Dzieci nierównych szans. Fatalne żniwo nauki zdalnej
Po zdalnym nauczaniu uczniowie gorzej radzą sobie emocjonalnie, społecznie i edukacyjnie. O tym, jak można wspierać dzieci po powrocie z nauki zdalnej do szkół i – jeśli zajdzie taka konieczność – na odwrót, opowiadają psycholog Żaneta Stanowska i pedagog Małgorzata Pawlak z Wodzisławskiej Placówki Dziennego Wsparcia Dziupla.
– Jaki wpływ na uczniów miała pandemia i nauczanie zdalne?
Małgorzata Pawlas: – Pandemia bardzo niekorzystnie wpłynęła na uczniów zarówno młodszych, jak i tych starszych. Przede wszystkim, u dzieci obserwujemy niską motywację do nauki, brak systematyczności i ogólne braki wiedzy. Podczas nauki zdalnej zabrakło indywidualnego podejścia nauczyciela do ucznia. Nadrabianie braków w nauce to na pewno będzie proces długofalowy. Trudno jest przyswajać nowy materiał, kiedy dziecko ma luki i np. nie potrafi sylabizować czy mnożyć. Niektórzy uczniowie nie potrafią prawidłowo trzymać narzędzia do pisania, a pismo jest niedbałe. Dla przykładu, nie każdy rodzic potrafił pomóc dziecku, które pisze odwrócone litery. Do tego najlepsze kompetencje ma nauczyciel.
Żaneta Stanowska: – W obszarze psychologicznym, do negatywnych skutków pandemii i nauki zdalnej przyczynił się brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami. Nie można było wspólnie wyjść na przerwę, brać udziału w zajęciach grupowych i wracać razem do domu ze szkoły. Uczniowie nie mogli swobodnie porozmawiać między sobą i z nauczycielami. Przebywali tylko w gronie swojej rodziny, która często była dysfunkcyjna, co tylko pogarszało sytuację. Tam, gdzie opiekunowie również pracowali zdalnie, dzieci miały bardzo mało prywatności w domu w trakcie lekcji zdalnych. W efekcie uczniowie często są wycofani, zalęknieni i nie potrafią rozwiązywać konfliktów. Teraz, kiedy nauka jest stacjonarna, te wszystkie skutki nauczania zdalnego możemy zaobserwować w szkołach.
– Jak bardzo ucierpiały te relacje z rówieśnikami?
M.P.: – Po wakacjach pytałam uczniów o ulubioną koleżankę czy kolegę. Praktycznie wszyscy odpowiedzieli, że nie mają bliskich przyjaciół, padały również słowa takie jak: „Nienawidzę koleżanek”. Umiejętności interpersonalne wśród uczniów teraz są bardzo niskie, dzieci są zamknięte w sobie, ale też czują strach przed ośmieszeniem, np. podczas czytania na głos lub recytowania wierszy.
Ż. S.: – Dzieci nie nabyły tych umiejętności społecznych, ponieważ zeszłoroczni pierwszoklasiści praktycznie całą swoją edukację odbywali w trybie online. W tej pierwszej klasie uczniowie się nie poznali, nie zintegrowali i nie nabyli umiejętności budowania relacji z rówieśnikami w szkole. Podczas pierwszego roku nauki nauczyciele starają się, aby klasa się poznała i zintegrowała, a podczas lekcji zdalnych nie było takich możliwości. Ucierpiała też na tym umiejętność pracy w grupie i kreatywność. Ich całe życie skupiało się na byciu w internecie.
– A relacje z domownikami? Wiele rodzin w trakcie pandemii nagle z konieczności zaczęła spędzać ze sobą dużo czasu w domu.
M.P.: – W wielu przypadkach te relacje domowe uległy poprawie i rodzice angażowali się w pomoc dzieciom w nauce, ale przebywanie ze sobą w domu w trakcie pracy i szkoły w trybie online rodziło wiele także konfliktów a nawet przemoc, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych. Nie każdy domownik miał do dyspozycji laptopa czy komputer, trudno było zorganizować dzień i oddzielić lekcje i naukę od czasu wolnego. Niektóre dzieci czuły się odrzucone.
Ż. S.: – Zaostrzyły się nierówności, które już wcześniej można było zaobserwować pomiędzy rodzinami. Rodzice, którzy przed pandemią angażowali się w wychowanie dzieci, podczas nauki zdalnej jeszcze bardziej doglądali, interesowali się i pomagali w odrabianiu lekcji, ale też dbali o to, jak dziecko spędza wolny czas. Te rodziny w czasie pandemii poradziły sobie o wiele lepiej niż te, w których już wcześniej występowały dysfunkcje. Z kolei tzw. rodziny dysfunkcyjne były wyjściowo w o wiele gorszej sytuacji. Przed pandemią dzieci mogły wyjść z tego dysfunkcyjnego domu do szkoły, gdzie miały możliwość porozmawiania z rówieśnikami, nauczycielami, pedagogiem czy psychologiem szkolnym, a nagle zostały od tego odcięte i wrzucone tam, gdzie były trudności. Mam na myśli sytuacje rozwodowe, zaburzenia psychiczne rodziców, zaniedbywanie czy przemoc. Kiedy dziecko cały czas jest w domu, przemocowy rodzic też nie ma kiedy odpocząć i nabrać dystansu. Ta przemoc wtedy eskaluje.
M.P.: – Warto zwrócić też uwagę na kontrasty w tych rodzinach – dziecko odrzucane było jeszcze bardziej odrzucane, a faworyzowane było jeszcze bardziej wyróżniane i doceniane. Tak rodzicom było łatwiej.
Ż.S.: – Problemy wynikały też z warunków mieszkalnych i ekonomicznych danej rodziny. Dzieci nie miały równych szans. Niektórzy uczniowie nie mieli własnego komputera i z tego powodu nie mogli uczestniczyć we wszystkich lekcjach, co z kolei generowało zaległości w nauce. Co więcej, nie w każdym domu jest pomieszczenie, gdzie dziecko może w spokoju usiąść i brać udział w lekcjach. Praca psychologa i pedagoga w takich warunkach również była bardzo utrudniona. Odbywając z nami rozmowę online, dziecko miało świadomość, że za ścianą jest rodzic czy rodzeństwo, którzy mogą usłyszeć, o czym opowiada. Było to bardzo ograniczające.
– Jak rodzic może pomóc dziecku zorganizować sobie dzień podczas nauczania zdalnego?
M.P.: – Na pewno pomocne będzie wspólne planowanie i trzymanie się planu.
Ż. S.: – I chodzi nie tyle o plan naukowy, ale tygodniowy i dzienny. Dzieci obserwują rodziców. Rolą opiekuna jest przestrzeganie codziennej rutyny i nieprzyzwalanie na jej rozluźnienie. Podczas nauki zdalnej nie ma konieczności wczesnego wstawania, bo nie trzeba się przygotowywać do wyjścia, wiązać butów czy zakładać kurtki, co jest też dla tych najmłodszych stratą, bo nie ćwiczą się w kolejnych codziennych umiejętnościach, ale gdy zajęcia rozpoczynają się o godz. 8:00, niech dziecko wstanie pół godziny wcześniej, umyje zęby, przebierze się i zje śniadanie. Niech nie rozpoczyna tych lekcji leżąc z laptopem w w łóżku i w piżamie.
– A czas wolny? Jak go dziecku zorganizować?
Ż.S.: – Przykład idzie z góry. Jeśli odpoczynek rodzica i jego czas wolny polega na korzystaniu z telefonu i przeglądaniu mediów społecznościowych lub przed telewizorem, nie może wymagać od dziecka, że nie będą tego powielać. Rodzice są lustrem dziecka, które cały czas obserwuje ich zachowania i je naśladuje. Podczas pracy w Dziupli zauważyłam, że podczas spędzania czasu z dzieckiem najlepiej sprawdza się rozmowa. Naprawdę nie potrzeba dużo – dzieci po prostu chcą pogadać i opowiedzieć, co było na lekcjach albo co powiedziały koleżanki. Po takiej półgodzinnej rozmowie dziecko zwykle samo zaproponuje, co chciałoby robić. Dzieciom nie trzeba nic narzucać ani wymyślać im zajęć. My po prostu przy nich bądźmy i wysłuchajmy ich.
M.P.: – Nieraz jakaś gra może być pretekstem do rozmowy. Musi być to jednak poświęcenie uwagi dziecku. Nie ma sensu wyciągnięcie gry i spoglądanie co chwilę na telefon czy jednoczesne gotowanie obiadu. Nawet jeśli poświęci się dziecku zaledwie 20 minut, ono już czuje się zaopiekowane i wzmacnia się więź z rodzicem.
– Jak uważnie rozmawiać ze swoim dzieckiem?
Ż.S.: – Przede wszystkim uważnie słuchać i nie zastanawiać się nad radą. Wysłuchać tego, co dziecko mówi i nie zastanawiać się od razu, jak mu pomóc. Dziecko gdy opowiada i samo słyszy, co mówi, analizuje i zazwyczaj samo znajdzie odpowiedź. Rozmowa to podstawowa potrzeba dziecka, jeśli wszystkie fizjologiczne są już zaspokojone. Wtedy już tylko potrzebuje bliskości, czułości, przywiązania i osoby, która przytuli i powie miłe słowo. Tą osobą powinien być rodzic.
M.P.: – Słuchajmy aktywnie. Gdy widzimy, że dziecko jest zdenerwowane, można powiedzieć: „Widzę, że jesteś zdenerwowany”.
– W czasie pandemii brakuje stabilności. Raz jest nauka zdalna, raz stacjonarna. Jak poradzić sobie z tą zmiennością?
Ż. S.: – Z moich obserwacji wynika, że część młodzieży chciałaby powrotu zajęć zdalnych, jednak gdy już są lekcje online i okazuje się, że trzeba wrócić do szkoły, przychodzi kryzys. Uczniowie, którzy przed pandemią mieli dobre wyniki w nauce, zazwyczaj dobrze uczyli się również w trakcie pandemii, a ci, którzy już wcześniej mieli mniejszą motywację do nauki, podczas zdalnych zajęć nauka sprawiała im jeszcze większą trudność. Zarówno nauka zdalna, jak i powrót do szkół, powodują stres.
M.P.: – Przede wszystkim należy zadbać o to, aby tych zaległości w nauce było jak najmniej. Spotykam się w pracy z przypadkami uczniów, którzy są w piątej klasie i nie umieją dobrze tabliczki mnożenia. W takim przypadku trzeba wrócić do podstaw. Stąd też bierze się strach przed powrotem do szkoły – dzieci boją się ośmieszenia na forum klasy i przed nauczycielem.
Rozmawiała Agata Paszek