Dziki dalej terroryzują miasto. Rozwiązania problemu brak
WODZISŁAW ŚL. Najpierw na sesji rady miejskiej we wrześniu, potem na konferencji prasowej prezydenta, komisji i także na spotkaniu władz z mieszkańcami i łowczymi w Pałacu Dietrichsteinów kilkakrotnie poruszano problem, z którym borykają się szczególnie mieszkańcy dzielnicy Wilchwy. Temat ten wraca jak bumerang w okresie jesiennym. To dziki, które teraz szukają pożywienia nawet w przydomowych ogródkach.
Przechodzący do pracy w październikowej mgle mieszkańcy Wodzisławia przecierali oczy ze zdumienia, widząc przeryty park miejski. To tylko potwierdza, że dziki nie tylko rozpanoszyły się na terenach łąkowych w peryferyjnych dzielnicach, ale także pojawiają się w samym centrum miasta.
Mieszkańcy są już zrezygnowani, bo mijają lata, a rozwiązania problemu nie widać. Po prostu boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, bo spotkania z dzikami miały miejsce także w godzinach popołudniowych, kiedy dzieci wracały ze szkoły. – Nasze miasto opanowały dziki. Dochodzi do tego, że bardzo zbliżają się do naszych domostw. Stanowią zagrożenie dla mieszkańców. My za chwilę nie wyjdziemy w ogóle z naszych posesji, bo tych dzików niestety jest już bardzo dużo – mówiły podczas sesji rady miejskiej mieszkanki ul. Piaskowej i Jastrzębskiej, przypominając, że sprawa była już poruszana wielokrotnie, zbierano nawet podpisy pod petycją w sprawie dzików, ale nie przyniosło to rozwiązania problemu. – Grasują wszędzie: na łąkach, po polach, gdzie ludzie mają zasadzone ziemniaki czy zboża. Jest to zryte dokładnie. Nie wiem, jak się miasto do tego ustosunkuje, bo my, jako mieszkańcy, mamy tego już serdecznie dość. Na osiedlu 1 Maja też grasują dziki, między blokami. Czy trzeba jakiegoś nieszczęścia, żeby miasto zareagowało? – podkreślała mieszkanka ul. Piaskowej. Problem dzików, szczególnie w dzielnicy Wilchwy jest szczególnie dotkliwy. Mieszkańcy podkreślają, że nawet płoty nie stanowią już dla zwierząt bariery nie do pokonania. – Rozszarpują siatki i nawet biorą się za sztachety – podkreślają. Dotychczas stosowane rozwiązania w postaci odstraszaczy zapachowych, które zakupiło miasto, nie pomogły. – Dochodzi do tego, że mieszkańcy są wyganiani do domów, bo dziki ich atakują. Naprawdę te działania, które urząd podjął, m.in. dokarmianie na granicy lasu i dróg, nie zdają egzaminu. Tak samo, jak nie zdaje egzaminu wręczanie mieszkańcom cuchnących środków, które mają odstraszyć dziki – potwierdzał wiceprzewodniczący rady Marian Plewnia. Mieszkańcy mówią wprost: jedynym skutecznym rozwiązaniem problemu może być redukcyjny odstrzał dzików, ale problem leży także w kompetencjach poszczególnych instytucji. – Niestety problem będzie tylko narastał. Obawiam się, że nie udało się wypracować konkretnego rozwiązania – komentuje Alojzy Szymiczek, przewodniczący rady dzielnicy Stare Miasto, który uczestniczył w spotkaniu włodarzy z łowczymi.
Dziki to skarb państwa
Już podczas wrześniowej sesji do sprawy odniósł się zastępca prezydenta miasta Wojciech Krzyżek. Przypomniał, że miasto wnioskowało do starosty powiatowego w 2020 roku o wydanie pozwolenia na odstrzał dzików. Warto wyjaśnić, że to starosta może wydać taką decyzję jako zadanie z zakresu administracji rządowej. A to właśnie do skarbu państwa należy zwierzyna łowna, w tym dziki, a skarb państwa czerpie z tego odpowiednie korzyści (środki pozyskane za tusze upolowanych zwierząt winny zostać przekazane wojewodzie). Dlatego dziki opłacają się Państwu. Kiedy wyrządzą szkody w uprawach rolnikom przysługuje odszkodowanie. Jeśli szkoda powstała na terenie obwodu łowieckiego o jego wypłacie decyduje Polski Związek Łowiecki. Jeśli szkoda powstała poza obwodem łowieckim – pieniądze wypłaca wówczas Zarząd Województwa. Starosta, jako przedstawiciel skarbu państwa, może wydać decyzję o odstrzale, jeśli dziki stanowią szczególne zagrożenie dla obiektów użyteczności publicznej oraz obiektów produkcyjnych.
W 2021 r. roku starosta w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim, po przeanalizowaniu zagrożeń dla obiektów użyteczności publicznej w powiecie, wydał decyzję o odstrzale redukcyjnym 20 dzików w terminie do końca 2021 r. Taka liczba została przez Polski Związek Łowiecki uzgodniona. Starosta zwrócił się równocześnie do wojewody o wyasygnowanie pieniędzy na pokrycie wydatków związanych z odstrzałem. Warto podkreślić, że mieszkańcy Wodzisławia zgłaszają głównie problemy z dzikami na prywatnych posesjach. Tu jednak kompetencja starosty się kończy, bo może on wydać decyzje wyłącznie w zakresie ochrony obiektów użyteczności publicznej. Z kolei kwestie bezpieczeństwa mieszkańców w rejonie prywatnych posesji leżą po stronie prezydenta oraz służb. Policjanci w przypadku bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców również mogą użyć swojej broni, aby zastrzelić dzika.
Myśliwi strzelają regularnie
– Na wydaną w 2021 r. decyzję wpłynęły elektronicznie od ok. 70 mieszkańców Wodzisławia Śl. i różnych miejscowości w Polsce dokumenty zatytułowane „odwołanie”. Osoby te wyraziły niezadowolenie z podjętej decyzji. Mimo że „odwołania” wpłynęły po terminie i pochodziły od osób, które nie spełniały definicji strony, musieliśmy je przekazać organowi odwoławczemu, czyli Samorządowemu Kolegium Odwoławczemu w Katowicach. Nie mogliśmy postąpić inaczej i ich np. odrzucić, gdyż postąpilibyśmy niezgodnie z prawem – wyjaśnia Wojciech Raczkowski ze Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim. SKO w Katowicach dopiero w marcu 2022 r. tj. kilka miesięcy po ich otrzymaniu, odesłało akta do Starostwa, stwierdzając, że osoby, który wniosły tzw. „odwołania” uchybiły terminu i odwołania nie zasługują na uwzględnienie. Niestety w międzyczasie upłynął termin na wykonanie decyzji i decyzja wygasła. Tym samym nie doszło do odstrzału redukcyjnego 20 dzików, o które wnioskowało Miasto Wodzisław Śl.
Dla mieszkańców jednak terminy nie mają znaczenia, bo dziki były i są, a wszystko wskazuje na to, że będzie ich coraz więcej. Podkreślić należy jednak, że myśliwi nie śpią i stale realizują odstrzały zwierzyny w ramach własnych decyzji, bo odstrzał regulacyjny zwierząt to zadanie Polskiego Związku Łowieckiego. Podczas ostatniego posiedzenia komisji rady miejskiej poświęconej problemowi dzików, przedstawiciel Koła Łowieckiego Róg poinformował, że w minionym roku myśliwi tego koła odstrzelili ok. 330 dzików, a w tym już ok. 150.
Jest kolejny wniosek
Na początku listopada br. (dosłownie kilka dni temu) wpłynął do Starosty Wodzisławskiego kolejny wniosek władz Miasta Wodzisław o wydanie decyzji w sprawie odłowu z uśmierceniem lub odstrzału zwierzyny z gatunku dzik na terenie miasta Wodzisławia Śląskiego. Wydział Ochrony Środowiska Starostwa prowadzi aktualnie w tej sprawie postępowanie administracyjne. Współdziała w tym zakresie z Polskim Związkiem Łowieckim.
Jak podkreślają przedstawiciele Kół Łowieckich kolejne odstrzały dzików mogą nie przynieść spodziewanych rezultatów. Jeżeli jedno tylko koło łowieckie uśmierca rocznie kilkaset dzików, a problem nie ulega rozwiązaniu, to należy zadać pytanie, czy odstrzał kolejnych kilkudziesięciu sztuk przyniesie oczekiwane efekty. Czy jednak w próbach rozwiązania problemu nie postawić większego akcentu na edukację społeczną: zarówno w aspekcie odpowiedniego zachowania w razie spotkania z dziką zwierzyną, ale też właściwego zachowania się w miejscach bytowania zwierzyny, nietworzenia warunków do bytowania dzików w pobliżu siedzib ludzkich czy w końcu odstraszania zwierząt. Miasto podejmuje działania edukacyjne i prewencyjne, jednak wiele zależy także od samych mieszkańców. Do sprawy na pewno niebawem wrócimy.
Szymon Kamczyk