… Złoty Wawrzyn został przyznany w cieniu miejskiej wojenki
Wracamy do kontrowersji, jakie pojawiły się wokół tegorocznej edycji Złotego Wawrzyna, nagrody przyznawanej od 10 lat przy okazji wspomnienia św. Wawrzyńca, patrona miasta. Nagroda trafia do osób, które trwale zapisały się w annałach miasta. W tym roku prezydent nie zgodził się z decyzją kapituły, która zaproponowała uhonorowanie dwóch kandydatów. Nie trudno odnieść wrażenie, że tegoroczny...
WODZISŁAW ŚL. W tym roku nagroda trafiła do Sławomira Kulpy, dyrektora Muzeum w Wodzisławiu Śl. Kapituła nagrody, której przewodniczy przewodniczący rady miasta, wnioskowała jednak o przyznanie dwóch nagród, również dla innej osoby – byłego wodzisławskiego radnego. Prezydent Wodzisławia, to on ostatecznie decyduje o przyznaniu nagrody, zdecydował jednak, że nagroda trafi tylko do jednej osoby – wspomnianego Sławomira Kulpy.
O swojej decyzji prezydent poinformował przewodniczącego kapituły nagrody 5 dni przed wręczeniem nagrody. Na samych obchodach święta miasta, oraz wręczeniu nagrody (odbyły się 10 sierpnia) prezydent był nieobecny – jako przewodniczący zarządu Subregionu Zachodniego, wyjechał w delegację na Warmię i Mazury. Na uroczystości zastąpił go II zastępca Wojciech Krzyżek. To, w opinii części uczestników, obniżyło rangę wydarzenia. Biorąc pod uwagę okoliczności, pojawiło się pytanie: czy wyjazd prezydenta na delegację był koniecznością, czy też prezydent wykorzystał okazję i pojechał w delegację, bo nie chciał być obecny na wręczeniu Złotego Wawrzyna? Prezydent Mieczysław Kieca zapewnił w mediach społecznościowych, że delegacja była koniecznością i przyniesie miastu wymierne efekty. Wątpliwości jednak pozostały, tym bardziej, że do sedna sprawy prezydent w swoim wpisie, krytykującym Nowiny Wodzisławskie za okładkę, która – jak stwierdzi – uderzyła w niego, się nie odniósł. Dlatego wracamy do sprawy.
Złoty Wawrzyn – nagroda prestiżowa
Wyjaśnijmy jednak najpierw czym jest nagroda Złotego Wawrzyna, za co jest przyznawana i jak przebiega procedura jej nadawania. Na stronie Urzędu Miasta w Wodzisławiu czytamy, że „Złoty Wawrzyn pozwala docenić zasłużone dla Wodzisławia Śląskiego osoby bądź instytucje i honoruje ich pracę. Nagroda przyznawana jest za wybitne zasługi dla rozwoju miasta i tworzenie wspólnego dobra osobom przyczyniającym się do jego rozwoju, pomnożenia dobrobytu lub popularyzowania osiągnięć. Nagroda ma charakter prestiżowy”.
Zgodnie z regulaminem przyznawania nagrody wniosek o nadanie nagrody mogą składać: przewodniczący Rady Miejskiej, komisje rady, prezydent, organizacje pozarządowe, których siedzibą jest miasto Wodzisław Śląski oraz co najmniej 100 mieszkańców miasta. Wnioski zostają rozpatrzone przez Kapitułę, która przedstawia kandydatów do nagrody prezydentowi. Osoba uhonorowana „Złotym Wawrzynem” otrzymuje dyplom, statuetkę oraz znaczek metalowy.
Prezydent spodziewał się innych wniosków
W tym roku złożono cztery wnioski o przyznanie nagrody: dla wspomnianego Kulpy, którego zasługi dla Wodzisławia wydają się być bezdyskusyjne, dla byłego radnego miejskiego Romana Juzka, dla społeczniczki i bardzo zasłużonej działaczki kulturalnej Ireny Sauer oraz dla działacza harcerskiego Tomasza Wardengi. Kapituła zaproponowała aby uhonorować w tym roku dwie osoby, ze względu na to, że w ubiegłym roku uroczystości się nie odbyły przez COVID-19 i Złotego Wawrzyna w 2020 r. nie przyznano. W głosowaniu kapituła wybrała dwie pierwsze osoby, tj. Kulpę i Juzka. I to te kandydatury zostały zaproponowane prezydentowi Kiecy.
Ten w rozmowie z nami, która odbyła się 24 sierpnia, przyznaje, że nie był zadowolony z propozycji kapituły. Jego zdaniem, ta nie przeanalizowała rzetelnie wniosków o wręczenie Złotego Wawrzyna. – Nagrodę przyznaje się za wybitne osiągnięcia. „Wybitne” jest tu dla mnie słowem kluczem. Jedna z kandydatur zaproponowanych mi przez kapitułę, według mnie, tego kryterium nie spełniała. Owszem były tam podkreślone dobre działania tej osoby, ale nie było tam jednak niczego wybitnego. Posiłkowałem się przy tym opinią poprzednich laureatów, których poprosiłem o wydanie takowej opinii – mówi Mieczysław Kieca. Dlatego, jak mówi, poprosił kapitułę o dodatkowe spotkanie, które odbyło się 20 lipca. – Poprosiłem kapitułę o dodatkowe uzasadnienie dla przedstawionych przez nią do nagrody kandydatur. Na spotkaniu nie powiedziano jednak niczego nowego, w stosunku do tego, co zawarto we wniosku. Żadnych nowych faktów, które uzasadniałyby przyznanie nagrody obydwóm kandydatom – podkreśla prezydent, dodając, że z tego powodu zdecydował o przyznaniu nagrody tylko Sławomirowi Kulpie. Przy czym nie kryje, że i tu miał wątpliwości, tyle że nie dotyczyły one wybitnych zasług kandydata, a raczej tego, że jest on kierownikiem miejskiej jednostki. – Zadawałem sobie pytanie, na ile wybitne osiągnięcia osiągnął w czasie godzin pracy w Muzeum, a na ile poza godzinami pracy – mówi włodarz miasta. Ostatecznie jednak tej kandydatury nie zablokował.
Zarzuty prezydenta wobec kapituły są mocne. Poprosiliśmy o odniesienie się do nich przewodniczącego kapituły Dezyderiusza Szwagrzaka, zarazem przewodniczącego Rady Miasta w Wodzisławiu. Kieca i Szwagrzak to samorządowi adwersarze. – Nie wiem jakie siły nadprzyrodzone ma prezydent aby stwierdzić, że kapituła nie przeanalizowała rzetelnie wniosków o przyznanie „Złotego Wawrzyna” lub żeby osądzać, czy ktoś ma szczególne osiągnięcia lub nie, tym bardziej, że nie zostały one sprecyzowane w regulaminie konkursu – odpowiada Szwagrzak, przypominając że to kapituła sprawdza złożone wnioski pod względem formalnym oraz merytorycznym. Decyzja w sprawie wystąpienia do prezydenta o nadanie nagrody również należy do kapituły. Przewodniczący zapewnia, że podczas spotkania z prezydentem członkowie kapituły ponownie wytłumaczyli swoją decyzję. – Miałem wrażenie, że prezydent już dawno dokonał wyboru i teraz to tylko taka gra. W poprzednich latach, gdy kapituła wybierała osoby zgłoszone przez prezydenta, nie było takiego problemu. Tym razem było jednak inaczej i od razu pojawił się problem – mówi.
Przewodniczącego dziwią również wątpliwości prezydenta odnośnie przyznania nagrody Sławomirowi Kulpie. – Co to ma za znaczenie i po co roztrząsać ile ktoś zrobił dla miasta w trakcie godzin swojej pracy, a ile poza swoimi godzinami. To tak jak z prezydentem danego miasta. Można być prezydentem i zarządzać miastem, starać się o jego rozwój, spotykać z mieszkańcami i rozwiązywać ich problemy aby mieszkańcom żyło się w nim dobrze. Albo być prezydentem – administratorem, jeździć na delegacje, nie mieć czasu dla mieszkańców, kręcić filmiki i robić wszystko pod publikę, oby do następnych wyborów – nie szczędzi słów krytyki Szwagrzak.
Kapituła nie wskazała jak chciał prezydent?
Prezydenta Mieczysława Kiecę zapytaliśmy, dlaczego o swojej decyzji dotyczącej przyznania Złotego Wawrzyna poinformował przewodniczącego kapituły raptem na 5 dni przed uroczystością. Odpowiada, że miał takie prawo. – Nie musiałem wcale nikogo informować. Do tej pory o przyznaniu nagrody wszyscy zainteresowani dowiadywali się dopiero na mszy, podczas której wręczana jest nagroda. Nieco wcześniej wiedział o tym zawsze tylko ksiądz prałat, po to by mógł przygotować kazanie. I tak samo w tym roku mogłem o swojej decyzji poinformować dopiero na mszy. Były już takie sytuacje, że było ośmiu kandydatów, wszyscy byli na mszy i dopiero tam dowiadywali się, kto otrzymał Złotego Wawrzyna – mówi nam prezydent Kieca. Zwróciliśmy jednak uwagę, że w tym roku nie było to możliwe, bowiem prezydenta na mszy nie było, podobnie jak na całych obchodach Dnia św. Wawrzyńca. Był na wspomnianej delegacji. – Dlatego wyjątkowo poinformowałem kapitułę o swoje decyzji wcześniej. Wiedziałem już wtedy, że mnie nie będzie – wyjaśnia prezydent.
Szwagrzak i tu nie do końca zgadza się z prezydenckim stanowiskiem. – Prezydent nic nie musi, to prawda. Ale myślę, że tak by wypadało, chociażby ze względu na wzajemne poszanowanie czy też dialog, o którym tak dużo tylko mówi – odpowiada przewodniczący, dodając, że efekt jest taki iż poprzedni laureaci nagrody otrzymali zaproszenie dopiero dzień przed uroczystością, a część z nich mieszka w dalszych rejonach kraju.
Bez poczęstunku
Po uroczystości docierały do nas sygnały zniesmaczenia faktem, że laureat, jak również poprzedni laureaci, wzorem poprzednich lat, nie zostali zaproszeni przez miasto na jakikolwiek poczęstunek. – Wynika to z bardzo prostego faktu. Rada miasta, w której większość mają radni opozycyjni wobec mnie, obcięła niemal do zera tzw. fundusz reprezentacyjny. Po prostu tego poczęstunku nie było za co zrobić – wyjaśnia prezydent Mieczysław Kieca.
– To kolejne kłamstwo ze strony prezydenta i mówię to z pełną odpowiedzialnością – odpowiada Szwagrzak. – Jeżeli się dobrze orientuję to na paragrafie przeznaczonym na tego typu wydatki jest na dzień dzisiejszy jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych, a w sytuacji gdyby faktycznie nie było, to prezydent zawsze może przenieść środki z innego paragrafu wydatków, co ciągle robi w ciągu całego roku. Poza tym kawę można zorganizować nawet w urzędzie miasta w sali 202 – argumentuje przewodniczący.
Artur Marcisz, współpraca Justyna Koniszewska