Sosnecki: Nie raz dawałem wyraz swojego niezadowolenia
Z Józefem Sosneckim, radnym powiatowym, który zdecydował się ubiegać o mandat radnego
gminy rozmawiamy o przyczynach jego decyzji.
– Fryderyk Kamczyk. Panie Józefie, zdecydowałem się na materiał z panem po wielu pytaniach kierowanych do mnie ze strony mieszkańców, aby zdecydował się pan wyjaśnić swoją decyzję. Mandat radnego powiatowego miał pan raczej pewny, jeśli przeanalizujemy poparcie społeczne, jakim pan dysponuje. Co zatem sprawiło, że porzucił pan powiat i Wspólnotę Samorządową, z ramienia której został pan radnym, na rzecz komitetu Tymoteusza Kubicy?
– Józef Sosnecki. Pytanie jest złożone i odpowiedź też będzie złożona. Na pewno by trzeba było wspomnieć o funkcjonowaniu samorządu gminnego i powiatowego z perspektywy zwykłego mieszkańca. Pełniąc przez dziesięć lat funkcję sołtysa i radnego powiatowego w obecnej kadencji, mam pełny obraz funkcjonowania oraz zależności tych dwóch samorządów. 90 procent decyzji dotyczących mieszkańców jest podejmowanych na najniższym szczeblu, czyli w gminie. Powiat często jest ogniwem uzupełniającym i pomocniczym.
– Czyli rozumiem, że chce pan być bliżej mieszkańca? To jedyny powód?
– Oczywiście! Jest to dla mnie sprawą najważniejszą. Chcę być jak najbliżej mieszkańca, jego potrzeb i problemów. Ale to nie jedyny powód mojej decyzji. Zaważyły relacje na szczeblu sołtys – gmina.
– To znaczy?
– Zabrakło precyzyjnej debaty, dialogu, rozmów, szczerości oraz prawdy. Twarde dane, wykresy, którymi Wójt się posługuje, służą dezinformowaniu i manipulowaniu opinią publiczną. Nie odnoszą się w sposób precyzyjny do rzeczywistości. Podawane kwoty dla poszczególnych sołectw powinny być szczegółowo rozbite na środki finansowe z budżetu gminy, które są niewielkie oraz te zewnętrzne stanowiące znaczny procent. Oprócz twardych danych wójt zapomniał o danych wrażliwych i drażliwych. Tych wrażliwych nie podaje się do wiadomości np. kondycja naszego basenu, złe decyzje w sprawie parku w obrębie DPS-u i wiele innych. Kolejne to dane drażliwe, których wójt nie przyjmuje do wiadomości, rzucające wielki cień na gminne decyzje i projekty inwestycyjne. Przykład Olzy; niedokończona inwestycja obiektu Szkolno-Przedszkolnego, poprowadzenie instalacji gazowej od Gorzyc, tylko do budynku szkolnego w Olzie, z pominięciem zabudowań prywatnych (inwestycja ta nazwana jest przez mieszkańców jako ekonomiczny „majstersztyk”), niedokończona instalacja burzowa i sanitarna, niezabudowane do końca urządzenia zabawowe w parku wiejskim. Kolejną i najważniejszą w gminie, a przede wszystkim dla mieszkańców Olzy, jest sprawa bezpieczeństwa p.powodziowego. Od lat prowadzę działania w tym kierunku. To z mojej inicjatywy i zaangażowania organizowane były i są spotkania oraz wizje na szczeblu gminnym, powiatowym i wojewódzkim. Gmina Gorzyce jako gmina o największym zagrożeniu powodziowym nie posiada komórki organizacyjnej zajmującej się tym zagadnieniem. Komisja Rady, której przypisane są obowiązki pracy na rzecz bezpieczeństwa, także nie stanęła na wysokości zadania. Ktoś podając dane, nie do końca prawdziwe, wprowadza mieszkańców w błąd, żeby osiągnąć pewien cel i przyjąć linię swojej obrony. Jako sołtys i radny czuję się oszukany.
– Dlaczego czuje się pan oszukany? Na czym to polegało?
– Chodzi o decyzje i obietnice które zapadały. Propozycje pewnych inwestycji oraz decyzje z tym związane w sposób jednoznaczny informowały, że pewne zadania będziemy realizować . Miały to być poważne zadania dotyczące spraw bytowych i infrastruktury drogowej. Padły poważne deklaracje dotyczące zaangażowania finansowego gminy nawet w 65 procentach, co było ewenementem. Odbyły się liczne wizje lokalne w terenie , spotkania z PZD i starostą, zapewnienia ze strony wójta i powiatu. Z wielkim zadowoleniem mieszkańcy odebrali informację, że te inwestycje, na które czekaliśmy od bardzo dawna, będą realizowane. Popełniłem wielki błąd, że uwierzyłem w te obietnice i propozycje. Trwało to prawie pięć lat. W ubiegłym roku zapadła decyzja odmowna.
– O jakiej konkretnie inwestycji pan mówi?
– Chodzi o przebudowę ulicy Dworcowej w Olzie, jako drogi powiatowej wraz z zabudową brakującego chodnika. Była to kluczowa inwestycja na szczeblu gmina-powiat na terenie sołectwa Olza. Z tego powodu odbyły się cztery wizje. To inwestycja, w której miała partycypować gmina. Wójt zaoferował nawet 65 procent z budżetu gminy. I ja w to uwierzyłem. Ta propozycja została przez starostwo przyjęta przychylnie. Po pięciu latach, w styczniu ubiegłego roku padło pytanie z mojej strony: co dalej? I zapadła cisza. Pozostało to bez odpowiedzi do dnia dzisiejszego. Z tego co wiem, Starosta zabezpieczył te środki, natomiast ze strony Wójta nie było jakiegokolwiek odzewu czy chociażby wyjaśnienia. Dopiero jeden z członków zarządu był skłonny mnie poinformować, że te inwestycje w Olzie nie będą realizowane. Muszę z przykrością stwierdzić, że decyzje inwestycyjne na terenie gminy w odniesieniu do dróg powiatowych podejmowane są przez Wójta i Starostę z pominięciem radnych. Szkoda że Wójtowi zabrakło odwagi na rozmowy. Nasi wyborcy, w tej sytuacji, czują się zlekceważeni.
– Sam pan podjął taką decyzję, czy ktoś pana nakłonił ? Pytam dlatego, że wielu mieszkańców zadaje mi to pytanie i prosi, aby pan to wyjaśnił.
– To jest wyłącznie moja decyzja. Po dziesięciu latach działalności w samorządzie, jako sołtys i po pięciu i pół roku bycia radnym. Nikt do niczego mnie nie zmuszał. A to, że podjąłem taką decyzję, to po części zasługa władz samorządowych. Te osoby w sposób świadomy zepchnęły mnie na inny tor, który prowadzi do gminy, ale z innego komitetu – Tymoteusza Kubicy.
– No właśnie to skąd taka decyzja, że porzucił pan Wspólnotę Samorządową, która wspiera obecnego wójta i wspiera pan Komitet Tymoteusza Kubicy. W czym jego wizja jest lepsza?
– W styczniu tego roku podjąłem taką decyzję. Ktoś może powiedzieć: musiał się facet mocno zdenerwować, że tuż przed kampanią i rejestracją list dokonał takiego wyboru. Zrobiłem to po głębokiej analizie. Myślałem o tym od ponad trzech lat. Niejednokrotnie dawałem wyraz mojego niezadowolenia. Byłem ignorowany. Jestem osobą pragmatyczną o twardych i przejrzystych zasadach. Więc wybór padł na Tymoteusza Kubicę. W czym jest lepszy ten kandydat? Przede wszystkim nie jest osobą nieznaną, gdyż kandydował już w ostatnich wyborach i to z bardzo dobrym wynikiem. Już wtedy był to sygnał pewnego niezadowolenia społecznego. Od tamtych wyborów okazuje się, że kandydat na wójta Tymoteusz Kubica cały czas interesuje się problemami gminy i jej mieszkańców. Zna ich oczekiwania, problemy bytowe i inwestycyjne. Jest osobą, z którą można merytorycznie rozmawiać na wszystkie tematy. Nie boi się trudnych pytań i wyzwań. Mamy wspólną wizję co do funkcjonowania gminy i jej rozwoju w myśl zasady „ jak nas widzą tak o nas piszą”. Tymoteusz Kubica w swoim programie zaznaczył, że sprawy wizerunkowe naszej gminy są dla niego priorytetem. Mam tu na myśli bardzo dobre relacje z mieszkańcami (wszystkimi wyborcami), jak i również z sektorem prywatnym. Nie chcę mówić o pewnych sytuacjach dotyczących przedsiębiorców. Ogólnikowo powiem, że to jest też jedna z głównych przyczyn przejścia do komitetu pana Tymoteusza. Nie chodzi o żadne stanowiska funkcyjne, ani tego typu sprawy. Po prostu należało powiedzieć w pewnym momencie STOP.
– To co chce mi Pan powiedzieć? Widzi Pan jakiś problem sołtys – gmina? O co chodzi?
– Od dziesięciu lat pełnię funkcję sołtysa. Należałoby zadać pytanie: kim są sołtysi? O tych sprawach była już mowa, w niektórych materiałach na łamach Nowin Wodzisławskich. W wywiadzie opublikowanym w ubiegłym roku przypominam sobie, że zapewniałem, że do tego tematu wrócimy. To sołtysi stanowią fundament samorządu gminnego. Od sołtysów wszystko powinno się rozpoczynać.To oni znają swoje sołectwa, są z mieszkańcami 24 godziny na dobę. Posiadają wiedzę w zakresie potrzeb inwestycyjnych, bytowych, kulturalnych. To oni otrzymują wielki mandat zaufania podczas wyborów. To na ich domach znajduje się tablica z godłem Rzeczpospolitej Polskiej. Jest to informacja o istniejącym w tym miejscu urzędzie. Nie mają tego radni, wójtowie itd. Na przestrzeni ostatnich lat można zaobserwować jak funkcja sołtysa w relacjach sołtys – gmina została zmarginalizowana i spłaszczona. Na początku pierwszej kadencji obecnego wójta zaproponowano, że spotkania robocze z sołtysami odbywać się będą raz na kwartał. Niestety do takich spotkań nie dochodziło. Wójt ograniczył się tylko do spotkań świąteczno – noworocznych oraz w sprawach podziału funduszu sołeckiego. Wniosek nasuwa się jeden. Sołtysi są niepotrzebni. Te osoby, mówię o sołtysach, powinny mieć wielki wpływ na funkcjonowanie gminy. Zdrowe sołectwo to zdrowa gmina i zdrowy powiat. Niedawno obchodziliśmy 50 – lecie powstania Gminy Gorzyce, szkoda, że o sołtysach nikt nie wspomniał. Nie chcemy funkcjonować w „ jednoosobowej spółce skarbu państwa”. Od bardzo dawna jako sołtysi nie bierzemy udziału w posiedzeniach komisji i sesjach Rady Gminy. W czasie przedwyborczym liczna grupa sołtysów wraz z częścią radnych postanowiła przejść do KWW Tymoteusza Kubicy, dając tym samym wyraz swojej dezaprobaty i niezadowolenia.
– To co dalej?
– Poczekajmy jaka będzie wola wyborców. Przed nami wybory, czas na daleko idące zmiany.