Kto kupuje węgiel z Rosji? Pytamy o to posła Adama Gawędę
REGION O węglu z Rosji, zwiększeniu wydobycia węgla w polskich kopalniach oraz kierunkach przebudowy naszej energetyki rozmawiamy z posłem Adamem Gawędą, byłym wiceministrem energii oraz aktywów państwowych.
– Jest pan biegły w sprawach energetyki, szczególnie górnictwa. Czy Polska nadal sprowadza węgiel z Rosji?
– Tak, wciąż jeszcze sprowadzany jest przez prywatnych importerów, choć widać, że znacząco spada jego ilość. Walczymy na forum unijnym, aby całkowicie i jak najszybciej zaprzestać importu. Po napaści putinowskiej Rosji na Ukrainę sytuacja zmienia się dynamicznie, ale jedno pozostało niezmienne – Unia Europejska jest rynkiem wspólnotowym. Operacje handlowe podlegają prawodawstwu unijnemu i nie możemy sobie tego indywidualnie, jako kraj, regulować. Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki aktywnie działają na arenie międzynarodowej, aby w ramach wspólnotowej polityki stosować w każdym możliwym obszarze sankcje wobec Rosji i Białorusi. Muszą być one odczuwalne i skuteczne, bo tylko tak możemy – jak mówi premier Morawiecki – odciąć tlen od zbrodniczej machiny wojennej Putina. Sankcje powinny objąć także całkowity zakaz importu węgla, ropy naftowej i gazu, bo na sprzedaży surowców energetycznych Rosja zarabia najwięcej i ma z czego finansować swoje wojny. Gaz jest najważniejszy, ponieważ w największym wolumenie wchodzi na rynek Unii Europejskiej. Jako Polska jesteśmy w tym zakresie dosyć dobrze zabezpieczeni. Gaz w naszym miksie energetycznym to około 20 miliardów metrów sześciennych rocznie, z czego 4 mld produkujemy, 6-7 mld sprowadzamy przez gazoport, a pozostałą część sprowadzamy z różnych kierunków, w tym Rosji. Natomiast Niemcy są w znacznie gorszym położeniu. Wyłączyli z początkiem roku trzy sprawne elektrownie atomowe, a wprowadzenie do obiegu odnawialnych źródeł energii napotyka na coraz więcej trudności. Niemcy sami zmusili się do opierania miksu energetycznego na gazie, który w połowie pochodzi z Rosji.
– Rozumiem, że to wiąże się z polityką międzynarodową, ale pozwoli pan, że nie będę w to wchodzić i zapytam inaczej... Dlaczego Polska w ogóle importuje węgiel, skoro mamy własne złoża i kopalnie?
– Państwowe spółki nie prowadzą żadnych transakcji z jakimkolwiek kontrahentem z Rosji. Natomiast prywatni importerzy wprowadzili na krajowy rynek ciepłowniczy sporo rosyjskiego węgla. Rynek tego surowca jest otwarty, a ograniczenia, których jako Polska się domagamy, mogą być wprowadzone tylko przez Unię.
– Czyli PGE, Tauron, Energa czy Enea nie kupowały węgla z Rosji? W takim razie, gdzie spala się ten węgiel, który jest sprowadzany do Polski?
– Węgiel z Rosji spala się głównie w ciepłowniach. To są różne spółki – niektóre komunalne, niektóre prywatne.
– Jeśli dobrze rozumiem, mówi pan, że rynek jest otwarty i nie możemy zakazać kupna węgla z Rosji dopóki cała Unia Europejska się na to nie zgodzi. Być może są jakieś inne metody ograniczenia tego importu?
– Gdy byłem wiceministrem energii, z mojej inicjatywy powstał specjalny zespół służb celnych, skarbowych oraz Głównego Instytutu Górnictwa. Do jego zadań należało przeprowadzanie kontroli węgla, który wjeżdżał do Polski ze wschodu – czy jest zgodny z listem przewozowym, czy jego parametry jakościowe są zgodne z tymi, które mogą być przedmiotem obrotu i zakupu, czy spełnione są parametry techniczne. To spowodowało, że import węgla z Rosji zaczął maleć. Natomiast nie można było całkowicie zablokować importu, bo – jak już mówiłem – obowiązują tutaj przepisy prawa unijnego i obrót międzynarodowy opiera się nie tylko na polskich, ale również na wspólnotowych przepisach.
– Czyli problem sprowadza się do tego, że ciepłownia w mieście X mówi: nie będziemy kupować węgla w Polsce, bo on jest za drogi. Zamiast tego kupimy tańszy węgiel w Rosji.
– Tak. Tylko proszę zwrócić uwagę na cały kontekst tego problemu. Unia Europejska jest na ostrym, dekarbonizacyjnym kursie. To oznacza, że instytucje finansowe nie wspierają żadnych inwestycji z udziałem węgla. Mówię nie tylko o konwencjonalnym wykorzystaniu węgla w energetyce czy ciepłownictwie, ale także o jego zastosowaniu w tzw. czystych technologiach węglowych. Jeśli chcielibyśmy wykonać niskoemisyjną instalację, korzystną tak ekologicznie jak i biznesowo, ale opartą na węglu, to żaden bank europejski takiego zadania nie będzie finansować. Druga kwestia dotyczy zapisów pakietu klimatyczno-energetycznego i Zielonego Ładu. Zawierają one totalną regresję węgla kamiennego i brunatnego. Mówiąc krótko, Unia Europejska poprzez wszystkie swoje dyrektywy zmierza do tego, żeby z miksu surowcowo-energetycznego całkowicie wyeliminować węgiel.
Polska się na to nie godzi, bo to prosta droga do uzależnienia się od surowców energetycznych importowanych nie tylko z Rosji, ale uzależnienia w ogóle. Trzecia sprawa dotyczy naszego górnictwa węgla kamiennego. Żeby uzyskać notyfikację Komisji Europejskiej dla Programu Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego musieliśmy wskazać etapy likwidacji poszczególnych kopalń. Na drugiej szali stała możliwość pozyskania środków na transformację sektora energetycznego. Był to ewidentny szantaż. Dzisiaj cała Europa, wręcz cały świat, mówi coś innego: mieliście rację, gdy chcieliście prowadzić politykę uniezależnienia się od dostaw z Rosji. Ale co z tego, skoro kanclerz Merkel wykorzystała całą polityczną moc swojego urzędu, aby uzależnienie Niemiec od rosyjskich surowców było jak najszybsze i jak największe. Mamy teraz gorzką satysfakcję, ponieważ przestrzegaliśmy unijnych partnerów, że doprowadzi to do nieszczęścia. Ale to już jest historia. Co z tego, że mieliśmy rację? Teraz mamy sytuację, w której musimy szukać realnych rozwiązań tego problemu.
– Jak rozwiązać ten problem?
– Uważam, że strategicznym interesem Polski jest stabilizacja wydobycia węgla kamiennego i brunatnego w kraju. W szczególności zwracam uwagę na konieczność wypracowania modelu polegającego na dopasowaniu potencjału wydobywczego do potrzeb energetyki zawodowej i ciepłownictwa. Mówię o tym od wielu lat. Gdy byłem wiceministrem, doprowadziłem do stworzenia w Ostrowie Wielkopolskim magazynu centralnego. Już wtedy uważałem, że musimy utrzymać nasz potencjał wydobywczy. Jeśli trzeba, to okresowo magazynować węgiel jako strategiczną rezerwę państwową. Tak, aby w przyszłości energetyka przemysłowa, zawodowa i ciepłownictwo nie były narażone na problemy z dostawą surowców kopalnych. Wiedziałem, że uzależnienie Unii Europejskiej od dostaw gazu z Rosji prędzej czy później musi doprowadzić do przesilenia, choć nie przewidywałem, że dojdzie do tak tragicznej sytuacji. Teraz musimy zwiększyć potencjał wydobywczy polskiego górnictwa węgla kamiennego oraz węgla brunatnego, bo mamy bardzo duże złoża. Polskie górnictwo powinno zabezpieczać 100% dostaw dla krajowej energetyki i ciepłownictwa. Oczywiście w krótkim okresie czasu konieczny będzie import węgla, ale uważam, że powinno to następować z innych kierunków niż Rosja, np. z Australii.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko
Pełny zapis rozmowy, także w tematach zmian w przepisach dotyczących fotowoltaiki oraz importu biomasy z Białorusi, przeczytacie w portalu Nowiny.pl