Felieton Nowin: Odcięli nam Facebooka. Cóż począć?
Bardzo ciekawe zjawisko wystąpiło we wtorkowe popołudnie 6 lutego. Mianowicie na chwilę w wyniku awarii zniknął dostęp do portalu Facebook. Niby nic się nie stało, ale jednak.
Dla tych, którzy w social mediach spędzają prawie całe dnie, to mógł być koniec świata. Godzina, czy tam dwie godzinki bez ulubionego portalu społecznościowego. Katastrofa, koniec świata. Bo przecież nie zobaczę tak istotnych rzeczy, jak dzisiejszy obiad koleżanki, rowerowa trasa na 3 km pokonana przez sąsiada, kolejnych (czasem zupełnie nieznanych) nowych twarzy w kołnierzykach i z notatką „kandydat” oraz bzdurnych filmików, które z Tik-Toka jak rak z przerzutami przywędrowały już jakiś czas temu do innych miejsc wirtualnych spotkań.
Tuż po awarii pojawiły się w tym samym portalu notatki typu „też nie mieliście dostępu?”, „brak Facebooka, co robić?” itd. Niektórzy odetchnęli z ulgą po ustaniu problemu, bo znów mogli wrócić do swoich wirtualnych kłótni, awantur o poglądy polityczne albo wyzywania innych od analfabetów za brak przecinka w zdaniu, choć sami pisownią nie grzeszą, bo nie ma co ukrywać, że język polski do łatwych nie należy...
Ale niektórzy jednak skłonili się do refleksji. Bo skoro godzinka bez ulubionego portalu spowodowała takie zamieszanie, to co byłoby, gdyby nastąpił cybernetyczny atak na kraj? Mogłoby zabraknąć prądu, wody przez blokadę wodociągów online, dostępu do informacji na Nowiny.pl. Ta chwilowa awaria stała się tego małą namiastką, możliwością zastanowienia się nad tym, jak to by było wrócić do ery sprzed internetu.
Jeszcze inni uświadomili sobie, że przez świat wirtualny całkowicie zatracili życie w świecie realnym. I to chyba największa wartość z tej chwilowej awarii.
A ja skończyłem robotę i poszedłem na spacer do mojej 80-letniej babci, aby posłuchać historii o przodkach. Tego w internecie nie wygrzebiemy, a za chwilę możemy żałować, że zamiast pogadać z babcią, bezsensownie „przewijaliśmy tablicę”.
Szymon Kamczyk Redaktor Naczelny Nowin Wodzisławskich