Rolnicy są zdesperowani. Zablokowali dojazd do autostrady A1
GORZYCZKI W ponad 200 miejscach na terenie całej Polski rolnicy 20 lutego zablokowali drogi. W naszym regionie gospodarze uniemożliwiali wjazd na autostradę A1 w Gorzyczkach.
Polscy rolnicy nie ustępują w walce o swoje interesy i dlatego zorganizowali kolejną fazę rolniczego protestu. Ich celem jest zwrócenie uwagi na trudności poprzez blokowanie ulic. Główne żądania obejmują sprzeciw wobec niskich cen produktów rolnych, Europejskiemu Zielonemu Ładowi oraz taniego importu produktów rolniczych spoza Unii Europejskiej. – To pokaz siły, determinacji i niezadowolenia śląskich rolników – powiedział o proteście Łukasz Mura z Owsiszcz, radny powiatu raciborskiego oraz lider protestu.
W naszym regionie, w powiecie wodzisławskim, w gminie Gorzyce, doszło do blokady wjazdu na autostradę A1. Od godziny 12:00 ciągniki zablokowały drogę w okolicach węzła Gorzyczki, przemieszczając się od ronda przy wjeździe na autostradę do ronda przy wjeździe na Panattoni. W proteście uczestniczyli gospodarze z powiatów raciborskiego, wodzisławskiego i rybnickiego.
Poseł Jabłoński: Rząd stoi w rozkroku
Do protestujących swoje słowa skierował poseł Paweł Jabłoński. Nad bezpieczeństwem protestujących czuwają policjanci. – Trzeba pomagać Ukrainie, ale nie może się to odbywać kosztem polskiego rolnictwa – mówi Paweł Jabłoński. – Uważamy, że ten rząd powinien prowadzić swoją politykę w interesie polskiego rolnictwa. Myślę, że jutro to będzie jednym z tematów obrad, aby bronić polskich rolników – zapowiedział Jabłoński. – Będziemy razem z innymi posłami PiS, ale mam nadzieję, że inne kluby też do nas dołączą, wywierać presję na rząd – zapowiedział poseł z Raciborza.
W rozmowie z mediami poseł zapowiedział, że w imieniu rolników będzie interweniował w Sejmie RP. – Chcemy, aby rząd bronił interesów polskich rolników. Każdy kraj reprezentuje swoje interesy, każdy rząd reprezentuje interesy swoich obywateli – polski rząd powinien działać w ten sam sposób – podkreślił.
Nowinom powiedział, że wcześniej, kiedy odbywało się spotkanie dotyczące problemów rolniczych w Bolesławiu, nie mógł w nim uczestniczyć z powodu posiedzenia komisji sejmowej. Przypomniał, że wówczas reprezentował go dyrektor jego biura. – Wtedy nie mogłem być obecny, ale dzisiaj jestem tutaj, z rolnikami, którzy protestują. Będziemy wspierać te postulaty – podkreślił. Na pytanie, w jaki sposób będzie udzielane wsparcie, odpowiedział, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości będą wywierać presję na rząd, w tym na premiera Donalda Tuska i Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – Rządzący są w rozkroku – z jednej strony deklarują obronę polskiego rolnika i ochronę przed nieuczciwymi zasadami narzuconymi przez Unię Europejską, ale niestety brakuje realnych działań. Istnieją poważne obawy, że rząd dopuści do otwarcia polskiego rynku i niekontrolowanego importu, w tym produktów złej jakości – stwierdził.
Dopytywany, czy Zjednoczona Prawica, która rządziła przez ostatnie lata, nie ma nic sobie do zarzucenia w obecnym problemie, poseł z Raciborza powiedział Nowinom, że patrząc wstecz, wiele rzeczy można było zrobić inaczej. Jednakże, jak dodał, reakcja na problemy z pszenicą, kukurydzą doprowadziła do zamknięcia granic, zaś w obliczu presji ze strony Unii Europejskiej, rząd utrzymywał swoje stanowisko. – Każdy polski rząd powinien postępować w ten sam sposób. Będziemy naciskać na obecny rząd, choć nie zgadzamy się z nim w pełni, aby stanął w obronie polskich interesów wobec UE – dodał.
Autostrada nie zostanie zablokowana
Mura szacował, że w proteście uczestniczy około 150 traktorów. Wypowiedział te słowa przy trumnie, na której przyklejono kartkę z napisem „Polskie rolnictwo". Zapytany przez Nowiny, czy to symboliczne pogrzebanie rolnictwa, odpowiedział: – To symboliczna trumna. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli z niej korzystać, ale chcemy uświadomić tym, którzy tu przejeżdżają, co się dzieje. Bo to ktoś nas doprowadza do tej sytuacji.
Lider protestu wyraził smutek z powodu braku wsparcia ze strony polskich rządzących, którzy mogliby wspomóc rolników. Mura nie rezygnuje z walki. Ma nadzieję, że rolniczy protest przyniesie rezultaty i wreszcie ktoś usłyszy ich wołanie. Przede wszystkim, jak podkreślił, tego rodzaju zgromadzenia uświadamiają Polakom, co się dzieje i że coś nie idzie w dobrym kierunku.
Radny powiatu raciborskiego, pytany, czy podtrzymuje plan zablokowania autostrady A1 w rejonie węzła Gorzyczki w razie braku zmian, odpowiedział, że celem nie jest ciągłe utrudnianie życia Polakom. Nie dojdzie więc do zablokowania autostrady, ale wkrótce odbędzie się tzw. marsz na Warszawę. W ten sposób rolnicy chcą wymusić konkretne działania premiera Tuska i Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Co więcej, Mura nie wyklucza również udziału w blokadzie transportu produktów rolnych spoza Unii Europejskiej na granicy z Ukrainą, wraz z innymi rolnikami.
Górnicy: Musimy walczyć, bo inaczej zrobią z nas niewolników
W proteście udział wzięli nie tylko rolnicy, ale także górnicy i myśliwi. Przedstawiciele pierwszej grupy, WZZ Sierpień 80 KWK „Marcel" i „Chwałowice", wyrazili swoje poparcie dla protestu rolników. – Przyjechaliśmy, aby wesprzeć naszych kolegów rolników, ponieważ razem sprzeciwiamy się zielonej polityce narzucanej przez Unię Europejską. Popieramy również ich protest przeciwko zalewowi zboża na nasz rynek – powiedział nam Krzysztof Szyrocki. Przypomniał, że dwa lata wcześniej górnicy mogli liczyć na wsparcie rolników podczas blokowania torów w związku z transportem importowanego węgla na polski rynek. – Zielony Ład dotyka zarówno rolników, jak i górników, i cały polski przemysł. Musimy się temu przeciwstawić, bo inaczej zrobią z nas niewolników – dodał Tomasz Musioł.
Rolnik: Będę palić zbożem
Adam Wojtas, rolnik z Wodzisławia Śląskiego, powiedział Nowinom, że bierze udział w proteście, aby skłonić polski rząd do działania. Dopytany o opłacalność swojego gospodarstwa, odpowiedział, że obecnie nie ma mowy o żadnej opłacalności. – Musimy dopłacać do interesu – stwierdził gorzko.
Wśród protestujących był Marian Plura, rolnik z Rudnika i jednocześnie przewodniczący Śląskiej Izby Rolniczej w powiecie raciborskim. Jako strażak OSP Rudnik, miał przy sobie ręczną syrenę, więc jego działania słychać było z daleka. – Mamy ogromne problemy. Wczoraj chciałem sprzedać zboże, ale na skupie zaproponowano mi 620 zł za tonę. 620 złotych? Wolę spalić to zboże w piecu, bo wyjdzie taniej niż zakup węgla. Będę musiał tak zrobić, to jest grzech, ale nie dam ponad 1000 złotych za węgiel, kiedy zboże sprzedaję za 620 zł – powiedział Plura.
Wyraził nadzieję, że rolnicy doczekają się zmian, które uczynią rolnictwo opłacalnym. – Unia chce zniszczyć naszą zdrową żywność – dodał gorzko.
Druga odsłona
To druga odsłona protestu w naszym regionie. Wcześniej rolnicy blokowali drogę krajową nr 45 w powiecie raciborskim, przejeżdżając z Rudnika do Zabełkowa. W tamtejszym proteście, jak wyliczał Mura, uczestniczyło około 150 traktorów.
(mad)