Czy to był atak wilków? Cztery daniele rozszarpane w minizoo
BLUSZCZÓW We wtorkowy poranek hodowca Marek Rybarz wyszedł do zagród zwierząt, aby je nakarmić. Robi tak codziennie. Od razu zauważył, że coś jest nie tak. Okazało się, że w zagrodzie leżą 3 martwe daniele (łanie), a kolejna łania jest poważnie ranna. 7 zwierząt uciekło z działki, a jedno zostało wywleczone poza teren zagrody. Trwa wyjaśnianie tego co się stało.
Hodowca, jak zawsze rano chciał nakarmić zwierzęta, kiedy zauważył na swojej działce martwe daniele. Jak się okazało na kilkunastu metrach kwadratowych porozrzucane były truchła zwierząt, zaś ogrodzenie było uszkodzone. Atak nastąpił w nocy i dotyczył tylko osobników płci żeńskiej, łań. Marek Rybarz wyliczył, że 7 danieli uciekło z działki. Niedługo później okazało się, że kolejne zwierzę także zostało zagryzione i wywleczone poza teren gospodarstwa. Łączny bilans strat to 4 martwe daniele i 7 zwierząt, które uciekły z zagrody.
- Od 15 lat hoduję daniele i jest to pierwsza taka sytuacja, nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Udało mi się ustalić, że na pobliskiej ambonie do godziny 23.00 byli obecni myśliwi, więc atak musiał wydarzyć się później, w nocy - mówi Nowinom Marek Rybarz.
Krajobraz po bitwie
Szczątki zwierząt porozrzucane są po całej działce hodowcy, jeden z osobników został wyciągnięty poza działkę, zostały po nim tylko kawałek ogona i treści żołądkowe.
- Ten daniel ważył około 60 kg, więc wyobraźmy sobie, jaką siłą dysponowało zwierzę, które to zrobiło. Ze względu na przymrozek nie można było rozpoznać na działce śladów - dodaje Rybarz, wskazując dziennikarzom zniszczone ogrodzenie. Kiedy rozmawiamy, ziemia już odmarzła, na całym terenie powstało sporo błota. U martwych osobników widać ten sam sposób działania drapieżnika - atak od tyłu i wgryzienie się w tylną część ciała zwierzęcia.
Wiele wskazuje na wilki
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy w środowisku łowieckim, jeden z myśliwych w ostatni piątek widział wilka na terenie Polderu Buków, czyli niedaleko Zajazdu Hacjenda w Bluszczowie, gdzie swoją hodowlę prowadzi Marek Rybarz. W zasadzie polder od zagród dzieli tylko wał i droga. - Wiele wskazuje na to, że był to atak wilka lub wilków. Widać to po sposobie ataku i ciągnięcia zwierzyny - dodaje nam jeden z ekspertów, który pragnie zachować anonimowość. Przypomnijmy, że o nagraniu wilka w okolicy Kokoszyc donosiliśmy niespełna rok temu.
- Cztery martwe sztuki to koszty w granicach 4 tysiące złotych. Nie wiem, co będzie z danielami, które uciekły, na razie wróciły dwie łanie, dostałem też informacje, że widziano zwierzęta w Odrze oraz w okolicach figury św. Jana w Bluszczowie. Pojechałem tam, ale to były sarny - mówi Marek Rybarz.
(FK), (ska)