Powrócili do stacjonarnych obrad, ale w nowym układzie
WODZISŁAW ŚLąski Po ponad 2-letnim czasie comiesięcznych, hybrydowych obrad rady miejskiej, 27 kwietnia radni znów w komplecie spotkali się w sali obrad. Posiedzenie odbyło się też w nowym układzie sali, dosłownie i w przenośni.
Takich tłumów już od dawna nie było na wodzisławskiej sali obrad rady miejskiej. W urzędzie przy Bogumińskiej w pełnym składzie, po pandemicznej przerwie i sesjach hybrydowych, spotkali się radni, przedstawiciele dzielnic, urzędnicy oraz mieszkańcy. Skończył się tym samym czas, kiedy sesje wyglądały jak seanse spirytystyczne, a najczęściej padającym stwierdzeniem podczas posiedzeń było „Czy pan/pani nas słyszy?”. To „testowanie połączeń” zabierało też sporo czasu, na co podczas jednej z ostatnich sesji rady zwrócił uwagę radny Adrian Jędryka. Jak wiele sąsiednich samorządów, także i Wodzisław Śląski od kwietnia wrócił do obrad stacjonarnych, ale nie zabrakło nowości.
Dotychczasowy układ sali narad urzędu znacząco się zmienił, na co zwrócił uwagę przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak, kierując do prezydenta Mieczysława Kiecy swoją interpelację w tym temacie. – W związku z podjętą przez pana decyzją o zmianie układu rozstawienia sali, w której odbywają się sesje rady miejskiej bez konsultacji z radnymi, informuję pana, że zostają do mnie kierowane negatywne opinie, co do podjętej przez pana decyzji. Funkcjonujący od wielu lat poprzedni układ sali, w kształcie tzw. podkowy sprawiał, że radni oraz prezydent, biorący udział w sesji, nie zamykali się na mieszkańców, którzy mają prawo przyjść na sesję. Obecna sytuacja epidemiologiczna pozwala mieszkańcom na nieograniczony udział w sesji. Zaproponowany przez pana układ niestety sprawia, że mieszkańcy będą odcięci od radnych, a część z nich będzie nawet siedziała do mieszkańców tyłem – zauważył Dezyderiusz Szwagrzak, pytając prezydenta o powody zmiany układu sali i ewentualne przywrócenie starej „podkowy”, czego oczekuje część radnych.
Warto dodać, że ostatnie posiedzenie rady odbyło się też w symbolicznie zmienionym układzie, tzn. już bez klubu radnych „Koalicja dla Miasta”. W ostatnim wydaniu pisaliśmy o pięciu radnych, którzy postanowili zostać radnymi niezależnymi. W dniu sesji wpłynęły do biura rady oświadczenia pozostałych członków klubu, czyli Grażyny Pietyry, Jana Grabowieckiego oraz Jana Czyżaka, którzy także stali się radnymi niezależnymi. Jak podkreślają jednak byli członkowie „Koalicji dla Miasta”, rozpad klubu nie oznacza braku ich poparcia dla inicjatyw prezydenta.
(ska)