoc. – Pomagamy nie tylko drugiemu człowiekowi, zdarzają się akcje, gdzie pomagamy zwierzętom, które np. nie są w stanie same wydostać się z różnych pułapek. Osobiście miałem okazję ratować zakleszczonego kota, przy wejściu na dach w bloku – mówi.
Nieść pomoc
Jak tłumaczy nam radlinianin, kiedy słyszy słowa „straż” od razu w jego głowie pojawia się jedna myśl. – Ktoś potrzebuje pomocy i bez zastanowienia chcę jak najszybciej takiej osobie ją zapewnić – podkreśla. Dodaje, że strażacy ochotnicy pełnią służbę 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Dlatego o każdej porze dnia i nocy są w gotowości, by nieść pomoc. – Z okazji naszego święta pragnę życzyć wszystkim strażakom przysłowiowo „tyle samo przyjazdów co wyjazdów do akcji” i oczywiście bezpieczeństwa oraz opanowania. Aby zawsze cało i zdrowo każdy strażak mógł wrócić do swojego domu, gdzie czeka na niego rodzina i przyjaciele – mówi nam na koniec.(juk)