Ktoś wyrzucił nagrobek pod lasem. Z cmentarza w Skrzyszowie
Grzybiarze spacerujący po leśnych terenach przy pokopalnianym zwałowisku w Skrzyszowie, natknęli się na wyrzucony na skraju pola i lasu nagrobek. O sprawie poinformowali naszą redakcję. Dzięki pomocy proboszcza parafii w Skrzyszowie udało się ustalić, że nagrobek pochodzi z tutejszego cmentarza.
SKRZYSZÓW Grzybiarze znaleźli nagrobek w bardzo ustronnym miejscu, do którego trudno trafić. Został wyrzucony na skraju zwałowiska, na miedzy odgradzającej pole uprawne od zwałowiska, w leśnym zagajniku. Nie wiadomo do kogo należy teren – czy jest prywatny, gminny, czy może Skarbu Państwa. Można tu dotrzeć jedynie od strony ul. Wallacha w Skrzyszowie. Dojechać w miejsce, gdzie porzucono nagrobek można jedynie albo traktorem, albo jakimś ciężarowym autem i to raczej znając dobrze teren. Droga w pewnym momencie jest bardzo wyboista, a na końcu to po prostu ujeżdżona miedza. Co więcej, do miejsca, w którym leży nagrobek, obecnie nie ma szans dojechać jakimkolwiek pojazdem, poza traktorem, bo pole uprawne zostało przeorane. Kiedy pomnik znaleźli grzybiarze, to wedle ich słów, pole pokryte było jeszcze ścierniskiem, więc możliwe było przejechanie po nim.
Porzucony nagrobek to nagrobek starszego typu. Najpewniej z rozebranego grobu. Po stanie trawy znajdującej się pod elementami nagrobka można wnioskować, że leży w tym miejscu już od dłuższego czasu. W trawie leżą też rozbite fragmenty tablicy nagrobnej. Udało nam się ją częściowo poskładać. Dzięki temu poznaliśmy imię jednej z osób zmarłych jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku, oraz rok urodzin i datę śmierci kolejnej osoby (urodzona na początku ubiegłego wieku, zmarła w latach 90-tych ubiegłego wieku), której jednak imienia nie udało nam się odtworzyć, bo nie udało nam się odnaleźć wszystkich elementów tablicy nagrobnej. Na tablicy widoczna jest tylko końcówka imienia i końcówka nazwiska.
Uzbrojeni jednak w uzyskaną na miejscu wiedzę, podejrzewając, że skoro nagrobek został porzucony w odludnym miejscu Skrzyszowa, to może on pochodzić z miejscowego cmentarza, poprosiliśmy o pomoc ks. Witolda Tatarczyka, proboszcza parafii pw. Michała Archanioła w Skrzyszowie. Ten dzięki wskazanym datom ustalił imię zmarłej osoby. Zgadzają się zarówno rok jej urodzin, jak i data śmierci widniejące na rozbitej tablicy nagrobnej. Imię pasuje do końcówki imienia znalezionej na tablicy. Proboszcz ustalił też nazwisko, które pasuje do końcówki nazwiska z tablicy.
Proboszcz – po zbadaniu sprawy – przyznał, że rozbiórką tego konkretnego nagrobka zajął się jeden z mieszkańców Skrzyszowa. Mężczyzna zgodził się z nami porozmawiać. Przyznaje, że rozebrał wspomniany nagrobek, dodając, że miało to miejsce jakieś trzy miesiące temu. Zapewnia jednak kategorycznie, że to nie on wywiózł nagrobek do lasu. Zaznacza, że rozebrany nagrobek leżał przez jakiś czas na terenie cmentarza, ale po pewnym czasie – na grzecznościową prośbę mężczyzny – zabrała go jedna z firm, która prowadziła prace kamieniarskie na cmentarzu. Mówi, że był pewien, że firma zabrała nagrobek do siebie, bądź go legalnie zutylizowała wraz z innym gruzem. Zaznacza, że nie wie, co to była za firma, bo jej pracownicy się nie przedstawili, a ich auto nie miało żadnej nazwy firmowej wypisanej na karoserii. Proboszcz również nie ma pojęcia co to mogła być za firma. – Kiedyś na naszym cmentarzu pracowała w zasadzie tylko jedna, miejscowa firma i wszystko było w porządku. Teraz przyjeżdża wiele firm, nawet spoza województwa. Nie wszystkie się do mnie zgłaszają przed rozpoczęciem robót, po prostu wchodzą na teren cmentarza jak i kiedy im się podoba. Dlatego często nawet nie wiem kto i kiedy prowadzi tu prace – mówi ks. Tatarczyk.
(art)