Tu powstają wodzisławskie skrzaty
Po czterech pierwszych lokalizacjach, w których wodzisławianie oglądać mogą dioramy ze skrzatami, poznaliśmy kolejne. Będą to m.in. murek przy schodkach do biur muzeum przy rynku oraz okno piwniczne WCK. Odwiedziliśmy zakład produkcyjny firmy Mały Drewniany Domek, aby zobaczyć miejsce, gdzie powstają wodzisławskie skrzaty.
Założycielem i właścicielem firmy jest Rafał Wolny. Wszystko zaczęło się w garażu, potem dwóch garażach, następnie w czterech garażach w Rybniku. Potem przyszedł czas na szukanie większej hali produkcyjnej. Tak też firma trafiła do Baborowa w powiecie raciborskim. – Zaczęło się od tego, że chciałem przed laty kupić porządne mebelki dla dzieci. Kiedy szukałem mebli, trafiałem na ładne, ale bardzo drogie lub też tańsze, ale brzydkie. Zawsze lubiłem majsterkować, kupowałem narzędzia, więc postanowiłem, że sam zrobię te meble. Tak się zaczęło, w garażu. Zdecydowałem, że założę własną firmę, wykonując meble dla dzieci, np. łóżeczka. Kiedy już produkcja obejmowała cztery garaże, zacząłem się rozglądać za halą. Znalazłem starą poniemiecką fabrykę w Baborowie. Daleko od Rybnika, ale i tak opłacało się bardziej, niż hala w Rybniku. 8 lat dojeżdżałem do Baborowa po 100 km dziennie. Tam właśnie okazało się, że jest ogromne zapotrzebowanie na domki dla lalek, klocki, zabawki drewniane – wspomina Rafał Wolny, który niedawno przeprowadził firmę do Wodzisławia Śląskiego i już zmienił kolejną lokalizację w mieście, rozwijając działalność. Kiedy rozmawiamy, część rzeczy znajduje się jeszcze w pudłach po przeprowadzce. Sporo jest jeszcze do zrobienia w zakładzie. W powietrzu unosi się zapach drewna. Tu drewno znaleźć można w każdym kącie.
Firma zero waste
Kiedy pan Rafał zaczął robić domki dla lalek, mamy zaczęły pytać o mebelki i elementy wyposażenia do tych domków. Tak pojawiły się pierwsze produkty, stale rozwijane i ulepszane, aby były wytrzymałe. – Zaangażowaliśmy do testów dzieci, które przychodziły na plac zabaw przy naszym zakładzie. Dzieci bawiły się i sugerowały, że coś może się poruszać, coś ma inaczej wyglądać. Mamy także podpowiadały, co może wyglądać i działać lepiej. Zresztą często mam wrażenie, że domki i ich wyposażenie mamy kupują bardziej dla siebie, niż dla dziecka. Muszą mieć wszystko pasujące do siebie, odpowiednio dobrane do stylu w domu. Nasze produkty kupują także pasjonaci, kolekcjonerzy lalek – podkreśla Rafał Wolny, który tworzy akcesoria dla lalek o różnej wielkości. – Mamy więcej zamówień, niż jesteśmy w stanie zrobić, więc stale jest popyt na drewniane zabawki czy też np. domki dla dzieci do ogrodu. Nie mamy na co narzekać, tylko na cenę paliwa, bo trzeba dojechać do klienta – dodaje, zaznaczając, że w tej branży nie ma dużej konkurencji.
– Ostatnio poszliśmy także w serwis zabawek, nie tylko drewnianych, ale różnych, także elektronicznych. Obserwujemy, że ludzie zaczynają zwracać uwagę na to, aby nie wyrzucać rzeczy, które można naprawić. Zdarza się, że kupujemy uszkodzone zabawki, naprawiamy i sprzedajemy dobre. Staramy się być zero waste (ang. zero odpadów-red.), także przy produkcji naszych drewnianych akcesoriów. Wykorzystujemy nawet najmniejsze kawałki sklejki czy drewna, coś, co w zakładach stolarskich często jest odpadem. Bardzo nie lubię marnotrawstwa – wyjaśnia nasz rozmówca, pokazując meble wykonane ze starego drewna według wytycznych autorki książki dla dzieci z Norwegii. Właśnie zdjęcia tych mebli stały się ilustracjami bajki o rezolutnych myszach.
Nowe domki skrzatów wkrótce
Wracając do skrzatów, wiemy już, że do końca marca powstać ma piąta diorama – piekarnia, która zostanie ulokowana przy rynku, tuż obok biur Muzeum w Wodzisławiu Śląskim. Piekarnia będzie miała dwa pomieszczenia, włożone w dwa wyjęte kamienie w murze. Połączone będą schodkami. Skrzaty już są w firmie. Same figurki tworzą osoby z różnych stron Polski. Osobno sylwetkę, osobno ubranka. W Małym Drewnianym Domku czeka już cała ekipa skrzatów do kolejnych dioram.
– Na razie eksperyment się udał pozytywnie. Poszła w instalacjach jedna szyba, ale już została naprawiona. W pizzerii pojawiła się wilgoć, co także poprawiliśmy. Jestem pozytywnie zaskoczony postawą mieszkańców, kiedy coś się dzieje z instalacjami, od razu interweniują. Widzę, że ludzie zaczęli traktować skrzaty jak swoje, doglądają i pilnują tych dioram – zapewnia Rafał Wolny.
Choć w obrębie starówki wytyczono nowe miejsca na zlokalizowanie pomieszczeń ze skrzatami, urzędnicy nadal przyjmują zgłoszenia miejsc, gdzie można by umieścić dioramy, także w obiektach prywatnych. Skrzaty mają zachęcać do odwiedzenia różnych miejsc, także punktów handlowych, usługowych czy gastronomicznych.
Szymon Kamczyk