Nowiny pomogły w znalezieniu domu… kotkom z Seksmisji
Albert, Lamia, Emma, Tekla i… Larek, który miał być Larą, ale z czasem okazało się, że to jednak chłopczyk. To nie Seksmisja, a kotki do adopcji, które czekały na nowy dom. Udało się – z małą pomocą Nowin.
Środa, godziny poranne. Za oknem deszcz i wiatr. Parkuję swój samochód i idę w stronę drzwi. W progu wita mnie uśmiechnięta pani Karolina i radosny psiak Tofik. W domu żyje kilka kotów, więc widok psa nieco mnie zdziwił. – Pies i koty? Czy one się dogadują? – pytam na wstępie. – W zasadzie Tofik nie ma tu nic do gadania – żartobliwie odpowiada pani Karolina prowadząc mnie na piętro. Zbliżając się do ostatnich stopni na klatce schodowej podnoszę głowę. Oczom ukazują się siedzące w przedpokoju czarno-białe kociaki, wyraźnie zainteresowane tym, co się dzieje i nieznajomym człowiekiem w ich czterech ścianach. Po chwili kociaki wracają do przerwanej zabawy.
Te pełne energii puszyste kłębuszki mają około 7 miesięcy. Schronienie znalazły w Domu Tymczasowym wolontariuszki Fundacji „Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią”, pani Karoliny Kuli-Zazulak w Rydułtowach. Pani Karolina w Fundacji jest od 6 lat. – Każdy kotek ma inną historię – opowiada pani Karolina. Pod skrzydła Fundacji trafiają kociaki nie tylko z interwencji, ale także te, którym zmarł właściciel lub te po wypadkach. Są też przypadki ekstremalne, jak np. koty rzucane o ścianę, koty znalezione w workach, w pudełku na śmietniku, kotki które najadły się trucizny na działkach. – Pomagamy zwierzakom, które wymagają pomocy na cito. Koty do adopcji są zawsze wyleczone na tyle, na ile jest to możliwe, zaszczepione, zaczipowane, przebadane pod kątek różnych chorób – mówi pani Karolina.
Fundacja zajmuje się głównie psami i kotami, ale zdarzały się też nietypowe przypadki. – Były małe jeże, był gołąb, królik znaleziony w rowie, świnka morska – wymienia pani Karolina.
Seksmisja
Kociaki, które z zainteresowaniem obserwowały moją wizytę noszą filmowe imiona: Albert, Lamia, Emma, Tekla i Larek, który miał być Larą, bo lekarze określili, że jest płci żeńskiej. Aż pewnego dnia pod ogonem Lary pojawiła się niespodzianka w postaci jąder. Seksmisyjna gromadka, która czekała na swój nowy dom to kotki niewychodzące, czyli takie, które będą żyły w tylko w domu. – Plusem dla kota niewychodzącego jest to, że jest on bezpieczny. W domu ma wszystko czego potrzebuje: jedzenie, ciepło, żwirek, zabawę, miłość, legowisko. Nie przejawia on objawów żeby w domu czuł się źle, szczególnie jeśli ma towarzystwo – mówi pani Karolina, która pod swoim dachem w Domu Tymczasowym miała już około 150 zwierzaków. – Głównie koty, bo ja zajmuję się kociakami – mówi. Nasza rozmówczyni zdradziła nam nawet kilka sposobów na to, jak udomowić kota. – Przebywać z nim, dużo do niego mówić, dać spokój, ciepło, miłość, bo kot to wszystko czuje. Cisza, spokój. Ciężko jest oswoić kotka gdzieś, gdzie jest hałas, np. gdzie są dzieci. Dla kota to hałas, którego on nie zna – mówi.
Szczęśliwy finał
Nasza redakcja materiał o kotkach do adopcji zamieściła w portalu Nowiny.pl kilka dni po wizycie, w niedzielne popołudnie. Efekt przyszedł piorunująco szybko. Jak poinformowała nas pani Karolina, wszystkie kotki w dwa dni znalazły nowe domy w różnych miejscowościach naszego regionu.
Jeśli jednak szukacie kotka do adopcji, warto skontaktować się z Fundacją Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią lub z wolontariuszką Karoliną Kula-Zazulak (można przez Facebooka).
AgaKa