Dramatyczne skutki zaniedbania. Na kobietę przewrócił się słup. Prokuratura nie ma wątpliwości, kto zawinił
Radlin Życie młodej kobiety w jednej chwili zmieniło się na zawsze. 7 lipca 2021 roku na idącą chodnikiem 22-latkę runął słup, po tym jak jadący ulicą Narutowicza samochód zahaczył o kable telekomunikacyjne. W wyniku poważnych obrażeń, jakie odniosła Maja, lekarze zdecydowali o amputacji nogi. Po nieco ponad roku śledztwa prokuratura przedstawiła w tej sprawie zarzuty dwóm osobom, zaś śledztwo ws. kierowcy samochodu zostało umorzone.
Czy tego wypadku można było uniknąć?
Jak wynika ze zgromadzonych przez prokuraturę dowodów, mieszkańcy wielokrotnie mieli zgłaszać potrzebę interwencji. Na miejsce wysłano fachowców, ale, jak wynika z ustaleń, zignorowali oni zagrożenie. Prokuratura zakończyła śledztwo, jest akt oskarżenia.
7 lipca 2021 roku przed południem, Maja wyszła ze swoim psem. Spacerowała chodnikiem przy ul. Narutowicza w Radlinie. Chwilę później doszło do dramatycznego w skutkach zdarzenia. Jadący w kierunku ul. Sokolskiej samochód specjalny – pompa do betonu, zaczepił o przebiegającą nad jezdnią linię telefoniczną. Kable pociągnęły słupy z taką siłą, że te wywróciły się, z czego jeden runął na młodą kobietę. 22-letnia wówczas Maja odniosła poważne obrażenia, amputowano jej nogę na wysokości uda, doznała złamania obojczyka i wielu innych obrażeń ciała.
Wielomiesięczne analizy przebiegu zdarzeń
Do ustalenia przyczyn zdarzenia zaangażowano biegłego specjalizującego się w rekonstrukcji wypadków drogowych.
Z opinii biegłego wynika, że bezpośredni wpływ na przyczynę, przebieg i skutki wypadku miał nieprawidłowy przebieg napowietrznej linii telekomunikacyjnej nad jezdnią ulicy Narutowicza na odcinku przęsła pomiędzy słupami 4 i 5. Podstawową nieprawidłowością było niedopełnienia wymogu wynikającego z obowiązujących norm w zakresie wysokości zawieszenia przewodów, która powinna być taka, aby przy największym zwisie normalnym odległość pionowa najniżej zawieszonego przewodu nie była mniejsza niż 5 metrów od powierzchni jezdni, nawet przy temperaturze otoczenia 40 st. C – przekazuje prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz.
Tymczasem wysokość samochodu marki mercedes benz actros, który zahaczył o kable, nie była większa niż 4 metry. Biegły wykluczył, by linie poluzowały się tak w ciągu 9 miesięcy od ostatniego przeglądu, co oznacza, że już wtedy kable zwisały za nisko. – Nie mogło dojść do samoistnej zmiany wysokości z 5 na 4 metry, mając na uwadze długość przęsła 22 metry i temperaturę otoczenia 21 st. Celsjusza – wyjaśnia prokurator powołując się na opinię biegłego.
Co więcej, wysokość, na której znajdowały się kable tak dalece odbiegała od prawidłowej, że specjalista zakwalifikował ją jako tzw. „zwis katastrofalny”.
To nie kierowca jest winien
W oparciu o te ustalenia oraz mając na względzie postępowanie i sposób jazdy kierowcy samochodu specjalnego, biegły uznał, że brak jest argumentów dających podstawę do ustalenia, że to kierowca przyczynił się do wypadku – mówi prokurator Sądu Rejonowego w Rybniku, Malwina Pawela-Szendzielorz.
Kierowca nie mógł przewidzieć tego rodzaju zagrożenia, nieprawidłowy zwis przewodów stanowił „nieoczekiwaną sytuację na drodze”. Te ustalenia zdecydowały o umorzeniu śledztwa prowadzonego w zakresie czynu z art. 177 paragraf 2 kodeksu karnego (spowodowanie wypadku drogowego z ciężkimi obrażenia ciała).
Śledztwo kontynuowano
Śledczy kontynuowali sprawę, by wskazać przyczyny, które doprowadziły do dramatycznego wypadku. Zebrany materiał dowodowy nie pozostawiał wątpliwości, co do tego, że doszło do nieprawidłowości w utrzymaniu technicznym napowietrznych linii telekomunikacyjnych na ul. Narutowicza, na granicy Radlina i Rybnika.
W toku śledztwa ustalono, iż kontrola stanu technicznego obiektu sieci miejscowej S15B przeprowadzona została w sposób nieprawidłowy, bez zachowania należytej staranności.
W oparciu o pozyskaną od Orange Polska SA dokumentację ustalono, że przegląd roczny sieci miejscowej w Radlinie/Rybniku numer S15B przeprowadzony został w okresie od 1 września 2020 roku do 21 października 2020 roku przez dwóch specjalistów. W wyniku przeprowadzonej kontroli nie stwierdzono wówczas zagrożeń obiektu budowlanego, które mogłyby spowodować zagrożenie życia lub zdrowia ludzi – przekazuje prokurator.
Obraz sprawy, jaki wyłania się z zeznań świadków jest zgoła odmienny. Mieszkańcy Narutowicza przed zdarzeniem kilkukrotnie zgłaszali fakt nisko zawieszonych nad jezdnią przewodów telekomunikacyjnych, co ewidentnie zaprzecza wynikom przeprowadzonej kontroli technicznej. Co więcej, na miesiąc przy wypadkiem, świadkowie zauważyli sytuację, kiedy kierowca samochodu dostawczego, z powodu nisko zwisających kabli, wycofał pojazd i zjechał w kierunku osi jezdni, aby przejechać bezkolizyjnie.
Kto odpowie za zdarzenie?
Przed sądem staną dwie osoby, przedstawiono im zarzut o czyn z art. 91a ustawy Prawo budowlane (naruszenie obowiązku utrzymania obiektu budowlanego w należytym stanie) w zw. z art. 156 paragraf 2 kodeksu karnego (nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń ciała).
To 56-letni W.O., mieszkaniec woj. kujawsko-pomorskiego, kontrolujący stan techniczny obiektu budowlanego oraz 57-letni D.C., mieszkaniec woj. małopolskiego, nadzorujący wykonanie kontroli.
Mężczyźni w okresie od 01.09.2020 roku do 21.10.2020 roku w Rybniku na ulicy Narutowicza, jako nadzorujący wykonanie kontroli stanu technicznego oraz kontrolujący stan techniczny obiektu, należącego do sieci Orange Polska SA, nie przeprowadzili kontroli z należytą starannością, dopuszczając do nieprawidłowego przebiegu napowietrznej linii telekomunikacyjnej. Dodajmy, że Orange Polska zleciła kontrole firmie zewnętrznej.
Zarzucany mężczyznom czyn zagrożony jest karą do 3 lat pozbawienia wolności. Sprawę będzie rozpatrywał Sąd Rejonowy w Rybniku.
sqx