Szwagrzak: Nie będziemy startować w zawodach na wizualizacje
WODZISŁAW ŚL. Z przewodniczącym rady miejskiej Dezyderiuszem Szwagrzakiem, który rozpoczął swoją kampanię na urząd prezydenta miasta, rozmawiamy o pozyskiwaniu koalicjantów i większości w radzie, rozwiązywaniu najpilniejszych problemów i ewentualnych zwolnieniach w urzędzie miasta.
– Szymon Kamczyk. W czym uważa się pan lepszy od obecnie urzędującego prezydenta?
– Dezyderiusz Szwagrzak. Przede wszystkim ja skupiam ludzi wokół siebie, a Mieczysław Kieca ich traci. Ja mieszkam w Wodzisławiu Śląskim i tu chce pozostać, a Mieczysław Kieca pewnie chciałby już mieszkać w Warszawie. Także w tym, że jestem samorządowcem, a nie politykiem, że jestem bezpartyjny i nigdy nie należałem do żadnej partii. Dzięki temu potrafię współpracować z każdym, co potwierdza fakt, że to wokół mojej osoby zgromadzona jest większość w Radzie Miejskiej, w przeciwieństwie do Mieczysława Kiecy, który jest szefem Platformy Obywatelskiej w powiecie wodzisławskim, co ciąży na nim i uniemożliwia mu obiektywny osąd oraz współpracę ponad podziałami. W mojej ocenie Mieczysław Kieca znudził już się tym miastem, o czym świadczy choćby fakt, że nie dopilnował poprawności złożenia wniosku, przez co miasto straciło szansę na ponad 30 mln złotych.
– PiS nie wystawiło swojego kandydata na prezydenta. Czy liczy pan na poparcie PiS i zawiązanie koalicji, jak w obecnej radzie miasta? Który wodzisławski PiS pana popiera, tzn. środowisko byłej posłanki Glenc, czy posła Jabłońskiego?
– Panie redaktorze liczę na poparcie wszystkich mieszkańców, którzy chcą pozytywnej zmiany, zarówno sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, jak również innych ugrupowań, które działają w naszym mieście. W samorządzie liczy się człowiek, w samorządzie liczy się współpraca. Dlatego deklaruje współpracę z każdym, bez względu na barwy polityczne czy przekonania. Z każdym, kto tak, jak ja, w sercu ma Wodzisław Śląski.
Liczę na to, że jeżeli zostanę nowym prezydentem, to będę miał poparcie całej nowej Rady Miejskiej. Jednocześnie zapewniam, że ludzi będę łączył, a nie dzielił. Jako przykład mogę podać to, że przez ostatnie 5 lat, mimo iż Mieczysław Kieca robił wszystko, by przeciągnąć radnych na swoją stronę, utrzymaliśmy przez cały czas koalicję radnych z pięciu komitetów wyborczych. To od Mieczysława Kiecy zaczęli odchodzić nawet radni z jego komitetu, rozczarowani jego prezydenturą i jego podejściem do współpracy, a obecnie zrezygnowali nawet z dalszego kandydowania.
– W przypadku pana wygranej, kto będzie wiceprezydentem?
– Panie redaktorze na razie skupiamy się na wygraniu tych wyborów. Czas na ogłoszenie tej decyzji przyjdzie po wygranych wyborach. Myślę jednak, że nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeżeli powiem, że wśród swoich najbliższych współpracowników widzę radnego obecnej kadencji Mariusza Blazego.
– Chodzą słuchy, że jeśli pan wygra, sporo osób w urzędzie pójdzie do zwolnienia, to prawda?
– Nie Panie redaktorze, to plotka, a raczej świadome zastraszanie pracowników.
Jako Przewodniczący Rady Miejskiej jestem w stałym i dobrym kontakcie ze związkami zawodowymi które nie tak dawno zawiązały się w urzędzie, a jak wszyscy wiemy, związki zawodowe zawiązują się tam, gdzie pracownicy czują bezradność względem pracodawcy.
I powiem Panu, przeciwnie. Słyszałem, że wielu pracowników nosi się z zamiarem odejścia z pracy właśnie wtedy, jeżeli w urzędzie po wyborach nic się nie zmieni.
– Jak chce pan zbudować większość w Radzie Miasta? Obecnemu prezydentowi się to nie udało?
– Panie redaktorze, ja od końca 2018 roku mam większość w Radzie Miasta. To wokół mojej osoby skupia się większość radnych wiec kto jak nie ja potrafi to zrobić. Mieczysław Kieca stracił nawet radnych z koalicji mniejszościowej, która rozpadła się ponad rok temu. Nie jest skory do dialogu i współpracy, mimo iż radni wielokrotnie deklarowali wolę współpracy dla dobra naszego miasta i mieszkańców, nawet po tym, gdy Mieczysław Kieca zagroził, że użyje całego aparatu urzędniczego, by nas „zniszczyć”. Takie zachowanie nie przystoi poważnemu człowiekowi, a tym bardziej prezydentowi miasta.
– Jaki problem miasta uważa pan za najpilniejszy do rozwiązania?
– Panie redaktorze tych najpilniejszych spraw jest bardzo wiele i wiążą się głównie z funkcjonowaniem miasta. Często mniej istotne dla mieszkańca, ale pilne z punktu widzenia funkcjonowania gminy. Mieszkańców bardziej interesuje to co jest najważniejsze do rozwiązania. Najważniejsze jest rozwiązanie paraliżu komunikacyjnego jaki grozi naszemu miastu i jaki już dostrzegamy w związku z nowymi inwestycjami w strefie gospodarczej. Droga Główna Południowa jest najważniejszym priorytetem Rozwiązanie problemów parkingowych na osiedlach i w centrum miasta, to drugie priorytetowe zadanie. Od lat słuchamy bezskutecznie o ożywieniu wodzisławskiego rynku i starówki.
Potrzebna jest nowa infrastruktura sportowa, zarówno hala sportowa jak i stadion z zapleczem treningowym. I nade wszystko stworzenie przyjaznej przestrzeni dla młodych ludzi, aby przyszłość chcieli wiązać z naszym miastem, aby tu chcieli mieszkać i pracować, bo jeżeli tendencja wyludniania naszego miasta będzie dalej tak postępować, to grozi nam kryzys na każdym polu funkcjonowania gminy.
– Czy pana zdaniem najbliższe tygodnie pokażą spokojną, czy raczej brutalną kampanię?
– Nie wiem Panie redaktorze, jaką kampanię będą prowadziły poszczególne komitety. Mogę jedynie wypowiadać się za siebie i mój komitet. Będziemy prowadzić spokojną i merytoryczną kampanię. Kampanię opartą na prawdzie, a nie na obietnicach bez pokrycia. Nie będziemy startować w zawodach na koncepcje i wizualizację, bo traktujemy wyborców poważnie i merytorycznie podchodzimy do kampanii.