Felieton Nowin: Co za czasy, że trzeba się zastanawiać czy facet jest facetem, a kobieta kobietą...
Przegrana dżudoczki Angeliki Szymańskiej z Meksykanką Priscą Acalaraz Aviti w turnieju olimpijskim rozpętała prawdziwą burzę. Na sprawie „wywrócił się" m.in. poseł z naszego regionu Paweł Jabłoński. Inna sprawa, że jeszcze 15– 20 lat temu nikomu w Polsce nie przyszłoby do głowy podważanie płci sportowca i robienie z tego narodowej imby.
Kiedy tylko Polka, jedna z faworytek do olimpijskiego medalu w kategorii do 63 kg, przegrała z Meksykanką, polski Internet zalały zdjęcie zawodniczki z Meksyku z wpisami sugerującymi wprost, że jest ona tak naprawdę mężczyzną. Miały o tym świadczyć krótkie włosy i chłopięca uroda Meksykanki. Również poseł Paweł Jabłoński na platformie X zamieścił wpis, sugerujący, że oto niekoniecznie mamy do czynienia z kobietą: "A oto „zawodniczka”, która pokonała dziś w judo reprezentantkę Polski – a potem zdobyła olimpijski medal. Co Państwo o tym sądzicie? (komentatorzy w TV nie odważyli się na jedno słowo krytyki – chyba boją się, że poniosą konsekwencje jak Przemysław Babiarz)". Wpis został okraszony zdjęciem Prisci Acalaraz Aviti z pojedynku z Angeliką Szymańską.
Szybka weryfikacja dostępnych źródeł nie pozostawia wątpliwości co do prawdziwej płci zawodniczki. Głos w sprawie zabrała nawet, oburzona sugestiami internautów, Angelika Szymańska. "Proszę kibiców, by nie kwestionowali w taki sposób jej zwycięstwa... W ogóle do głowy mi nie przyszło, by porównać ją do mężczyzny. Dlatego prośba ode mnie, by zostawić ją w spokoju, bo należy jej się szacunek – powiedziała dosadnie Szymańska cytowana przez portal Interia.
I na tym temat można by zakończyć, ale warto się może jednak zastanowić, dlaczego cała ta awantura stała się tak głośna? Bo wplątali się w nią politycy? Oczywiście. Dlaczego jednak polityka zajmuje się czymś tak – wydawałoby się – niepolitycznym jak płeć? To jest właśnie zasadnicze pytanie: kto i po co, już wiele lat temu, zaczął o płci rozmawiać w kontekście politycznym? Proszę, odpowiedzcie sobie sami.
I zastanówcie się czy 15– 20 lat temu taka awantura byłaby u nas w ogóle możliwa? Przecież wtedy na świecie i w Polsce również nie brakowało zawodniczek o chłopięcej aparycji, zwłaszcza w sportach wymagających krzepy. Ale czy ktoś wpadłby na pomysł podważania ich płci? Nikomu nie wpadłoby to do głowy. Jak więc doszło do tego, że dziś toczą się publiczne dyskusje o płci zawodników? Dlaczego dziś niekiedy trzeba się zastanawiać nad tym czy facet na pewno jest facetem, a kobieta kobietą? Czy o taki postęp cywilizacyjny na pewno chodziło?
Bo choć sytuacja z Meksykanką była nietrafiona, to jednak na Olimpiadzie w Paryżu startują prawdziwie transpłciowi zawodnicy, choćby Laurel Hubbard, kobieta dźwigająca ciężary, która na świat przyszła jako chłopiec. W boksie rywalizują Yu– ting z Tajwanu i Imane Khelif z Algierii, które przed rokiem zostały zdyskwalifikowane podczas MŚ w New Dehli, bo badania DNA wykonane przez Międzynarodową Federację Bokserską wykazały, że zawodniczki oszukiwały. „Na podstawie badań DNA zidentyfikowaliśmy szereg sportowców, którzy próbowali oszukać, udając kobiety. Wyniki badań wykazały, że mają chromosomy XY (a więc występujące u mężczyzn – przyp. red.) Tacy sportowcy zostali wykluczeni z zawodów – mówił wówczas prezydent Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (IBA) Umar Kremlowej, cytowany przez Polsat News. Za to MKOL problemu nie widzi, bo dopuścił Imane Khelif i Yu– ting do rywalizacji w Paryżu, stwierdzając, że zawodniczki spełniły wszystkie procedury olimpijskie.
Sport jest piękny. Również dlatego, że szybko współczesną „normalność" i „postęp" weryfikuje. Istnieje jednak obawa, że piewcy postępu i normalności wkrótce wezmą się za weryfikację sportu. A w zasadzie w Paryżu już zaczęli to robić.
Artur Marcisz