Wesele inne niż wszystkie. Bawili się bez alkoholu
PSZÓW, WODZISŁAW ŚL. Pani Agata od wielu lat jest członkinią Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w ramach Ruchu Światło– Życie. Wspólnie z narzeczonym, Mateuszem, podjęli decyzję, że na ich weselu nie będzie alkoholu. Jak zareagowali najbliżsi i jak wyglądała zabawa?
– Skąd pomysł aby wasze wesele było bezalkoholowe?
– Agata Widenka. Z powodów religijnych, jesteśmy w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. To jest dzieło, które ma za zadanie walczyć z alkoholizmem wśród społeczeństwa. Dajemy przykład, że można się bawić na trzeźwo. Modlimy się za osoby uzależnione. Naszą abstynencją pokazujemy, że można żyć bez alkoholu. Założeniem Krucjaty jest, żeby nie pić, nie przyczyniać się do tego, żeby ludzie spożywali alkohol i modlić się za osoby uzależnione.
– Jak długo już jesteście w tej krucjacie? Jak to się zrodziło?
– Mateusz Widenka. Ja jestem w tym od niedawna. Należę do krucjaty prawie dwa lata. O istnieniu tego dzieła dowiedziałem się od żony. Zaczęło się to pewnego wieczoru, gdy byłem jeszcze na studiach, wraz z kolegami wyszliśmy w plener na zakończenie czwartego roku i piliśmy alkohol. Następnego dnia o poranku obudziłem się z dużym bólem brzucha, pomyślałem sobie wtedy, że to nie jest mi potrzebne i chciałbym spróbować żyć bez tego.
– To jak pani się związała z Ruchem Światło– Życie?
– AW. Jestem w oazie od szóstej klasy szkoły podstawowej.
– I zawsze pani była w krucjacie?
– AW. Tak. Po pierwszych rekolekcjach, kiedy usłyszałam o tym dziele, pomyślałam sobie, co mi szkodzi? No i tak dwa razy podpisałam tę krucjatę. Pierwszy raz w piętnastym roku, czyli dziewięć lat temu.
– Na rok?
– AW. Tak, na rok, potem znowu na rok, a jak już miałam osiemnaście lat, to podpisałam krucjatę dopóki Polska nie będzie mieć problemów alkoholowych, nie do końca życia, bo wtedy by to nie miało sensu, gdybyśmy w to nie wierzyli. Ta obietnica obowiązuje do momentu, gdy naród przestanie mieć problemy alkoholowe. No i tak już jestem członkiem od sześciu lat.
– Nigdy w życiu nie piła pani alkoholu?
– AW. Ha, no to jest dobre pytanie. Faktycznie nigdy nie byłam pijana, ale wiem jak smakuje alkohol.
– Ale rozumiem, że teraz nie pijecie w ogóle?
– AW. Dokładnie. Nic nie pijemy.
– To jak się zrodził pomysł na samo wesele? Byliście razem, podjęliście decyzję o ślubie i przychodzicie do rodziców z tą informacją i jak oni zareagowali?
– MW. Było ciężko. Utrzymuje się taki stereotyp, że dobrej zabawie zawsze towarzyszy alkohol. Faktycznie wyszliśmy trochę przeciwko temu i nie było łatwo, ale po pewnym czasie rodzice po prostu zaczęli to akceptować. Dalsza rodzina również początkowo była sceptycznie nastawiona. Jeśli chodzi o samo wesele, to impreza była bardzo udana.
– To jakie były główne argumenty na nie?
– MW. Goście nie będą się bawić, dają mniej do koperty, jeśli usłyszą o weselu bezalkoholowym, lub że po prostu nie przyjdą.
– A lokal?
– MW. Od strony lokalu nie było żadnego problemu.
– To jeszcze do pani pytanie, o problemie alkoholowym w Polsce. Czy według pani ten problem jest duży?
– AW. Dopóki będą osoby uzależnione, to myślę, że istnieje problem alkoholowy.
– Pani jest jeszcze młodą osobą, czy dostrzega pani ten problem wśród pani rówieśników?
– AW. Tak, dostrzegam problem wśród moich rówieśników.
– A twierdzi pani, że alkohol jest sam w sobie zły?
– AW. Nie. Alkohol nie jest sam w sobie zły.
– To teraz wróćmy tutaj do wesela. Czyli nie było toastu. To jak to wyglądało?
– MW. Na weselu był toast, natomiast to był szampan bezalkoholowy.
– Oceniacie, że goście dali mniej do koperty?
– AW. Nie. Byli bardzo hojni.
– Mieliście jakiegoś specjalnego wodzireja? Jak wyglądała zabawa?
– AW. Tak, mieliśmy wodzireja, który też jest w ruchu i dobrze ogarnia temat bezalkoholowych zabaw. To było chyba takie najistotniejsze. Wodzirejem był Paweł Jagodziński, który prowadził imprezę. Posiadał bardzo wiele pomysłów, aby zachęcić do doskonałej zabawy bez alkoholu. Bardzo dużo osób tańczyło i dobrze się bawiło. To było takie kulturalne wesele, na wysokim poziomie. Nie było żadnych incydentów, które mogłyby się pojawić ze względu na nadmiar alkoholu. Nie było nikogo pijanego, od samego początku wszyscy dobrze się bawili.
– Było coś innego w menu w związku z brakiem alkoholu np. kraby czy ślimaki?
– AW. W menu nie, natomiast były różne inne atrakcje, na przykład pokój wspomnień. Jest to taka fotobudka, w której się nagrywa krótkie filmowe wiadomości. Była księga gości z możliwością zrobienia zdjęcia instaxem, a także były animatorki dla dzieci z watą cukrową.
– Pani jest członkinią wspólnoty religijnej. Dużo osób z okolicy należy do tej wspólnoty?
– AW. Jestem w Ruchu Światło– Życie. To jest bardzo obszerna wspólnota. Należę do parafii św. Herberta w Wodzisławiu Śląskim i tam jest około 50 osób.
– A jak dużo osób z tej grupy jest w krucjacie?
– AW. Kilka osób, zwykle po dłuższej formacji.
– Ale po jakimś czasie część osób decyduje się, żeby wstępować do tej krucjaty, tak?
– AW. No tak, albo po prostu podejmują to dzieło na rok, na dwa, albo na jakiś czas.
– To może ktoś z waszych znajomych już miał takie wesele bezalkoholowe? Może radziliście się kogoś, jak to zrobić?
– MW. Nikt z naszych znajomych nie miał wesela bezalkoholowego, natomiast pytaliśmy znajomych o ciekawe pomysły.
– Gdybyście mieli komuś doradzić, żeby takie wesele zrobić, to na co byście zwrócili uwagę, na jakieś plusy, minusy, albo ewentualnie jak mają rozmawiać z rodziną, żeby ich przekonać, jeżeli ta rodzina jest do tego pomysłu negatywnie nastawiona?
– MW. Jakich argumentów użyć? Na pewno wodzirej jest tutaj ważny. Bardzo się spisał. Istotne jest również, by było dużo atrakcji, aby goście, którzy nie tańczą, się nie nudzili. Kiedy mamy sporo gier i zabaw, to nie ma czasu na alkohol. Jeżeli chodzi o przekonanie rodziny i rodziców to myślę, że nie ma tak naprawdę złotej rady. Uważam, że jeżeli dziecko się uprze i postawi na swoim, to mimo wszystko rodzic raczej się zgodzi.
– Wy poszliście na taką dość brutalną „operację”, bo też są takie wesela, na których państwo młodzi nie piją i nie częstują alkoholem, ale dopuszczają jego obecność. Wy zdecydowaliście, że nie będzie alkoholu wcale.
– AW. To jest nasz dzień. To też może być argument dla rodziny. To my zapraszamy ludzi do zabawy, do świętowania naszego dnia, do tych najważniejszych naszych chwil, a nie zadowalamy gości, tylko to oni przychodzą do nas.
– A był drugi dzień? Jak wyglądała impreza?
– AW. W drugi dzień spotkaliśmy się w mniejszym, rodzinnym gronie na „posiadówce” zorganizowanej przez naszych rodziców. My byliśmy na chwilę i potem pojechaliśmy sobie już w naszą stronę. Jak byliśmy, to goście uszanowali naszą obecność i nie było alkoholu.
– Rozumiem, że tego alkoholu nie ma też na urodzinach, na jakichś grillach i tak dalej, to jak się robi grille bezalkoholowe? Jeśli zapraszacie znajomych i u was nie ma tego piwa, to co jest w zamian?
– AW. Dla mnie to jest norma, że nie ma alkoholu, bo żyję tak od zawsze. W sumie nasi znajomi chyba po prostu wiedzą. Myślę, że jest też istotne, że my mamy takich znajomych, którzy żyją podobnie.
– MW. Ja też powiem, że właśnie na studiach jeszcze przed tym, jak wstąpiłem do krucjaty, to często podczas naszych spotkań ten alkohol nawet nie był potrzebny, bo tak dobrze nam się rozmawiało, że po prostu było to zbędne. Od razu przyszła taka myśl, że nie jest to jakiś konieczny warunek, żeby dobrze spędzić czas. Jak jest dobre towarzystwo, to w zupełności wystarczy.
A gdyby małżonek nie chciał takiego ślubu, to co wtedy?
– AW. Nie ma ślubu (śmiech). Żartuję oczywiście, szanuję jego wolność. W tym momencie wesele miałoby charakter bardziej trzeźwościowy, że byłby pewnie ograniczony ten alkohol, natomiast by był.
– MW. Myślę, że żona by to na pewno zaakceptowała. No ale jeśli obraliśmy taką drogę, że po prostu jesteśmy w krucjacie we dwoje, więc decyzja była taka, a nie inna. Nie było też namawiania ze strony żony. Tylko to była w 100 procentach moja decyzja.
Rozmawiał Fryderyk Kamczyk