Szpital będzie miał nowego szefa. Dyrektor Kowalik odszedł
POWIAT Można powiedzieć, że ta wiadomość gruchnęła, jak grom z jasnego nieba. Była zaskakująca, nieprzewidywalna i szybka w swoich konsekwencjach. Mowa o złożeniu wypowiedzenia umowy o pracę dyrektora Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (PPZOZ) w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl. Krzysztofa Kowalika, który z ostatnim dniem marca przestał pełnić tę funkcję.
29 marca redakcja Nowin Wodzisławskich pozyskała informację, jakoby dyrektor Kowalik chciał odejść z pracy. Jeszcze tego samego dnia skontaktowaliśmy się ze Starostwem Powiatowym w Wodzisławiu Śl., aby zweryfikować te doniesienia. Okazały się one prawdziwe. – Tak, potwierdzam dyrektor Kowalik złożył rezygnację ze stanowiska dyrektora PPZOZ – poinformował nas kierownik Biura Komunikacji Społecznej i Informacji Wojciech Raczkowski. Warto podkreślić, że Krzysztof Kowalik nie sygnalizował wcześniej, że rozważa odejście z pracy, co czyniło tę informację bardziej zaskakującą.
Szybkie odejście
Tego samego dnia, kiedy potwierdziły się nasze doniesienia o odejściu Kowalika, odbywało się posiedzenie zarządu powiatu wodzisławskiego. 30 marca Wojciech Raczkowski przekazał nam, że zarząd podczas posiedzenia przyjął rezygnację Kowalika. Co ciekawe, na prośbę dyrektora umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. W efekcie funkcję szefa PPZOZ-u pełnił do 31 marca. Od początku, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, w kuluarach mówiło się, że Kowalik znalazł lepszą pracę. Również i te doniesienia się sprawdziły. Jak poinformował nas Raczkowski, szef PPZOZ-u swoją rezygnację z pełnionej funkcji uzasadnił względami osobistymi, a dokładniej otrzymaniem korzystniejszej oferty pracy bliżej miejsca zamieszkania.
Kto obejmie wolne stanowisko?
Po szybkim odejściu Krzysztofa Kowalika pojawiło się pytanie, kto będzie kierował wodzisławsko-rydułtowskim szpitalem. Wojciech Raczkowski poinformował nas, że zarząd powiatu wodzisławskiego wyznaczył osobę, która będzie pełnić obowiązki dyrektora. Jest to dotychczasowy zastępca Kowalika – Anita Wardzyk-Kulińska, która do tej pory zajmowała się przede wszystkim finansami szpitala. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, wodzisławskie starostwo ogłosi niebawem konkurs na stanowisko szefa PPZOZ-u.
Na sesji o odejściu dyrektora
Sprawa odejścia Krzysztofa Kowalika była szeroko komentowana podczas marcowej sesji rady powiatu wodzisławskiego. Opozycyjni radni, w tym m.in. radny Ireneusz Serwotka dopytywali zarząd o kulisy tej sytuacji. – Jednego dnia wpływa pismo, tego samego dnia zarząd go klepnął i jest decyzja. I teraz rozmawiamy o tej sprawie po fakcie. Gdzie w tym wszystkim jest rada? – pytał. Wtórowała mu radna Danuta Maćkowska. – Nie wierzę, że z dnia na dzień pan dyrektor podjął taką decyzję – mówiła, dopytując o szczegóły rezygnacji z pełnionej funkcji szefa PPZOZ-u.
Radni mimo pytań nie usłyszeli szczegółowych odpowiedzi. – Rozmawialiśmy, że przynajmniej do końca kadencji pan dyrektor zostanie. Stwierdził, że nie chce, dlatego zarząd przychylił się do jego prośby o odejściu. Co by nam dało przeciąganie czasu wypowiedzenia na siłę? Chcieliśmy się rozstać w zgodzie. Nie ma tutaj żadnej tajemniczej otoczki – przekonywał starosta.
Głos zabrał także sam dyrektor Kowalik. Podziękował zarządowi oraz radnym za cztery lata wspólnej pracy nad poprawą funkcjonowania wodzisławsko-rydułtowskiego szpitala. – Siłą tego szpitala, są ludzie, którzy w nim pracują – podkreślił dziękując za współpracę swoim podwładnym.
Justyna Koniszewska
Krytyka miała znaczenie
Krzysztof Kowalik objął funkcję dyrektora PPZOZ-u we wrześniu 2019 r., po tym, jak ówczesna dyrektor Dorota Kowalska złożyła wypowiedzenie umowy o pracę. Zgodnie z podpisaną umową, zakładem miał kierować przez 6 lat, tj. do 2025 r. Od początku stycznia 2022 r. miesięcznie zarabiał 19,7 tys. zł brutto. Warto zauważyć, że nie miał łatwego startu. Kowalik zastał duże problemy kadrowe w związku z wypowiedzeniami lekarzy, m.in. chirurgów i ginekologów. – Ten czas nie należał do łatwych – podsumowuje. – Pierwsze pół roku było skupione na odbudowaniu zespołów lekarskich. Udało się mi pozyskać nowy zespół chirurgów i zmotywować do pracy zespół z oddziału ginekologicznego, który chciał odejść. Pierwszy okres był trudny i intensywny, ale też spodziewałem się, że taki będzie. Potem przyszła pandemia, na którą nikt nie był przygotowany, a która wywróciła wszystko w szpitalnictwie do góry nogami. To był czas wielu niewiadomych. Udało nam się z niego wyjść z mniejszymi i większymi porażkami oraz sukcesami. Na ten stopień przygotowania i nieprzewidywalność sytuacji to całkiem nieźle sobie poradziliśmy – mówi nam. Głównym problemem, z którym od kilku miesięcy mierzył się szpital to braki kadrowe, a w związku z tym zawieszenie dwóch oddziałów – chirurgii ogólnej oraz pediatrii. Ten pierwszy swoją działalność ma wznowić w maju, drugi działa od kilku dni. Czy były już dyrektor żałuje jakichś decyzji? – Nie widzę takich decyzji, których mógłbym żałować. Z perspektywy czasu oczywiście zawsze można dojść do wniosku, że mogło się coś zrobić lepiej albo inaczej. Natomiast nie powiedziałbym, że jest jakaś taka decyzja, której żałuję – odpowiada nam. Dodaje, że ciągła krytyka szpitala miała wpływ, choć nie w decydującym stopniu na jego odejście. Zwraca uwagę, że pomimo podejmowanych wielu działań mających na celu poprawę sytuacji w wodzisławsko-rydułtowskim zakładzie, z wielu stron słyszał, że robi to źle.
(juk)