Szatyło: w przeciwieństwie do pana Kiecy deklaruję bycie prezydentem przez 5 lat
Z kandydatem na prezydenta miasta Alanem Szatyło oraz kandydatem na wiceprezydenta Mariuszem Dąbrowskim rozmawiamy o ich tandemie, łączeniu środowisk politycznych, Konfederacji i deklaracji równości.
– Szymon Kamczyk. Tworzycie duet, tak postanowiliście się zaprezentować wyborcom. Skąd pomysł na taką kampanię?
– Alan Szatyło. Nasze stowarzyszenie chciało poprowadzić kampanię w stylu amerykańskim. W Stanach Zjednoczonych kandydat na prezydenta pokazuje też swoje otoczenie i doradców. Słyszeliśmy też, że warto pokazać przybocznych kandydata, aby można było po tym ocenić, jaki to człowiek. Chcę, aby nasz samorząd stanowił głos pokoleń (tu oczywiście zbieżność terminu z nazwą konkurencyjnego komitetu kandydatów). Chciałbym, aby miasto reprezentowali zarówno młodzi, jak i seniorzy. Młodzi mają „w nogach”, seniorzy zaś zwykle mają większą wiedzę, bo dłużej kroczą po naszej ziemi. Dzisiaj kandyduję z komitetu Wodzisław 2.0, wcześniej był to inny komitet. Zawsze skracam dyskusję do minimum, że Wodzisław 2.0 daje mi możliwość budowania komitetu międzypokoleniowego, czego dowodem jest Mariusz Dabrowski. Wiceprezydent musi być merytoryczny, daję mieszkańcom możliwość podwójnej weryfikacji – mnie, oraz mojego Wiceprezydenta.
– Mariusz Dąbrowski. To jasna sytuacja dla mieszkańców. Wiemy, kto jest kandydatem na prezydenta i z góry wiemy, kto będzie kandydatem na wiceprezydenta. To o tyle wygodne, że nie będzie takiej sytuacji, jak jest obecnie, czyli wiceprezydentem może być praktycznie każdy, o ile jest związany z Platformą Obywatelską. Nie ważne z jakiego miasta, ważne, żeby był to ktoś bliski tym strukturom, do których należy też Mieczysław Kieca.
– Ostatnio w mediach społecznościowych nakręciła się burza po tym, jak po krytycznych komentarzach na miejskim fanpage, zablokowano możliwość komentowania Mariuszowi Dąbrowskiemu. Miasto tłumaczy to swoim regulaminem, ale traktujecie to jako cenzurę?
– AS. Podjąłem interwencję w sprawie de facto mojego potencjalnego wiceprezydenta, więc dla mnie sprawa jest naprawdę poważna. Skierowałem post na moim prywatnym profilu, sprzeciwiając się takiej cenzurze, która przyszła ze strony Wydziału Dialogu, Promocji i Kultury. Nawiązałem do tego, że to raczej ponury dialog poprzez cenzurę. Nie ma nigdzie dostępnego regulaminu fanpage miejskiego. To dla mnie sytuacja niedopuszczalna. Złożyłem dwa pisma: jedno do prezydenta o wyjaśnienia w tej sprawie i kontrolę wewnętrzną, kolejne o udostępnienie informacji publicznej o powód zablokowania Mariusza Dąbrowskiego, bo w całej tej dyskusji nikt nie podał powodu. Liczę na wyjaśnienie sprawy.
– MD. Nie myślałem, że będę kiedykolwiek ofiarą działań cenzorskich. Może dla mnie to nie jest nic strasznego, ale nieuczciwe jest to, że ktoś w urzędzie miasta uznał wpis za hejt czy promowanie kandydata? Oświadczam jasno i wyraźnie, że wszystkie moje wpisy (a nie było ich dużo, może 4-5) na profilu miejskim były merytoryczne. Co więcej myślę, że była jakaś instrukcja dla osób, które zajmują się prowadzeniem fanpage. Ostatnio na profilu prezydenta zamieściłem komentarz pod informacją na temat tego, że Wodzisław Śląski znalazł się na trzecim miejscu pod względem wymienionych kopciuchów. Napisałem tylko, że ja dziękuję wodzisławianom, bo to ich inicjatywa, to oni złożyli wniosek i zrozumieli zdroworozsądkową ekologię. Wpis oczywiście został usunięty. To prezydencki, ale prywatny profil, więc miał do tego prawo. Natomiast, jeśli taki wpis, dziękujący wodzisławianom pan prezydent jest w stanie usunąć, nie dziwię się, że urząd miasta też tak działa.
– Braliście udział w spotkaniach z prezydentem w dzielnicach. Pojawiło się tam sporo pytań. Czy odpowiedzi prezydenta były dla was satysfakcjonujące?
– AS. Mnie oczywiście nie usatysfakcjonowały. Powiem więcej, pan prezydent jak zawsze lawiruje, jest złotousty. Zapytałem dwukrotnie o dziki, a prezydent dwukrotnie odpowiadał, ostatecznie nie dając konkretnej odpowiedzi. To absurdalne, bo chcę jasnego stanowiska – czy prezydent będzie lobbować za odstrzałem dzików, czy przeciwko? Nie wiem, co jest skomplikowanego w tym pytaniu: tak albo nie. Prezydent odpowiedział, że będzie rozmawiać o tym ze starostą i wtedy zapytałem też o to, co faktycznie będzie mówił staroście? To powinno być jasne stanowisko. Okazało się, że od spotkania z mieszkańcami do mojego spotkania ze starostą nawet nie umówił się w tej sprawie na spotkanie. To 50 metrów od budynku urzędu do starostwa. To kwestia bezpieczeństwa mieszkańców, za które odpowiada prezydent miasta. Trudno mówić więc, czy odpowiedź prezydenta jest zadowalająca, skoro nie otrzymałem żadnej. Co ciekawe, odnosząc się jeszcze do cenzury, czytając relacje miasta ze spotkań, próżno szukać tam jakichkolwiek informacji, że ludzie pytali o problem dzików. A temat ten zgłaszany był nie tylko przeze mnie. Uważam, że to wpływ lokalnych bioterrorystów. Powinno dać to do mieszkańcom do myślenia.
– MD. Na moje pytania pan prezydent mógł nie życzyć sobie odpowiedzieć. Ale zaskoczyło mnie to, że praktycznie na każdym spotkaniu były osoby, które rozpoczynały swoje pytanie następująco „Jestem tutaj kolejny raz i kolejny raz chcę zapytać o remont ulicy...”. Wychodzi więc na to, że te osoby przychodzą regularnie na spotkania, pytają o remont swojej ulicy, a prezydent stosując odpowiednie socjotechniki, zwraca się do takiej osoby, opowiada coś o analizach, możliwościach itd. Ale sprawa od lat pozostaje nierozwiązana. Nie mogę jednak zrozumieć, że te osoby, które od lat zadają te same pytania i nie doczekały się żadnej reakcji często mówią, że i tak popierają prezydenta. Czyli nie przeszkadza im to, że są traktowani w taki sposób?
– Zauważyłem ciekawe zjawisko, mianowicie wasze posty na Facebooku mają polubienia od osób z różnych stron sceny politycznej, np. PiS, Trzeciej Drogi czy Konfederacji. Ale nie wstydzicie się tego, że najbliżej wam do Konfederacji?
– AS. Ja się nigdy nie wyprę, a powiem więcej, jestem członkiem Konfederacji Korony Polskiej, natomiast Mariusz jest bezpartyjny. Rzeczywiście do naszych działań odnoszą się ludzie od skrajnej lewej strony po prawą. To pokazuje także mój wewnętrzny sztab prezydencki, bo zebrałem ponad 40 ekspertów, od członków i sympatyków Platformy Obywatelskiej po członków Konfederacji oraz sympatyków ugrupowań centrowych. U mnie drzwi są otwarte dla każdego i chciałbym też, aby tak było z naszym miastem. Mam poczucie, że niby wszyscy jesteśmy równi, ale przez różne osoby ta równość jest interpretowana inaczej.
– MD. Ja nie jestem zaskoczony tym, że jesteśmy „lajkowani” przez różne opcje polityczne, bo jako Wodzisław 2.0 właśnie skupiamy przedstawicieli różnych frakcji ponad podziałami. Nasze stowarzyszenie jest apolityczne. Na listach Wodzisław 2.0 są osoby zakochane w Wodzisławiu Śląskim i chcące działać na rzecz rozwoju tego miasta. Na 30 startujących osób, 22 osoby nie są związane z żadną partią.
– Panie Alanie zaznaczył pan, że zależy panu na równości, a także przeczytałem, że nie będzie pan blokować żadnej manifestacji, także Marszu Równości. Podtrzymuje pan to?
– AS. Nie będzie blokowany w żaden sposób ani Marsz Równości, ani Marsz dla Życia i Rodziny. Wyjątkową sytuacją byłoby regularne łamanie prawa na takich manifestacjach, ale tu możemy mówić o skrajnych przypadkach. Generalnie chciałbym, aby każdy protestujący miał prawo do wyrażania swoich poglądów na ulicy i nie był za to piętnowany.
– Pozostając przy Konfederacji, pojawiły się sugestie, że w przypadku waszej wygranej, z tylnego siedzenia kierować będzie poseł z Rybnika Roman Fritz. Co pan na to?
– AS. Ja bym powiedział, że to ewentualnie ja mogę nim sterować z tylnego siedzenia (śmiech). Jestem obecnie dyrektorem biura poselskiego Romana Fritza, a proszę zwrócić uwagę, że w ostatnim wyjeździe naszej młodzieży do sejmu większość osób była z powiatu wodzisławskiego. Ponadto przy każdym problemie naszych mieszkańców, np. ostatnim problemie TEK z PKP Olza, sprawie małego Szymonka czy Krzysztofa Filasa z odebranymi owcami - interweniował poseł Fritz na moją osobistą prośbę i moja prośba zawsze była usłuchana. Szanuję człowieka nie za przynależność partyjną, a za to, co robi dla naszego miasta.
– Teraz pytanie nie o samo miasto, a powiat, bo walczycie też równolegle o radę powiatu wodzisławskiego. Na listach macie znane nazwiska, ale też zupełnie nowe. Na ile mandatów liczycie?
– AS. Odpowiedź jest tylko jedna - na wszystkie. Powiat 2.0 to powiew świeżości, którego wcześniej nie było. Na innych listach w wielu przypadkach widać tych samych kandydatów i radnych. Jestem pomysłodawcą Powiatu 2.0, ale jak najszybciej przekazałem formację innym liderom. Wielu rzeczy bez błogosławieństwa rady powiatu nie da się zrobić.
– MD. Życzę jak najlepiej wszystkim kandydatom Powiatu 2.0. Dobra współpraca powiatu z miastem jest konieczna, obecnie na linii miasto-powiat współpraca jest znikoma.
Przy okazji przypominam, co już zapowiedziałem na spotkaniach w dzielnicach - wzywam pana prezydenta Mieczysława Kiecę do tego, aby na piśmie potwierdzonym notarialnie zapewnił, że po ewentualnym wygraniu przez niego wyborów na prezydenta będzie pełnić tę funkcję do końca kadencji lub w przypadku rezygnacji z tej funkcji na rzecz startu w innych wyborach, bądź objęcia innego stanowiska administracyjnego, zwróci pobrane wynagrodzenie z funkcji prezydenta Wodzisławia Śląskiego. Mieszkańcy zasługują na prawdę, pan Kieca znany jest z niedotrzymywania słowa. Miasto nie może być zakładnikiem wybujałego ego i karierowiczowskich ambicji pana Kiecy.
– AS: Ja deklaruje że po wyborach mojej kandydatury na prezydenta, prezydentem będę przez całą pięcioletnią kadencję.
– Czy planujecie jakąś konwencję, konferencję czy oficjalną prezentację kandydatów?
– Może nie w formie konwencji, ale prezentacja kandydatów oraz naszego programu na pewno nastąpi niebawem.