Psycholog o Walentynkach: „To komercyjna akcja, która korzysta z tego, że każdy człowiek chciałby być kochanym”
REGION Walentynki. Jedni uwielbiają, drudzy nie znoszą i czekają, aż 14 lutego dobiegnie końca. Jednak wielu z nas chciałoby właśnie ten dzień spędzić w romantycznej atmosferze z drugą połówką. Z Celiną Uherek-Biernat, psychologiem i dyrektorem Powiatowego Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Wodzisławiu Śl. rozmawiamy o celebracji święta zakochanych.
– O jakich walentynkach marzą kobiety, a o jakich mężczyźni? Czy te scenariusze są podobne, czy raczej zupełnie różne?
– „Twój język miłości i język, jakim posługuje się Twój partner, mogą się różnić tak bardzo jak chiński i angielski”, to cytat z „Pięciu języków miłości” Garego Chapmana świetnej książki, która pokazuje, jak bardzo możemy się różnić w sposobach postrzegania, okazywania i przeżywania uczucia wobec naszych partnerów. To, co najważniejsze, to wiedza o potrzebach partnera, o tym co go cieszy, kiedy ma poczucie, że jest dla nas ważny i kiedy wie, że jest traktowany podmiotowo. Okazywanie uczuć, to jedno, a odczytywanie ich przez naszych partnerów to drugie. Nie każdy człowiek posiada łatwość w mówieniu o uczuciach, nie każdy potrafi je wprost wyrażać, ale większość z nas je odczuwa. Świetnie byłoby się więc spotkać w pół drogi.
– Jaki jest udany przepis na spędzenie walentynek dla par? Kwiaty, kolacja, wspólnie spędzony, romantyczny czas, to pewnego rodzaju uniwersum?
– Częściowo odpowiedź na pani pytanie znajduje się w kolejnej myśli Chapmana „Nie popełniaj błędu polegającego na przekonaniu, że to, co daje przyjemność Tobie, będzie też przyjemne dla niej”. To partnerzy razem powinni ustalić, jaka forma spędzenia wspólnego wieczoru, czy dnia byłaby dla każdego z nich idealna. Jest to też sprawdzian dla umiejętności osiągania kompromisów w związku. Tu przyda się także wiedza o partnerze w szerokim zakresie. Przestrzegam jedynie przed rutyną i powtarzalnością.
– A jeżeli ktoś nie jest w związku? Jak ma „przeżyć” ten dzień? Powinien sobie uzmysłowić, że przecież miłością możemy obdarzyć samych siebie?
– Uważność na siebie powinna nam towarzyszyć niezależnie od tego czy jesteśmy sami, czy żyjemy w związku. Nasze poczucie szczęścia w mojej ocenie nie powinno być zależne od innych, a tworzenie udanego związku powinno być tylko jego dopełnieniem.
– Walentynki są dla pani celebracją miłości czy jednak napompowanym komercyjnie dniem? Jak to wygląda z perspektywy psychologa?
– Bardzo często spotykam się z tym określeniem w okolicy 14 lutego. W tle pojawiają się czerwone serduszka, czekoladki, flakony perfum, kwiaty. Ludzie się nimi obdarowują, uśmiechając się przy tym. Ja jednak mam wątpliwość, czy to aby na pewno wystarczy, by uwierzyć w miłość drugiej osoby. Dlatego dla mnie walentynki jawią się jednak jako komercyjna akcja, która korzysta z tego, że każdy człowiek chciałby być kochanym, doświadczać tego uczucia i dowieść partnerowi, że kocha.
– Czyli będąc w związku, warto postawić na celebrację miłości nie tylko od święta przypadającego właśnie 14 lutego?
– Będąc w związku, to właśnie tej relacji powinniśmy poświęcić czas. Dbać o jej rozwój i umacniać ją, a wtedy miłość w naturalny sposób tam zagości. Jeżeli na co dzień nie rozmawiamy z sobą, mijamy się, komunikujemy się „służbowo”, to trudno sobie wyobrazić, że kolacja przy świecach, zorganizowana jako niespodzianka się uda, a wspólne obejrzenie romantycznej komedii będzie bawić czy wzruszać. Wtedy nawet naręcze czerwonych róż nie będzie pachnieć. Aby mieć poczucie, że jest się kochanym, potrzebujemy mieć poczucie, że jesteśmy dla naszego partnera wyjątkowi, niezależnie od tego ile upłynęło czasu do naszej pierwszej randki. Może poczucia „motyli w brzuchu” już nie będzie, ale pozostanie ciekawość siebie nawzajem, uczucie szczęścia i radości z tego, że jest obok nas człowiek, którego kochamy.
Rozmawiała Justyna Koniszewska