Na wstępie: Listopadowa szaruga
Szymon Kamczyk Redaktor Naczelny Nowin Wodzisławskich.
Piękna złota jesień przechodzi mimowolnie w szaro-bury krajobraz, będący stanem zawieszenia, jaki obserwujemy przed nadejściem zimy. Listopadowe święta zawsze kojarzą mi się właśnie z taką szarugą, którą przełamać można jedynie wieczornym wyjściem na cmentarz, kiedy to tysiące zniczy tworzą dywan światła. Kiedyś było to światło wyłącznie żółto-pomarańczowe, koloru ognia. Dzisiaj jest zgoła inaczej. Podczas minionego weekendu latałem dronem nad jednym z cmentarzy w regionie i co zaskoczyło mnie najbardziej, nie ma już jednolitej żółtej barwy i poświaty nad grobami. Są różne kolory – od śnieżnej bieli, przez zielenie, błękity po fioletową barwę. Owszem, kiedyś też były różne kolory szkła w zniczach. Dzisiaj natomiast efekt ten możemy obserwować przez różnokolorowe żarówki LED, umieszczone w latarenkach. Dla mnie dodają one jeszcze więcej zimna do już i tak chłodnego czasu. Żywy ogień ma bardzo symboliczne przesłanie. Bo po pierwsze jest ciepły, po drugie rusza się, jakby pląsał w tajemniczym tańcu, a po trzecie symbolizuje naszą pamięć. Tam gdzie światło, tam wiadomo, że ktoś był i pamiętał. Najsmutniejszym widokiem są natomiast „czarne plamy” - miejsca, gdzie nikt nie zapalił znicza, a groby stoją opuszczone. Zachęcam, aby podczas najbliższej wizyty na cmentarzu również poszukać takich miejsc, aby podarować zapomnianym zmarłym nieco światła.