Zakochali się w koniach
O miłości do koni, hodowli oraz kosztach, które ponoszą osoby zakochane w tych zwierzętach rozmawiamy z Aleksandrą Cmok.
– Od kiedy zaczęła się Wasza pasja do koni? Skąd to zainteresowanie?
– Jeśli o mnie chodzi, to ja kocham konie całe życie! Kiedy urodziły się nasze dzieci, to postanowiłam w nich zaszczepić to uczucie. Jak skoczyły 3 latka zaczęliśmy uczęszczać na jazdy konne. Tam pokochaliśmy je wszyscy! Nauczyliśmy się jak o nie dbać, czym karmić, a przede wszystkim jeździć konno. Po cichu myślałam o tym, żeby mieć chociaż jednego – własnego konia.
– Jak to się zaczęło, że sami podjęliście decyzję o własnych koniach?
– Pierwszego konika – a dokładnie kucyka Majkę, kupiła nasza córka Natalia, za swoje oszczędności. Ile wtedy było radości! Wiedzieliśmy od początku, że skradnie nasze serca! Ona jest jak pies – wchodzi nawet mężowi do warsztatu! (Śmiech). Potem...przez totalny przypadek trafiła do nas Milka. To już duży koń a w dodatku młody, więc dużo pracy przed nami, żeby można było na nim jeździć. Jeszcze trochę czasu potrzebujemy.
Mąż był przeciwny, żeby kupować konie ale teraz jest w nich zakochany po uszy! Wszystko dla nich zbudował sam, od drewnianego boksu, wiat na siano i słomę, po „padok” (wybieg) dla koni.
– Jakie są koszty takiej pasji?
– Ciężko to policzyć! Latem zdecydowanie są tańsze, ponieważ wszystko czego potrzebują rośnie na polu. Najważniejsza jest trawa i latem jest praktycznie wszędzie. W okresie jesień – zima trzeba im kupić siano. Teraz to koszt w granicy 7 zł za sztukę, dziennie zjadają dwie. Do tego dochodzi słoma, żeby miały sucho i ciepło. Wizyta weterynarza, żeby zaszczepił je na podstawowe choroby konne, wizyty kowala raz w miesiącu – żeby miały zadbane kopytka. Dodatkowo owies, warzywa (uwielbiają wszystkie, począwszy od marchewki, kończąc na burakach). Warzywa mamy akurat u siebie na ogrodzie, więc u nas te koszty odpadają.
– Co tak niezwykłego jest w tych zwierzętach?
– Uważam, że koń jest najpiękniejszym zwierzęciem na ziemi! Żadne zwierzę nie ma tyle gracji, uroku i elegancji! Jak chcesz zobaczyć coś zachwycającego to spójrz na konia w galopie!
Ja mogę o nich mówić godzinami. Oprócz tego, że są piękne, mają też charakter. Jak to zawsze mówi moja córka – „Mamo, jaki Pan, taki kram!”(Śmiech).
– Jakie dałaby Pani rady dla osób, które zastanawiają się nad posiadaniem własnego konia?
– Jeśli kochają konie tak jak my, to tu nie trzeba raczej nic doradzać! Jedynie co, mogłabym powiedzieć to, że przed zakupem najlepiej mieć styczność z tymi olbrzymami. Trzeba się ich po prostu nauczyć! Mają ogromną siłę, nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, więc trzeba wiedzieć na co można sobie z nimi pozwolić! Moja córka Natalia to 10 letnia dziewczynka, drobniutka, a jak się pojawia w ich ogrodzeniu, to wiedzą gdzie ich miejsce w szeregu (śmiech).
– Jakie plany na przyszłość?
– Marzy nam się cała stadnina, ale czas pokaże. Może jeszcze kiedyś dołączy do nas jakieś kolejne końskie dziecko. Mamy pięć kotów... głównie to podrzutki znalezione przez mojego syna Kacpra, dwa mamy ze schroniska. Jest też pies husky – domowa maskotka, rybki w akwarium, no i kury – „dzieci” naszej mamy Magdy.
A czy jeszcze jakieś zwierzątko u nas zamieszka? Hmmm...może tak! Koza albo owieczka – wszystko przed nami! Znajoma ostatnio mówiła, że jeszcze by nam się lew i słoń przydał! (Śmiech) Kto wie? Może będzie i słoń!