Sprawa biogazowni. Ostra dyskusja pomiędzy posłanką Lenartowicz i wójtem Burkiem
LUBOMIA W poniedziałek (11.09.) w urzędzie gminy odbyło się kolejne spotkanie w sprawie biogazowni. Tym razem również nie brakowało emocji. Zaskoczeniem dla niektórych było pojawienie się posłanki Gabrieli Lenartowicz.
Jak już wcześniej informowaliśmy, Ernestyn Janeta chce wybudować w Lubomi biogazownię. O planach inwestora nie chcą słyszeć mieszkańcy rejonu „Paprotnika”. Główny argument jaki podają, to brak zaufania do przedsiębiorcy z uwagi na ich zdaniem dotychczasową uciążliwą działalność, przede wszystkim wiążący się z nią nieprzyjemny zapach. Zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego umożliwią wykonanie takiej inwestycji.
30 maja odbyła się dyskusja publiczna w urzędzie gminy, która dotyczyła projektu zmian planu zagospodarowanie przestrzennego, mającego uwzględniać przekwalifikowanie gruntów związane z budową urządzeń fotowoltaicznych oraz biogazowni na terenie gminy. Wcześniej radni wraz z wójtem wizytowali jedną z takich biogazowni, co bardzo nie spodobało się zainteresowanym mieszkańcom.
Następnie gmina nawiązała współpracę z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu, który zajmuje się tego typu inwestycjami. Odbyła się również druga wizyta w biogazowni, w której tym razem uczestniczyli mieszkańcy.
Obawy mieszkańców dotyczące inwestycji
11 września w urzędzie gminy odbyło się drugie spotkanie związane z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Przed spotkaniem wójt w rozmowie z mediami zwrócił uwagę na problemy mieszkańców, którzy mieszkają na wsi i na ich oczekiwania w tym względzie.
– Biogazownia ma eliminować ten odór, który obecnie jest. Brak zaufania nie może być przyczyną braku realizacji inwestycji. Rozumiem obawy mieszkańców, ale ich nie popieram. Inwestycja ma na celu produkcję energii i ciepła, i minimalizację tego smrodu. Jak ktoś zapozna się z tematem, to dojdzie do wniosku, że to idzie w dobrym kierunku – mówił mediom wójt Czesław Burek, wskazując że temat biogazowni występuje w programach każdej partii politycznej i niezależnie od tego, kto wygra wybory, to będzie realizowany.
Burek wskazał też w rozmowie z nami, co potwierdził na spotkaniu, że według niego musi to być inwestor z terenu gminy i niedobrze by było, aby tę inwestycję realizował ktoś z Warszawy czy innego miasta położonego dalej od gminy.
Spotkanie w urzędzie pełne emocji
W spotkaniu, które odbyło się 11 września na terenie urzędu uczestniczyły władze gminy na czele z wójtem Czesławem Burkiem, profesor Jacek Dach z Katedry Inżynierii Biosystemów Pracowni Ekotechnologi Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, mieszkańcy rejonu „Paprotnik” oraz Ernestyn Janeta wraz z przedstawicielami zakładu. Zaskoczeniem dla wielu była obecność posłanki Gabrieli Lenartowicz, która została zaproszona przez protestujących mieszkańców.
Na samym początku wójt Lubomi przypomniał temat biogazowni oraz jego spotkania, jakie miały miejsce w czasie, od kiedy pojawił się problem i obawy mieszkańców. Przedstawił też profesora Dacha, wskazując na autorytet uniwersytetu, jaki reprezentuje. Wójt zwrócił uwagę na kontakt pomiędzy uniwersytetem i inwestorem również w aspekcie kontroli.
– Dzisiaj weszła w życie ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie biogazowni rolniczych, a także ich funkcjonowaniu – przypomiał wójt, zwracając uwagę, że wszystkie ugrupowiania były za przyjęciem tego aktu prawnego.
Już w pierwszej części spotkania pojawiły się ogromne emocje. Oprócz wójta, głos zabrał profesor Dach, który przedstawił aspekty związane z funkcjonowaniem biogazowni.
Jeden z mieszkańców po wypowiedzi profesora zarzucił mu brak znajomości tematu, na co profesor odpowiedział, że jeżeli nie usłyszy przeprosin, to podejmie przeciwko niemu kroki prawne. Mieszkaniec przeprosił naukowca.
Lenartowicz do profesora: Pan nie daje żadnych gwarancji oprócz werbalnych
Głos zabrała również posłanka Lenartowicz. – Pana wiedza naukowa mówi o tym, że takie instalacje są bezpieczne, o ile oczywiście zostaną wykonane zgodnie z przepisami prawa i z właściwym zbadaniem oddziaływania na zdrowie i życie ludzi. Pan nie daje żadnych gwarancji oprócz werbalnych – zwróciła się do profesora posłanka Lenartowicz.
Lenartowicz zwróciła również uwagę, że zmian w planie zagospodarowania przestrzennego dokonuje się na wniosek mieszkańców, a w Lubomi jest sytuacja, że zmiany te mają się dokonać na wniosek inwestora.
– Podmiotem są mieszkańcy, a nie inwestor i żadna władza gminy (nawet ta najbliższa ludzi), która tak naprawdę reprezentuje mieszkańców, a nie inwestorów – dodała posłanka.
Wójt Burek: pani Lenartowicz robi sobie kampanię wyborczą i to jej sprawa
Wystąpienie posłanki Lenartowicz od razu skomentował wójt gminy. – Pani Lenartowicz robi sobie kampanię wyborczą, i dobrze, to jej sprawa – stwierdził Czesław Burek.
Następnie doszło do wymiany zdań pomiędzy posłanką, a wójtem, w której Burek stwierdził, że jego zdaniem jest to „obrzydliwe robienie kampanii”. Jedna z obecnych na sali osób stwierdziła, że pani Lenartowicz zagłosowała za ustawą dotyczącą biogazowni, podobnie jak wszyscy posłowie. Posłanka skwitowała to słowami: „Oczywiście!”.
W tym momencie należy przypomnieć, że spotkanie w urzędzie dotyczyło zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, które umożliwią wybudowanie takiej biogazowni na terenach, na których obecnie nie ma takiej możliwości. Głosowanie posłanki dotyczyło zaś rozwiązań prawnych, które nie ułatwiają powstania takiej biogazowni w Lubomi, jednak wprowadzają ułatwienia w przypadku innych biogazowni.
Dalsza część dyskusji dotyczyła bardzo wielu aspektów. Pojawiła się kwestia biogazowni, które bada uczelnia. – Ja tu nie jestem tylko jako naukowiec, tylko jako praktyk, żadna inna firma w Polsce nie ma „pod sobą” tyle biogazowni, ile nasza uczelnia. My mamy w tej chwili 7 działających biogazowni – mówił profesor.
Profesor zwrócił uwagę na głosowanie obecnej na sali posłanki. – Pani poseł, głosowała pani, a teraz pani mówi co innego – stwierdził profesor Dach.
W dalszej części dyskusji wyjaśnił relacje pomiędzy uniwersytetem, a biogazowniami, będącymi „pod opieką” instytucji. Następnie odbyła się dyskusja, podczas której mieszkańcy zadawali profesorowi pytania, dotyczące funkcjonowania biogazowni. Wyjaśniano kwestie techniczne dotyczące mocy, przewozu odpadów, ilości potrzebnego materiału i wielu innych aspektów.
Biogazownia biogazowni nierówna
Później również głos zabrała posłanka Lenartowicz, która stwierdziła, że jest wielką zwolenniczką dobrych rolniczych biogazowni.
– Tak się składa, że ja wiem za czym głosuję. Zresztą zarówno w komisji klimatu i energii zasiadam, jak i w komisji środowiska. Ideą tej ustawy są małe biogazownie rolnicze, które zaspokajają potrzeby gospodarstwa rolnego – stwierdziła posłanka, zaznaczając, że najlepiej aby to było gospodarstwo rodzinne.
Posłanka dodała, że tutejsze obawy biorą się z tego, że także ta biogazownia to nie jest biogazownia na potrzeby gospodarstwa rodzinnego, ale jak stwierdziła, to będzie biogazownia na potrzeby przetwórstwa rolno-spożywczego i chowu przemysłowego.
W dalszej wypowiedzi Lenartowicz stwierdziła, że o ile się nie myli, to organem nadzoru nad biogazownią nie jest Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Odniosła się w ten sposób do wcześniejszej wypowiedzi profesora Dacha, który poruszał tę kwestię. Profesor nie zgodził się z tym stwierdzeniem i znowu doszło do ostrej wymiany poglądów.
Nie każdy zapach pochodzi od Janety
Głos zabrał również obecny na sali inwestor – Ernestyn Janeta, który przypomniał wydarzenie mające miejsce w jedną z niedziel, gdy trzech mieszkańców przyszło do niego z pytaniem o zapach, który występuje popołudniem. Okazało się jednak, że firma nie miała z tym nic wspólnego, bo było to związane z działalnością innej osoby. Pan Janeta zaznaczył, że była to dla niego bardzo przykra sytuacja.
Co dalej? Co na to wójt?
Temat biogazowni w Lubomi budzi ogromne emocje wśród mieszkańców „Paprotnika”. Jak będzie rozwijał się ten problem, zobaczymy. Zapytaliśmy wójta Burka o komentarz.
– Istnieją dwie grupy, jedna która głośno krzyczy i do niej nie można dojść z argumentacją i druga grupa, która jest spokojna i też była w Poznaniu i na spotkaniu w urzędzie, i jest to grupa, która zgodnie twierdzi, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mamy współpracę pomiędzy inwestorem, a Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu i pomiędzy Gminą i tą samą uczelnią. Inwestor ma swój wkład – paliwo do biogazowni na miejscu albo w bliskiej odległości. Idziemy w tym kierunku, a jeżeli ktoś nie chce przyjmować racjonalnych, naukowych i praktycznych argumentów, to już jego sprawa. Dyskusja publiczna powinna być raz, a my zrobiliśmy dwa razy. Jeżeli chodzi o fotowoltaikę, to uwzględniliśmy wszystkie uwagi właścicieli, ale nie mogą oni wpływać na inne działki, które nie są ich własnością. Musimy przejść transformację energetyczną, zaś argument „nie bo nie” to nie jest argument. Jeżeli gnojowica przemienia się w nawóz tzw. poferment, to nie ma nieprzyjemnego zapachu. Podobnie z obornikiem i odpadami poubojowymi. Biogazownia ma likwidować odór, a nie go potęgować. Trzeba to jednak kontrolować, bo są w Polsce też złe przykłady, ale o dobrych się nie mówi, bo to przecież niemedialne.
Pani Poseł Lenartowicz przyszła bronić ludzi przed ustawą, za którą sama głosowała. Zresztą głosowali wszyscy posłowie bez względu na opcję polityczną – 449 posłów. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytania, za jakimi głosowała biogazowniami, o jakiej mocy, co wszyscy słyszeli. Czyli broniła ludzi przed właśnie taką biogazownią, którą ustawa traktuje preferencyjnie i za którą sama głosowała. KOWR jest organem nadzoru, a pani poseł mówiła, że nie jest. To pokazuje, że była nieprzygotowana. Jak się idzie na jakieś spotkanie, to trzeba najpierw zapoznać się z tematem i przepisami , a potem mówić. Rozpoczęła od ataku na mnie, to jej odpowiedziałem, że życzę jej też 6 kadencji, bo tyle razy ludzie mi zaufali – średnia poparcia ok. 80 procent. Byliśmy na „ty”, więc ze zdziwieniem usłyszałem „proszę mi nie mówić na ty”. Żenujące. Dezawuowała słowa jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie w Polsce – prof. dr. hab. Jacka Dacha. Zadzwoniłem do posła Gadowskiego wyrazić swoje niezadowolenie i oburzenie jej populistyczną postawą. Przekazałem mu, że jeśli Platforma chce wygrać wybory, to nie w taki sposób, poprzez obrzydzanie ustaw, za którymi sami głosują. Powiedział mi, że biogazownie to priorytet Platformy. „Biogazownia w każdej gminie” to hasło całej klasy politycznej, od lewa do prawa – mówi wójt Czesław Burek.
Co na to posłanka Lenartowicz?
– Na konsultacje zostałam zaproszona przez mieszkańców Lubomi jako posłanka tej ziemi i osoba, która zawsze staje w obronie ludzi i środowiska, a sprawami ekologii zajmuje się od lat. Także tym razem tematem, w którym zabierałam głos była kwestia honorowania swobodnego wyrażania opinii przez obywateli w ramach obowiązkowych konsultacji i szacunek dla zdania mieszkańców.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że obecnie trwające w Lubomi konsultacje dotyczą zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, uchwalanego przez Radę Gminy i mającego charakter swoistej strategii rozwoju przestrzennego gminy. To dokument, w którym lokalna społeczność a nie inwestor, ani nie wójt, wybiera, w którym kierunku chce się rozwijać.
Natomiast głównym powodem zaniepokojenia mieszkańców, jest próba dostosowania Studium (a w przyszłości i na podstawie studium Planu Zagospodarowania), do planów inwestora, których skala i zakres nie został jeszcze w żadnym dokumencie określony i skonsultowany, a sam inwestor, z uwagi na dotychczasową działalność, nie budzi, zdaniem mieszkańców zaufania. Ważne jest też to, że obecnie opinia mieszkańców na etapie uchwalania Studium może być jedynym skutecznym momentem rzeczywistego wpływu obywateli na najbliższe otoczenie, bo w ostatnim czasie przyjęte zostały ustawy, które w znaczący sposób ograniczają prawa samorządu i mieszkańców do decydowania o inwestycjach w najbliższym otoczeniu np. tzw LexInwestor i LexKnebel.
Próbą odwrócenia uwagi od sedna problemu było podniesienie kwestii mojego głosowania za specustawą o biogazowniach. To dość dziwne, bo jest wszystkim wiadome, że popieram rozwój odnawialnych źródeł energii w tym biogazowni. A ideą tej właśnie ustawy, w myśl unijnej strategii Gospodarki Obiegu Zamkniętego, jest ułatwienie lokalnym gospodarstwom i przetwórcom rolnym wykorzystania odpadów wytwarzanych w gospodarstwie na cele energetyczne. Ważne, by inwestycje te były lokalizowane w zgodzie z prawem, wymogami środowiska a zwłaszcza wolą mieszkańców – przekazała Nowinom posłanka Gabriela Lenartowicz.
Fryderyk Kamczyk
Radni interweniują u posła Krzysztofa Gadowskiego
W związku z obecnością posłanki Lenartowicz na spotkaniu radni, którzy w nim uczestniczyli wraz z przewodniczącym Andrzejem Godojem przekazali posłowi Krzysztofowi Gadowskiego, który jest „jedynką” na liście Koalicji Obywatelskiej, wyrazy swojego niezadowolenia. Co napisali do posła radni? „Dyskusja, na którą zaproszony był między innymi prof. dr hab. Inż. Jacek Dach (jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy specjalista w tej dziedzinie w naszym kraju) miała na celu rozwiać wątpliwości mieszkańców dotyczące działania biogazowni. Dyskusja niestety przybrała żenująca formę pyskówki, a z niesmakiem stwierdzamy, że jedną z głównych ról odgrywała w niej pani poseł G. Lenartowicz. Jako radni Gminy Lubomia obecni na tym spotkaniu jesteśmy zniesmaczeni wygłaszanymi przez nią opiniami. Zarzucanie niekompetencji wójtowi, podburzanie mieszkańców czy też ośmieszanie profesora nie przystoją posłowi sejmu RP. Dodatkowo pani poseł wykazała się nieznajomością treści ustawy, za przyjęciem której sama głosowała w sejmie.
Do tej pory byliśmy przekonani że robienie skrajnie populistycznej kampanii wyborczej jest domeną drugiej strony sceny politycznej, niestety wygłaszane przez panią poseł opinie niewiele miały wspólnego z obiektywizmem czy też chęcią rozwiązania konfliktu społecznego, a miały na celu jedynie przypodobanie się społeczności mieszkańców, protestujących przeciwko budowie biogazowni.
Panie pośle, jest pan jest liderem list KO w naszym regionie, dlatego też na Pana ręce kierujemy wyrazy naszego oburzenia i zniesmaczenia. Wspólnie z władzami gminy staramy się podejmować różnorakie działania, by poznać i zrozumieć temat i pokierować potencjalną inwestycją tak, aby pogodzić interesy mieszkańców i inwestora. Uważamy zresztą, że kierowanie odpadów powstających przy produkcji rolno-przetwórczej inwestora bezpośrednio do instalacji biogazowni, spowoduje brak występujących aktualnie uciążliwości dla mieszkańców, gdyż obecnie inwestor okresowo musi wywieźć np. gnojowicę albo obornik, co często jest źródłem nieprzyjemnych zapachów dla okolicy.
Posłanka, mająca za sobą powagę sejmu (głosująca zresztą za przyjęciem ustawy ułatwiającej budowę biogazowni rolniczych) powinna odpowiedzialnie podejść do tematu a nie działać populistycznie, prowadząc kampanię wyborczą na emocjach zainteresowanych tematem mieszkańców Lubomi” – czytamy w piśmie, skierowanym do Krzysztofa Gadowskiego, podpisanym przez przewodniczącego, wiceprzewodniczącego oraz radnych gminy Lubomia.