Dzień dobry PiS-ie! Co jeszcze zlecisz gminom
W ostatnim czasie byliśmy świadkami niecodziennej akcji wymyślonej przez obóz rządzący w Polsce. Parlamentarzyści udostępnili na swoich profilach społecznościowych plakat: Cześć Platformo! Niektórzy nagrali nawet filmiki i wrzucili do sieci, inni odwiedzili biura posłów PO czy KO (nie wiem dokładnie, jak oni teraz się nazywają) i wręczali plakaty.
Akcja, jak akcja. Podobne działania robili ich koledzy z PO, gdy sprawowali władzę. Zostało jeszcze rozdawanie darmowej kawy (to ostatnio modne było) i długopisów. Choć i w tym względzie rządzący mogą nas jeszcze czymś zaskoczyć, tak jak co i rusz zaskakują samorządy gminne, dokładając im kolejne zdania.
Wszystko gminy i OPS-y
Różnymi zasiłkami wprowadzanymi przez rząd, począwszy od 500 plus, a skończywszy na sprzedaży węgla, zajmowała lub zajmuje się gmina. 500 plus i wyprawka szkolna została później przekazana ZUS-owi, ale ciągle dodatek węglowy, dodatek elektryczny, dodatek na pellet itd. rozprowadza gmina lub gminne OPS (w zależności od decyzji wójta, burmistrza czy prezydenta).
Jeżeli sytuacja będzie się dalej rozwijać w tym kierunku, to być może pracownicy ośrodków będą za chwilę pomagać strażakom usuwać plamy oleju na drogach, górnikom wydobywać węgiel, a policjantom łapać przestępców.
Ostatnie tygodnie pokazały też, że gminy tak dobrze radzą sobie z rozprowadzeniem węgla, że za niedługo mogłyby również sprzedawać materiały budowlane, pralki, a może nawet samochody (oczywiście te tańsze w ramach utworzonego np. gminnego komisu samochodowego).
Dlaczego nie dowartościujemy pracowników powiatów?
Wójtowie i dyrektorzy oraz sami pracownicy są szczęśliwi, że mogą brać udział w tej machinie ogólnopolskiej. I tutaj pojawia się problem nierównego traktowania urzędników samorządowych.
Dlaczego bowiem tylko urzędnicy gminni mogą wpisywać w swoje CV takie zasługi, a nie daje się takiej możliwości urzędnikom powiatowym?
To właśnie starostwa są najbardziej niewykorzystanym ogniwem w całej tej machinie. Rzesze fachowców wodzą zza okien smutnym wzrokiem za swoimi kolegami z gminy, biegających z wnioskami, podpisami, formularzami, wykonujących swoje nowe zadania. A oni w tych starostwach wiecznie bez zmian. Kiedyś to jeszcze paszport wydali, a teraz .... To nie jest sprawiedliwe, drodzy rządzący, aby tych ludzi wprowadzać w takie nastroje. Może dojść u nich do załamania. Kiedy już za parę lat kryzys minie i nastąpi wręczanie odznak i odznaczeń, to otrzymają je tylko pracownicy gminnych OPS-ów (jeżeli oczywiście dożyją po tym wszystkim). Zapewne, mimo natłoku obowiązków i wiecznego zabiegania, w starostwach również chętnie zrealizowaliby dodatkowe zadania.
Fachowcy się marnują
Przecież takie starostwa są świetnie do tego przygotowane. Znając możliwości twórcze urzędów, od ręki można by utworzyć nowe wydziały, jak np. Wydział Realizacji Zadań Wsparcia Rządowego w skrócie WRZWR. Na czele którego stanąłby naczelnik, a w skład wchodziłoby dwóch zastępców naczelnika, dziesięciu inspektorów i dwa stanowiska pomocy administracyjnej (najbardziej obciążone, ale to szczegół).
Poza tym starostwa mają znacznie więcej możliwości niż gminy. Weźmy na przykład powiat wodzisławski. Ostatnio czytaliśmy o różnicach w cenach węgla oferowanego przez gminy. Mieszkaniec Radoszów (dzielnica Rydułtów) zapłacić musi 1750 zł, zaś mieszkaniec Syryni (gmina Lubomia) 1600 zł. Gdyby sprawą zajęły się starostwa, to byłaby jedna cena.
Mało tego, starosta wodzisławski mógłby kupić np. samochód ciężarowy od ochotników z Rogowa z gminy Gorzyce (w cenie 7000 zł) w celu dowożenia tego węgla. Można by nawet powołać dodatkowego członka zarządu (resortowego) ds. WRZWR. Dlaczego wszystko to mają robić gminy?
Ocieplenie wizerunku, radość urzędników i poczucie dobrze spełnionej misji
Zwróćmy też uwagę na radość mieszkańców i ocieplenie wizerunku tego samorządu. Teraz łatwo jest marudzić, że starostwo wiecznie coś od obywatela chce. I jeszcze każe sobie za to płacić. Chcesz wypis z rejestru gruntów – płać, zaświadczenie o lasach – płać, zarejestrować auto – płać, zezłomować – płać itd. itd. Chcesz wybudować budynek gospodarczy – złóż wniosek, chcesz ocieplić dom – złóż wniosek (mało kto wie, że to też trzeba zgłosić). Od tej zaś pory powiaty rozdawałyby pieniądze. Niektórzy ludzie może nawet dowiedzieliby się, że jest taka instytucja, jak starostwo.
Proszę zwrócić uwagę, jak wiele dobrego mogłoby dla samego wizerunku tej instytucji uczynić zlecenie przez rząd tej właśnie administracji zadań. Wydział finansów przyjmuje wnioski, wydział informacji codziennie informuje o postępie, inny referat wydziału finansowego wydaje pieniądze, wydział organizacyjny dowozi węgiel do domów, a wydział promocji nakleja logo powiatu na każdy worek z węglem albo (jeśli opał jest luzem) rozdaje baloniki, odblaski i notesiki. A jeśli znalazłby się ktoś z radiowym głosem, to mógłby codziennie podawać w radio informację o postępach „dziś wykonaliśmy 120 proc normy, zrobiliśmy 200 wniosków i przekazaliśmy 30 ton węgla”. Rzecznik konsumentów sprawdzałby jakość tego węgla, a nad wszystkim czuwałby sekretarz, który w sytuacji braku pieniędzy na paliwo dla dobra sprawy, pewnie nawet na rowerze mógłby jeździć od mieszkańca do mieszkańca i doglądać, czy wszystko zostało dobrze zrobione. Można? Można!
Zapomniałem o wydziale transportu, który mógłby zaopiekować się wspomnianym już wcześniej Starem z Rogowa. Natomiast wydział zdrowia zorganizowałby badania dla wszystkich odbiorców. Jedynie dla pań kadrowych nie widzę miejsca w tym wszystkim, ale pewnie i dla nich coś by się znalazło.
Zadanie dla rządzących
Zaczyna się gorący okres wyborczy. Parlamentarzyści będą składać interpelacje i zapytania (oczywiście nie po to, aby nabić statystykę, ale ogólnie jakoś tak dziwnie u niektórych następuje wzrost tych pism w tym czasie). Może napiszcie drodzy parlamentarzyści do premiera, aby nie pomijał administracji powiatowej w całej tej akcji. Oni też za kilka lat chcą dostać medale (no i pewnie podwyżkę). Przy okazji można by wytrącić z rąk malkontentów argument, że powiaty są niepotrzebne i związane są jedynie z upychaniem znajomych na stołki. A idzie kryzys i nie wiadomo, czy ten złośliwy pogląd znowu nie pojawi się w debacie publicznej.