Agresywny pies zaatakował
RADLIN W czwartkowe popołudnie, w połowie czerwca, 15-latka wybrała się ze swoim psem na dłuższy spacer, na tzw. „drugie działki” w Radlinie. Kundelek, w szelkach i na smyczy, szedł spokojnie przy niej, kiedy nagle z jednej z posesji wybiegł duży agresywny pies rasy akita. Dziewczynka nie miała chwili na reakcję, zwierzę natychmiast przystąpiło do ataku.
– Córka poczuła silny ból i szarpanie, krzyczała „pomocy”, by ktoś się zjawił i zareagował. Po chwili pojawili się właściciele akity. Kobieta zapytała czyja to krew, córka odpowiedziała, że jej. Pies znowu wybiegł i stanął obok dziecka, które chowało się za właścicielką. W końcu ktoś z domowników go zabrał – relacjonuje ojciec dziewczyny, Robert Szindler. Dodaje, że do nastolatki podszedł właściciel psa, który opatrzył jej nogę, a swojej żonie polecił wezwać pogotowie i policję oraz powiadomić rodziców.
Kiedy ojciec dziewczynki przybył na miejsce, zastał córkę leżącą na asfalcie. – Wszędzie było pełno krwi. Szokujący obraz. Zapytałem, czy już jedzie pogotowie i jak do tego doszło. Wtedy usłyszałem rzecz absurdalną, że to wina naszego psa, który musiał sprowokować akitę! – oburza się Robert Szindler. Po chwili zjawiła się policja, a następnie mama 15-latki.
3 lata temu ten sam pies pogryzł żonę
Bulwersujące w tej sprawie jest to, że pies zaatakował kolejny raz. W 2020 roku pogryzł żonę naszego rozmówcy. – Basia była na spacerze z naszym psem na wolnym terenie, kiedy podbiegł do niej duży pies. Żona próbowała bronić naszego zwierzaka, wzięła go na ręce. Wtedy akita zaczęła ją gryźć po ramieniu i udzie – przekazuje mieszkaniec Radlina. Kiedy poszkodowana wróciła do domu, pojechali na pogotowie.
Lekarze zgłosili sprawę pogryzienia do sanepidu, by ten skierował psa na obserwację pod kątem wścieklizny. – Właścicielka akity kontaktowała się z nami prosząc, byśmy nie zgłaszali tej sprawy. Zapewniała, że pokryje wszystkie szkody. Tymczasem żona przez kilka miesięcy prosiła się o 100 złotych za zniszczoną kurtkę i zwrot za imprezę karnawałową, na którą mieliśmy iść – wyjaśnia Robert Szindler. Dziś żałuje, że trzy lata temu ulegli prośbom właścicielki agresywnego psa. Tego samego, który kilkanaście dni temu zaatakował ponownie, tym razem jego córkę.
Chodzi Wam tylko o pieniądze
Pani Barbara, mama nastolatki, kiedy dotarła na miejsce, powiedziała do właścicieli psa „tym razem za to zapłacicie”. – Oczywiście miała na myśli konsekwencje prawne. Jednak od właścicielki psa usłyszała „wam chodzi tylko o pieniądze”. To oburzające! Moje dziecko pogryzione leży na asfalcie, a my wysłuchujemy, że chodzi nam o pieniądze – komentuje mieszkaniec Radlina. Wskazuje, że pies, który jest agresywny, który już raz rzucił się na człowieka, powinien na spacery wychodzić w kagańcu, a posesja ma być zabezpieczona tak, by uniemożliwić mu swobodne wyjście.
Niedopilnowanie psa – 500 złotych
Sprawa nie została jednak skierowana przez policję do sądu, chociaż ojciec dziewczynki jeszcze na miejscu zdarzenia relacjonował mundurowym, że to nie było pierwsze pogryzienie przez tego psa. Właściciele akity otrzymali mandat w wysokości 500 złotych. – Policjant, który pracuje na miejscu ma trzy możliwości, może kogoś pouczyć, może ukarać mandatem bądź skierować sprawę do sądu. Decyduje na miejscu, tu zdecydował o mandacie w wysokości 500 złotych – wyjaśnia mł. asp. Piotr Kaniuka z komendy w Wodzisławiu Śląskim. Gdyby sprawa została skierowana do sądu, ten może wymierzyć grzywnę do pięciu tysięcy złotych.
Mł. asp. Piotr Kaniuka dodaje jednak, że „policja nie zakończyła sprawy”. O zdarzeniu został poinformowany dzielnicowy, który ma rozeznać sytuację. – Jeśli okaże się, że właściciele nie sprawują właściwego nadzoru nad swoim psem, to policjanci będą kierować pismo do organów, które zajmują się nadzorem. Będą dążyć do tego, żeby np. pies był zabrany na obserwację – wyjaśnia mundurowy.
Ojciec poszkodowanej nastolatki nie rozumie dlaczego skończyła się mandatem, swoimi wątpliwościami podzielił się z komendantem komisariatu w Radlinie. Zapowiada powództwo cywilne i sprawę karną wobec właścicieli agresywnego psa. Oczekuje, że wezmą oni w końcu odpowiedzialność za zachowanie swojego psa, by nie dochodziło do kolejnych tragedii.
Długi i bolesny powrót do zdrowia
15-latka, bardzo dobra uczennica i miłośniczka sportu, która ma na swoim koncie liczne osiągnięcia, miała za kilka dni brać udział w zgrupowaniu w Warszawie. Tymczasem okazało się, że przez uszkodzony po pogryzieniu mięsień czeka ją bolesne leczenie. – Ma tak zwaną „stopę opadającą”, kupiliśmy ortezę, musi ćwiczyć nogę. Do tego emocjonalnie cała ta sprawa naprawdę sporo ją kosztowała – mówi ojciec dziewczynki.
(sqx)