Hałda w Rydułtowach zmorą mieszkańców. Chcą rozwiązania problemu
RYDUŁTOWY Ponad 600 osób podpisało petycję, która została skierowana do Starosty Wodzisławskiego w sprawie uciążliwości związanych z wprowadzeniem prac na rydułtowskiej hałdzie.
Odwiedzamy ulice położone najbliżej hałdy Szarlota. To prawdopodobnie najwyższa hałda w Europie, bo jej charakterystyczny jak piramida stożek wznosi się na wysokość 403 m.n.p.m. Hałda ma powierzchnię 37 hektarów. Jest efektem pracy Kopalni Rydułtowy, która od lat usypywała tu to, co pozostało po eksploatacji węgla, ale nie nadawało się na sprzedaż. – Czuje pan to? Chodź pan, zrobimy test białej rękawiczki – mówi nam jeden z mieszkańców ulicy K. Przerwy– Tetmajera. Tu na bocznych odnogach domy położone są najbliżej stożka hałdy, na którym prowadzone są prace. Mieszkaniec podchodzi do cokolika domu i przeciera go na długości 30 cm nową białą rękawiczką. Efekt mówi sam za siebie. – Widzi pan? To co na tej rękawiczce, to też wdychamy do płuc. Są dni lepsze i gorsze, ale pył jest wszędzie. Pamiętam czas, kiedy pracowały trzy stożki hałdy. Dzisiaj pracuje jeden, ale takich uciążliwości jak obecnie, nie było nigdy – mówi nam mieszkaniec, który już nie wierzy, że będzie lepiej.
W przygotowanej petycji mieszkańcy proszą o interwencję i rozwiązanie w trybie natychmiastowym tej trudnej dla nich i dla środowiska sprawy. Mieszkańcy uważają, że miasto Rydułtowy działa biernie, zaś sposób realizacji prac przez firmę Marbud sp. z.o.o jest w ogromnym stopniu uciążliwy, co jak twierdzą rydułtowicy, wielokrotnie zgłaszali do urzędu miasta i powiatowego wydziału ochrony środowiska.
– Niekontrolowana emisja zanieczyszczeń do środowiska wpływa na nasze otoczenie, unoszące się pyły osadzają się na elewacjach naszych domów, parapetach, wdzierają się do domów, osadzają na samochodach, ale przede wszystkim wywierają niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Negatywne skutki unoszącego się pyłu i odoru niestety już odbijają się na mieszkańcach, którzy chorują na choroby dróg oddechowych. Jak możemy się domyślić faktyczne skutki tej okropnej praktyki odczujemy za kilka lat a będą one tragiczne – czytamy w petycji mieszkańców.
Problem trudny do rozwiązania
Rydułtowska hałda jest związana z eksploatacją KWK Rydułtowy i jest naturalnym skutkiem ubocznym wydobywania węgla. Jeden z ekspertów, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, w rozmowie z naszą redakcją wskazuje, że problem wynika z filozofii składowania kopalnianych odpadów. Kopalnie wiele lat temu powinny od razu rozdysponować, zamiast składować te odpady. Ówczesna technologia wydobywania węgla również miała wpływ na fakt, że jest to zarówno skała, jak i kawałki węgla, które po jakimś czasie zaczynają się palić. Na powierzchni tego nie widać, ale podczas procesu wydobywają się różne gazy. Tworzą się pewnego rodzaju tunele, w których jest palący się materiał, który w wyglądzie można porównać do lawy z rozpalonego wulkanu. Obecnie jednak nie ma innej technologii, jak tylko usunąć „po kawałku" całą hałdę, co zawsze będzie uciążliwe dla mieszkańców. Prace mogą być wykonywane na różne sposoby, ale pewne uciążliwości zawsze będą występować.
Firma Marbud sp.z.o.o przedstawiła do starostwa opinię z przeprowadzonej wizji terenowej robót gaśniczo– prewencyjnych, które zostały zrealizowane przez Główny Instytut Górnictwa.
Obecna wierzchowina wału płaskiego nr 3 pokryta jest kilkumetrową warstwą nieprzepalonych (czarnych) odpadów wydobywczych, miejscami rozgrzanych do temperatury rzędu 150– 200 stopni C. W przypadku wstrzymania robót skutkującego pozostawieniem tej warstwy w masywie zwałowiska istnieje ryzyko szybkiego rozprzestrzeniania się intensywnych zjawisk pożarowych na całej powierzchni wierzchowiny zwału płaskiego nr 3. Dlatego też zaleca się kontynuowanie prac rozbiórkowych w ww. rejonie w sposób ciągły, ewentualnie w nieco zmniejszonym zakresie wraz z jednoczesnym prowadzeniem wydobycia przepalonego łupka czerwonego w sposób sukcesywny, zgodnie z aktualnym frontem robót. Prowadzenie robót w rejonie zagrzanych i zapożarowanych fragmentów wierzchowiny zwału płaskiego wymaga dużego zaangażowania środków i maszyn oraz zachowania szczególnych środków ostrożności. Stosowanie się do powyższych zaleceń powinno doprowadzić do zminimalizowania ryzyka rozprzestrzeniania się zjawisk pożarowych na zwałowisku, likwidacji zagrzanych i zapożarowanych obszarów, a w konsekwencji bezpiecznego i efektywnego zakończenia robót na zwale płaskim nr 3 – czytamy w piśmie GIG, które podpisał dr inż. Krzysztof Gogola.
Starostwo wyjaśnia, w czym problem
Urzędnicy Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim wyjaśniają, że doskonale rozumieją problemy mieszkańców, ale stwierdzają też, że temat jest bardzo skomplikowany i dotyczy wielu aspektów. Jak mówi nam Wojciech Raczkowski, jest duża liczba podmiotów, które wydawały różne pozwolenia. Druga rzecz to występowanie dwóch rzeczy równolegle. Jest też luka w polskim prawie, która umożliwia pewną działalność.
– Pierwsza sprawa to liczba podmiotów. Hałda od wielu lat wykazuje zapożarowanie i od 2005 roku jest objęta decyzją wodzisławskiego starosty, nakazującą kopalni likwidację zapożarowania. Likwidacja ta odbywa się zgodnie z zaleceniami środowisk naukowych z dziedziny górnictwa. Istnieją konkretne procedury w tym zakresie – mówi Nowinom Wojciech Raczkowski, kierownik Biura Promocji i Informacji w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śląskim.
Jak stwierdza, aktualne wytyczne dotyczące hałdy w Rydułtowach są takie, że trzeba tę hałdę rozkopać w tych miejscach, gdzie stwierdzone jest zapożarowanie, doprowadzić te fragmenty do wystudzenia oraz wkomponować je z powrotem. To powoduje emisję gazów i może być uciążliwe dla mieszkańców.
– To jest jednak kwestia odpowiedzi na pytanie, czy chcemy mieć kopcącą hałdę jeszcze przez dziesiątki, a może nawet setki lat, czy nie. Rozumiem niecierpliwość ze strony mieszkańców, ale jest to proces trudny, wynikający z wielowiekowej eksploatacji górniczej i deponowania na hałdzie odpadów poeksploatacyjnych przez dziesiątki lat. Ta decyzja z 2005 roku była wielokrotnie przedłużana. Obowiązuje do 2034 roku. Wcześniej te decyzje dotyczące likwidacji zapożarowań, zanim powstały starostwa, wydawał urząd górniczy – mówi Raczkowski.
Kolejna sprawa dotyczy innej przyczyny problemu
Jak zaznacza starostwo, drugą przyczyną uciążliwości dla mieszkańców jest zezwolenie na wydobycie odpadów z tej hałdy, jakie wydał Marszałek Województwa Śląskiego. To zezwolenie ma charakter biznesowy, gdyż jego podstawowym celem nie jest ochrona środowiska i ludzi, jak w przypadku nakazu likwidacji zapożarowania, ale prowadzenie działalności gospodarczej. W tym wypadku podmiotem, który otrzymał od Marszałka zgodę na eksploatację hałdy jest firma Marbud Sp.z.o.o. Ta sama, która na zlecenie kopalni prowadzi proces likwidacji zapożarowania hałdy. Jej działalność, w myśl zarzutów mieszkańców, powoduje uciążliwości, zadymienie i zapylanie, zwłaszcza że w ostatnim okresie firma nasiliła działania związane z tworzeniem tzw. półek do przesuwania mas odpadowych, czyli innymi słowy stopniowego zrzucania ich z góry na dół. Co ważne, Marszałek mógł wydać zezwolenie na wydobywanie odpadów dlatego, że miasto Rydułtowy w 2012 r. zmieniło miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Wcześniej obowiązywał bowiem zakaz eksploatacji hałdy. Tu z kolei pojawia się następne pytanie, co by się stało, gdyby miasto takiej zmiany nie dokonało? Czy istniejąca w mieście kopalnia, główny pracodawca, przetrwałaby w tej sytuacji?
– Do tej decyzji marszałka starostwo wydało dwie decyzję, dotyczące przetwarzania odpadów. Obydwie zostały pozytywnie zaopiniowane przez burmistrza Rydułtów, a w przypadku jednej decyzji burmistrz wydał jeszcze decyzję środowiskową, która mówi o tym, jak ma przebiegać przetwarzanie odpadów w tzw. instalacjach i urządzeniach, czyli w tym przypadku w kruszarce i przesiewaczu. Obie decyzje starosty, zezwalające na przetwarzanie odpadów, mówią o ich przetwarzaniu w wąwozie na terenie hałdy i uciążliwości z tym związane nie mogą wydostawać się poza obręb hałdy. Na dodatek, według oświadczenia firmy Marbud decyzja starostwa, która zezwala firmie na przetwarzanie odpadów przy użyciu kruszarki i przesiewaczy, nie jest w tej chwili nawet realizowana, bo firma deklaruje, że nie prowadzi takich działań – mówi Raczkowski.
Odpad, który staje się budulcem
– Firma używa przesiewacza, ale w innym miejscu i z innego powodu. I tutaj możemy mówić o dziurze w polskim prawie. Chodzi o to, że ten odpad wydobyty selektywnie z hałdy w momencie jego załadunku na środek transportu staje się materiałem i z punktu widzenia polskiego prawa nie mogą tutaj być zastosowane przepisy dotyczące gospodarki odpadami. Zgodnie ze stanowiskiem Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Wodzisławiu Śląskim, na przesiewanie materiałów w tym przypadku nie trzeba zezwolenia, bo to w myśl przepisów już nie jest odpad – dodaje rzecznik starostwa.
Raczkowski podkreśla, że starostwo w miarę swoich kompetencji prowadziło kontrole na terenie hałdy, ale aby mogło dojść do takiej kontroli urząd musi zgodnie z ustawą Prawa przedsiębiorców powiadomić firmę co najmniej 7 dni przed. Jedyną instytucją, jaka może dokonać kontroli interwencyjne, bez uprzedzenia jest Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, która przeprowadza właśnie taką kontrolę. WIOŚ na dodatek może przeprowadzić kontrolę w każdym aspekcie ochrony środowiska, natomiast pozostałe organy administracji jedynie tam, gdzie wydały zezwolenia. Tymczasem zezwolenie na eksploatację hałdy poprzez wydobywanie odpadów wydał Marszałek Województwa Śląskiego i to on obok WIOŚiu może jedynie przeprowadzić kontrolę swojej decyzji.
Jak stwierdza Raczkowski, niezależnie od wszystkiego, należałoby prowadzić na hałdzie proces likwidacji miejsc zapożarowanych i to powodowałoby utrudnienia, gdyż faktem jest, że na hałdzie cały czas następuje proces spalania się odpadów, niezależnie czy jest tam prowadzona działalność firmy czy nie. Dlatego występują takie właśnie uciążliwości. Jest to jednak efekt wieloletniego deponowania tam odpadów powydobywczych przez kopalnię. Działalność firmy w zakresie wydobywania odpadów na podstawie decyzji Marszałka dodatkowo pogarsza sytuację z punktu widzenia mieszkańców.
Petycja będzie rozpatrzona
– Odnosząc się do petycji mieszkańców, wyjaśniam, że zostanie ona oczywiście rozpatrzona. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa została dołączona do akt postępowania, jakie starostwo powiatowe prowadzi od 2023 r. w sprawie cofnięcia firmie Marbud zezwolenia na przetwarzanie odpadów poza instalacjami. Równocześnie petycja ta zostanie przekazana wszystkim podmiotom, do których kompetencji należy zajęcie się sprawą, czyli do Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Katowicach oraz właściciela kopalni, czyli Polskiej Grupy Górniczej, która odpowiada za nałożony na kopalnię obowiązek likwidacji zapożarowania. W tym miejscu pragnę stanowczo wyjaśnić, że szerzone wśród mieszkańców Rydułtów oskarżenia pod adresem starostwa, które możemy znaleźć również w petycji mieszkańców są manipulacją i wskazują na próbę spłaszczenia trudnego tematu. Owszem, starostwo wydało zezwolenie firmie Marbud na przetwarzanie odpadów w instalacji, mimo negatywnej opinii WIOŚ. Problem polega na tym, że po pierwsze w momencie, gdy opinia WIOŚ była wiążąca, firma otrzymała decyzję odmowną ze strony starostwa. Dopiero, gdy zmieniły się przepisy, a firma złożyła odwołanie od wcześniej decyzji, Starostwo wydało zezwolenie, mając na uwadze m.in. decyzję środowiskową, jaką wydał burmistrz Rydułtów, a także jego pozytywną opinię na temat przedsięwzięcia. Po drugie decyzja, o której mówimy, zgodnie z deklaracją firmy Marbud na dzisiaj nawet jeszcze nie jest w użytku. Po trzecie i najważniejsze, decyzje starostwa – zezwolenia na przetwarzanie odpadów w instalacji jak i poza instalacjami, są jedynie pochodnymi decyzji Marszałka i nawet gdyby starostwo tych decyzji nie wydało, sytuacja by nie uległa zmianie, gdyż przyczyną uciążliwości dla mieszkańców jest nie przetwarzanie odpadów, ale po pierwsze wydobycie odpadów, na co zezwolenie wydał Marszałek, a po drugie – konieczność likwidacji zapożarowania, co można uznać za swego rodzaju siłę wyższą – dodaje rzecznik.
– Stanowczo protestuję przeciwko próbom obarczania starostwa odpowiedzialnością za to, co utrudnia życie mieszkańcom części Rydułtów. W mojej ocenie tylko dlatego, że na wezwanie mieszkańców, urzędu miasta, radnych i innych podmiotów reagujemy, prowadzimy czynności terenowe i kontrolne angażujemy WIOŚ, a także odpowiadamy na wszelkie pytania mediów, próbuje się ze starostwa uczynić kozła ofiarnego. Tymczasem nie byłoby problemu uciążliwości dla mieszkańców, gdyby po pierwsze nie powstała hałda lub powstała w innej technologii, po drugie nie uległa ona zapożarowaniu, po trzecie gdyby Marszałek Województwa nie wydał zezwolenia na wydobycie odpadów, po czwarte gdyby na taką działalność nie pozwalał plan zagospodarowania przestrzennego miasta Rydułtowy i w końcu gdyby w tym planie wyznaczono pewien rodzaj strefy ochronnej, w której niemożliwe byłoby budowanie nowych domów, aby emisja pyłów i gazów z hałdy docierała do jak najmniejszej liczby ludzi – kończy Raczkowski.
W sprawie hałdy zwróciliśmy się także do Polskiej Grupy Górniczej, która poprzez Kopalnię ROW – Ruch Rydułtowy odpowiada za likwidację zapożarowania, a także do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Do sprawy wrócimy, po uzyskaniu odpowiedzi od tych instytucji.
Fryderyk Kamczyk, Szymon Kamczyk