Byk na terenie stacji paliw. Mężczyzna wypuścił zwierzę z naczepy
WODZISŁAW ŚL. Do służb wpłynęła informacja o byku, który znajduje się na jednej z wodzisławskich stacji paliw. Nie był to alarm fałszywy. Na miejsce skierowano policję, powiatowego lekarza weterynarii oraz specjalistę, który zajmuje się odławianiem zwierząt.
– 12 grudnia około godziny 15.45 otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące byka, który miał znajdować się na terenie stacji paliw przy ulicy Rybnickiej w Wodzisławiu Śląskim. Policjanci na miejscu potwierdzili to zgłoszenie. Faktycznie na terenie stacji, na trawniku znajdował się byk. Mundurowi wykorzystując moment, kiedy byk był skupiony na jedzeniu trawy, zamknęli drzwi naczepy, w której znajdowały się pozostałe byki uniemożliwiając im wydostanie się na zewnątrz. W ten rejon pilnie zostały skierowane dodatkowe patrol,e w celu zabezpieczenia tego miejsca – przekazuje rzecznik wodzisławskiej policji asp.szt. Małgorzata Koniarska.
Mężczyzna otworzył naczepę, będzie odpowiadał przed sądem
Jak informuje pani rzecznik, okazało się, że ciągnik siodłowy, którym kierowca przewoził zwierzęta uległ awarii, dlatego kierujący zostawił naczepę na stacji paliw i udał się do mechanika naprawić usterkę. W tym czasie ktoś otworzył drzwi naczepy i umożliwił wyjście zwierzętom na zewnątrz. – W tym czasie przechodzący tamtędy mężczyzna podszedł do naczepy, odpiął zabezpieczenia i otworzył drzwi i jeden z byków wydostał się na zewnątrz – dodaje Koniarska.
Na miejsce przyjechał również powiatowy lekarz weterynarii oraz skierowany przez wydział zarządzania kryzysowego specjalista do odławiania zwierząt Tomasz Cyranka, który przy pomocy policjantów, weterynarza i kierowcy bezpiecznie zagonił byka do naczepy. – Weterynarz nie stwierdził nieprawidłowości przy trzymaniu zwierząt. Kierowca dostał więc zgodę na kontynuację jazdy. Policjanci ustalili i wylegitymowali mężczyznę, który umożliwił wydostanie się na zewnątrz byka. Okazał się nim 25-letni mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego. Mężczyzna ten odpowie za swoje nieodpowiedzialne zachowanie przed sądem. Policjanci w tej sprawie wszczęli postępowanie w kierunku złośliwego niepokojenia. Mężczyźnie grozi kara ograniczenia wolności, grzywna lub nagana – wyjaśnia rzecznik wodzisławskiej policji.
Pomoc fachowca niezbędna
Na miejsce został skierowany specjalista, który zajmuje się odławianiem zwierząt. – Po przybyciu na miejsce stwierdziłem, że zwierzę jest dość spokojne i podjąłem decyzję, że będę próbował wprowadzić byka z powrotem do naczepy pojazdu, skąd wyszedł. Na miejscu był kierowca oraz powiatowy lekarz weterynarii i policjanci w dwóch radiowozach. Ważną sprawą w takich interwencjach jest to, żeby zwierzę nie odczuwało strachu lub lęku, oraz by nie robić gwałtownych ruchów. Po ustaleniu z kierowcą, że gdy byk zostanie wprowadzony na rampę to zostanie otwarta przestrzeń ładunkowa zaczęła się interwencja. Powolnymi ruchami, za pomocą odpowiedniego sprzętu. Na szczęście, jak już mówiłem, byk był spokojny i dało się nim, można tak powiedzieć kierować i za drugim podejściem udało się go wprowadzić na rampę, a później wprowadzić do środka. Również policjanci, którzy zabezpieczali miejsce oraz powiatowy lekarz weterynarii nie pozwolili, by byk się oddalił lub ktoś go spłoszył – mówi Nowinom Tomasz Cyranka.
FK