Rodzina Tytko spotkała się na Kątach w Zawadzie
WODZISŁAW ŚL. W sobotę, 20 lipca odbyło się czternaste spotkanie rodziny Tytków. Impreza miała formę festynu na Kątach pomiędzy Pszowem a Zawadą.
Organizatorami rodzinnych spotkań są Stanisław Tytko, Paweł Kowol i Waldemar Tytko. Spotkanie otworzył senior rodu Andrzej Tytko. Na początku odśpiewano również hymn rodziny Tytko. Następnie miało miejsce wspólne biesiadowanie przy tradycyjnym kołoczu.
- Dziękuję, że jesteście, że poświęciliście czas na nasze spotkanie. To chwila kiedy możemy wspólnie świętować, rozmawiać, wspominać stare czasy. To tutaj możemy odetchnąć, zrelaksować się i cieszyć się obecnością tych, których dawno nie widzieliśmy - mówił pan senior wskazując, że więzi rodzinne są jak kwiaty i wymagają troski, uwagi i miłości. - Niech to spotkanie będzie szansą na zacieśnienie naszych więzi - mówił pan Andrzej.
Pielęgnowanie pamięci o rodzinie
- Cała rodzina wywodzi się z matecznika, który znajduje się na zawadzkich Kątach. Nasi dziadkowie czyli Anna i Walenty Tytkowie są protoplastami tej licznej rodziny, która na dzień dzisiejszy liczy prawie 300 osób. Spotykamy się w różnych okolicznościach na rodzinnych spotkaniach. To spotkanie jest 14 spotkaniem, na którym jest obecnych około 150 osób. Tak jak widać, robimy tę imprezę na bogato, w ten sposób chcemy uczcić naszych dziadków i naszych pra pra pra dziaków, bo oprócz wspomnianych już wcześniej Anny i Walentego, dotarliśmy do pięciu pokoleń dalej czyli do roku 1760. Wszystko mamy potwierdzone w naszych kronikach, w naszym drzewie genealogicznym. Zostawmy jednak te formalności i bawmy się. Chcemy się bawić, chcemy się spotykać, chcemy rozmawiać, chcemy poznawać nowe twarze, które pojawiły się w rodzinie i ten dzień, ten wieczór zachowujemy dla rodziny - mówił nam podczas spotkania Stanisław Tytko.
Rodzina związana z Pszowem i Zawadą
W spotkaniu uczestniczył też burmistrz Pszowa Piotr Kowol oraz ks.prof. Jerzy Szymik.
- Otrzymałem bardzo miłe zaproszenie od pana Stasia i pana Pawła, głównych organizatorów. Przyjechali do mnie w górniczych mundurach i zaprosili mnie tutaj. Dlatego jestem, bo takich zaproszeń oczywiście się nie odrzuca. Jestem tutaj też z takiej podwójnej przyczyny. To, co mnie tutaj pociąga to są dwie sprawy. Pierwsza to jest ta, że myślę, że to jest ten kierunek o jaki chodzi w pracy ze współczesnym światem. Żyjemy w czasach niesłychanej atomizacji, indywidualizacji. Każdy chce "być przedsia", mówiąc tutaj naszą gwarą, zamknięty w ogóle w jakimś takim egotyzmie, ześrodkowany na własnej karierze. Moim zdaniem wszystko to, co buduje wspólnotę, co się odwołuje do rodziny, tak szerokie jak tu, to jest przecież zupełnie bezinteresowne. To jest ten kierunek i to trzeba koniecznie wspierać. Musi to robić również Kościół. I chciałbym, żeby w mojej osobie też tutaj ci organizatorzy i wszyscy tu obecni, mieli takie mocne "tak", bo to jest to. To nie jest absolutnie wydarzenie ściśle religijne, choć tu jest zdecydowana większość ludzi wierzących ale rodzinność, wspólnota, budowanie bycia razem ludzi ze sobą to jest to, o co chodzi. A druga rzecz, to jestem fascynatem w ogóle pszowskiej i około pszowskiej historii i tego wszystkiego i to jest też teren moich spacerów - mówił ksiądz Jerzy Szymik zaznaczając, że Tytkowie to rodzina głęboko związana z pszowską historią.
(FK)