Rolnik od transparentu z apelem do Putina próbował dotrzeć do posła Brauna. Czego chciał?
Rolnik, który spowodował ogromny skandal swoim zachowaniem, starał się skontaktować z Grzegorzem Braunem. Informację na ten temat przekazał Tomasz Buczek z Ruchu Narodowego w serwisie X (dawniej Twitter), a Teresa Pracownik, dyrektor biura posła, potwierdziła ją w rozmowie z Nowinami. Czego oczekiwał od polityka z Rzeszowa?
Buczek: Prowokacja się nie udała
– W biurze posła Grzegorza Brauna dzwoni telefon. Pani dyrektor biura przekazała mi słuchawkę, ponieważ dzwonił rolnik, a ja zajmuje się u nas tymi sprawami. Okazało się że to ten pan od baneru o którym wczoraj było głośno w mediach – opisał sytuację Tomasz Buczek.
Według jego relacji rolnik pochodzi z powiatu raciborskiego. W rozmowie telefonicznej miał opowiadać o zastraszaniu, szykanowaniu i oczernianiu przez władze, policję i media. Twierdził, że został zastraszony i oczerniony po tym, jak umieścił na swoim traktorze baner, który podobno zaczerpnął z TikToka. W rozmowie oczekiwał wsparcia ze strony posła.
Tomasz Buczek opisuje, że rolnik nie dostrzegał niczego złego w swoim postępowaniu i nie zdawał sobie sprawy z potencjalnych negatywnych konsekwencji dla strajków rolniczych. – Poinformowałem go, że zrobił bardzo głupią rzecz i my jako Konfederacja nie popieramy tej akcji i nie będziemy jej bronić. Poleciłem poszukać sobie adwokata – opisuje Buczek. Dodaje, że jego zdaniem sytuacja była próbą prowokacji, mającej na celu zdyskredytowanie nie tylko Konfederacji, ale także próbowała połączyć oddolne strajki rolnicze z rzekomo inspirowanymi przez „rosyjskie służby” i „prorosyjską Konfederację. Na szczęście, jak podkreśla, prowokacja się nie udała.
Skontaktowaliśmy się z dyrektor biura posła z Rzeszowa pytając, czy faktycznie dodzwonił się tam rolnik, o którym wspomina Tomasz Buczek. Teresa Pracownik powiedziała portalowi www.nowiny.pl, że faktycznie był taki telefon. Do tej sytuacji nawiązuje zresztą poseł Braun w serwisie X, określając zachowanie Tomasza Buczka jako działanie właściwe.
Szokujące zachowanie
Protest odbył się we wtorek, 20 lutego, na terenie powiatu wodzisławskiego. Według szacunków Mury, wzięło w nim udział około 150 traktorów. Ciągniki przez kilka godzin blokowały dojazd do autostrady A1 w rejonie węzła Gorzyczki, przemieszczając się od ronda przy wjeździe na autostradę w Łaziskach do ronda przy wjeździe na Panattoni w Gorzyczkach. W ten sposób wyrazili swój sprzeciw wobec niskich cen produktów rolnych, Europejskiemu Zielonemu Ładowi oraz taniemu importowi produktów rolniczych spoza Unii Europejskiej.
W całej aferze chodzi o zachowanie rolnika, który na traktorze umieścił flagę ZSRR z sierpem i młotem oraz zawiesił baner z kontrowersyjnym hasłem: „Putin, zrób porządek z Ukrainą, Brukselą i naszymi rządzącymi”. Do sprawy szybko się odniósł minister Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Marcin Kierwiński, potępiając to zachowanie, podobnie jak rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Paweł Wroński, który stwierdził, że tego typu działania szkodzą wizerunkowi Polski, kraju, który jako pierwszy pomógł Ukrainie zaatakowanej przez Rosję, oraz Polaków, którzy przyjęli ukraińskich uchodźców. Wroński dodatkowo ocenił, że jest to próba przejęcia ruchu protestacyjnego przez skrajne i nieodpowiedzialne grupy, być może działające pod wpływem rosyjskiej agentury.
Zachowanie rolnika potępił także Łukasz Mura, radny powiatu raciborskiego, odpowiedzialny za organizację protestu w powiecie wodzisławskim. Mura wyraził smutek z powodu tego incydentu, podkreślając, że podczas protestów nie da się uchwycić wszystkiego, ale cieszy się, że policja, dbając o bezpieczeństwo, szybko zareagowała na ten epizod. – Żałuję tego zdarzenia – powiedział portalowi www.nowiny.pl.
Zarzut zagrożony 5-letnim więzieniem
Natomiast 21 lutego zgodnie z właściwością rzeczową – do Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód w Gliwicach zostały przekazane z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim oraz z Komisariatu Policji w Gorzycach materiały dotyczące zdarzenia, jakie miało miejsce w trakcie protestu.
– Prokurator przyjął, że działanie mężczyzny wyczerpuje znamiona nawoływania do wojny napastniczej oraz pochwalania wojny napastniczej prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie, jak też znamiona propagowania ideologii totalitarnej, nawołującej do użycia przemocy w celu wpływania na życie polityczne lub społeczne oraz prezentowania przedmiotu w postaci flagi będącej symbolem ruchu komunistycznego – wyjaśnia rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, prokurator Joanna Smorczewska.
Ostatecznie za czyn zarzucony podejrzanemu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Piotr G. odmówił składania wyjaśnień.
(mad)