Lodówki i pralki pływały, woda wyrwała drzwi z futryną
– Woda wdzierała się z dwóch stron, bo od ulicy i od podwórza. Z kamieniami, ze szlamem. Siła była ogromna. Nurt wyłamał drzwi – opowiada Katarzyna Wiencis z Rydułtów, która wraz z mężem prowadzi sklep przy ul. Ofiar Terroru. – Tyle zniszczeń. Zalane lodówki, pralki, telewizory... Ten sklep był dla nas wszystkim, pracowaliśmy na niego prawie całe nasze życie – nie kryje łez.
RYDUŁTOWY 13 maja na długo pozostanie w pamięci mieszkańców Rydułtów jako wyjątkowo smutny dzień. Nad regionem przeszła gwałtowna ulewa. Ulica Ofiar Terroru zamieniła się w wielkie rozlewisko. – Najwięcej wody było tam, gdzie jest najniżej, czyli jeszcze za urzędem miasta, w kierunku dworca kolejowego – mówi jeden z mieszkańców. – Lusterka zaparkowanych samochodów były pod wodą. Woda wpływała do bram, do lokali. Tu było jej po kolana. Widać nawet ślad na ścianie – pokazuje kolejna osoba. – W innym miejscu prawie po pas – słyszymy.
Ucierpieli mieszkańcy, bo pozalewało im posesje, mieszkania, piwnice. Straty ponieśli też przedsiębiorcy, bo woda wdzierała się do sklepów, restauracji i punktów usługowych – te najczęściej mieszczą się na parterze. – Część już się otworzyła, ale część dalej walczy po zalaniu – mówią mieszkańcy.
Woda na 80 cm
Wśród przedsiębiorców, którzy boleśnie odczuli skutki ulewy, są Katarzyna i Mariusz Wiencisowie. Wspólnie prowadzą przy ul. Ofiar Terroru sklep elektroniczny, ze sprzętem RTV/AGD. – Straty są ogromne. Woda wdarła się do sklepu z dwóch stron dochodząc do poziomu ponad 80 cm. Większość naszego sprzętu została zalana. A przy sprzęcie elektronicznym – wiadomo co to znaczy, jest nie do użytku – nie kryje rozpaczy pani Katarzyna.
„Jeden wielki basen”
Zanim pani Katarzyna i pan Mariusz zobaczyli, jakie spustoszenie poczyniła woda w sklepie, walczyli z jej skutkami w domu. – Mieszkamy stosunkowo niedaleko. W domu też mieliśmy wodę. Gdy tylko jakoś udało się opanować sytuację, pojechaliśmy do sklepu. Na ulicy brodziliśmy w wodzie. Gdy weszliśmy do sklepu, widok porażał. To był jeden wielki basen – mówi wprost pan Mariusz. – Lodówki, pralki i telewizory pływały. Cały sprzęt, który stał na dolnych witrynach też został zniszczony – dodaje ze smutkiem pani Katarzyna.
Niszczycielska woda wdzierała się od ulicy i od zaplecza. – Z tak potężną siłą, że drzwi od zaplecza wyrwało razem z futryną – pokazuje pan Mariusz. – Może gdyby nie ten nurt od podwórza, to aż takich strat by nie było – dodaje.
Trudno o słowa...
Właściciele sklepu nie kryją rozpaczy. – Ubezpieczenie nie pokryje wszystkich strat. A ten sklep to przecież dorobek naszego życia. Kilka chwil i... aż trudno mówić w takim momencie – przyznają.
Sprzątali z żołnierzami
Wielkie sprzątanie sklepu trwało przez kilka dni, od piątku. Szlam, błoto, kamienie. Wszystko trzeba było usunąć. Cały zalany sprzęt został przeniesiony na piętro. Jest go mnóstwo. – W sobotę i niedzielę pomagali nam żołnierze WOT. Bez nich nie dalibyśmy sobie rady, wykonali kawał dobrej roboty – podkreślają właściciele. Wierzą, że uda się sklep uruchomić ponownie. – Nie mamy innego wyjścia, tyle na to wszystko pracowaliśmy – dodają. W internecie została nawet uruchomiona zrzutka, żeby pomóc w odbudowie sklepu (można ją znaleźć pod adresem: zrzutka.pl/td3y6c).
Remont-rozlewisko
Niektórym przedsiębiorcom udało się zlikwidować szkody i już działają. – U nas na sali wody było po kostki, ale udało się wszystko posprzątać i już możemy działać – słyszymy w jednym z punktów gastronomicznych.
Mocno zalany został ten fragment ulicy Ofiar Terroru, na którym jest prowadzony gruntowny remont. – Było dużo sprzątania, bo woda naniosła nieczystości. W niektórych miejscach, przy budynkach, pozapadały się kostki, bo wypłukało materiał pod nimi, ale mimo wszystko straty nie wyglądają na poważne – dowiadujemy się na placu budowy.
(mak)