Wyborcze układanki 2023. Czy powtórka wyników wyborów z 2019 jest możliwa? część 1
REGION Choć nie wyznaczono terminu wyborów parlamentarnych, nieoficjalna kampania wyborcza trwa na dobre. Wbrew retoryce polityków, rywalizacja przebiega nie tylko między partiami, ale również wewnątrz samych ugrupowań – potencjalnych kandydatów jest więcej niż „biorących” miejsc na listach. Dlatego „z łokcia” można dostać nie tylko od przeciwnika politycznego, ale również kolegi czy koleżanki z tej samej partii.
W poprzednich wyborach parlamentarnych PiS zdobyło 5 mandatów w naszym okręgu wyborczym. Na sukces Zjednoczonej Prawicy złożyły się świetne wyniki Bolesława Piechy i Michała Wosia, a także brak mandatu dla Konfederacji pomimo 7,17% głosów oddanych na tę listę i osobistego sukcesu lokalnego lidera tego ugrupowania Romana Fritza. R. Fritz otrzymał ponad 10 tys. głosów – niewiele mniej niż poseł Grzegorz Matusiak z PiS (różnica około 1 tys. głosów) czy posłanka Gabriela Lenartowicz z PO (różnica około 1,5 tys. głosów). Zadziałała tu wyborcza arytmetyka związana z zastosowaniem metody D’Hondta do podziału mandatów między zwycięskie ugrupowania (o tym jak działa metoda D’Hondta pisaliśmy m.in. tutaj przy okazji wyborów samorządowych). 3 mandaty zdobyła Koalicja Obywatelska, a 1 mandat przypadł Lewicy*.
Planowane na jesień 2023 roku wybory parlamentarne mogą zachwiać tym politycznym układem. PiS obawia się nie tylko opozycji, ale również Konfederacji, która próbuje podebrać partii rządzącej część konserwatywnego elektoratu (drożyzna, różnice w postrzeganiu wojny na Ukrainie, zmęczenie rządami PiS). Ale czy to wystarczy Konfederacji do zdobycia mandatu? To już będzie zależeć nie tylko od wyników samej Konfederacji, ale również aktywności działaczy Polski 2050. Pojawienie się tego ugrupowania jeszcze bardziej komplikuje sytuację polityczną w naszym regionie – zwłaszcza, że będzie ono podbierać elektorat Koalicji Obywatelskiej, a w części również Lewicy.
Wydaje się, że 4 mandaty dla PiS są pewne (tak realnie oceniają własne możliwości działacze tej partii w naszym regionie), ale zdobycie 5. mandatu będzie nie lada sztuką.
KO prawdopodobnie utrzyma 3 mandaty. Co nie oznacza, że obecni posłowie mogą spać spokojnie... Swoje ambicje, mniej lub bardziej otwarcie, artykułują działacze, którzy dotychczas w ławach poselskich nie zasiadali. Nie trzeba nikogo przekonywać, że obecni posłowie bynajmniej nie są uradowani z tego powodu. O utrzymanie 1 mandatu powalczy Lewica.
Do zdobycia miejsca w Sejmie aspirować będą wspomniane już Konfederacja i Polska 2050. Biorąc pod uwagę metodę D’Hondta przy rozdziale mandatów, jest bardzo mało prawdopodobne, aby oba te ugrupowania zdołały wprowadzić do Sejmu posłów z naszego regionu. Mało tego, wciąż realny jest scenariusz, w którym PiS zdobywa 5 mandatów, KO 3 mandaty, Lewica 1 mandat, a kandydaci Konfederacji i Polski 2050 z naszego okręgu w ogóle nie wchodzą do Sejmu. W PiS jest na to dość zaskakujący pomysł, który jednak nie przekonuje części zasłużonych działaczy. O tym napiszemy w kolejnej części „Wyborczych układanek”.
Wojciech Żołneczko
* Posłowie PiS: Bolesław Piecha, Michał Woś, Adam Gawęda, Grzegorz Matusiak, Teresa Glenc. Posłowie KO: Marek Krząkała, Krzysztof Gadowski, Gabriela Lenartowicz. Lewica: Maciej Kopiec.