Połowa podgrzewaczy wody w woj. śląskim nadaje się do wymiany lub serwisu
REGION Mówi się, że czad to cichy zabójca. Cichy, bo nie ma zapachu, smaku ani koloru, a zabójca, bo potrafi pozbawić życia nawet zdrowego, dorosłego człowieka. Czad w mieszkaniach nie pojawia się jednak znikąd – najczęściej jego wysokie stężenia to efekt zaniedbań serwisowych po stronie użytkowników instalacji gazowych. Według kominiarzy, ponad połowa używanych w województwie śląskim gazowych podgrzewaczy wody w budynkach wielorodzinnych nadaje się do natychmiastowego serwisu bądź utylizacji.
O zagrożeniach związanych z czadem rozmawiano we wtorek (29.10.) w żorskim Muzeum Ognia w trakcie konferencji organizowanej wspólnie przez tamtejszą Państwową Straż Pożarną oraz Korporację Mistrzów Kominiarskich Województwa Śląskiego. Temat jest, niestety, doskonale znany strażakom z Żor.
– Zagrożenia związane z tlenkiem węgla występują przez cały rok, nie tylko w okresie grzewczym. W naszym powiecie odnotowujemy kilkadziesiąt takich interwencji rocznie, w tym roku, niestety, jedna osoba z tego powodu straciła życie – przyznaje mł. bryg. Krzysztof Kuś, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Żorach.
Statystyki nie kłamią
Przytaczane przez mistrza kominiarskiego Łukasza Malcharczyka statystyki obrazują ogólnopolską skalę problemu.
– W roku 2023 w trakcie prac budowlanych życie w naszym kraju straciło 57 osób. Przy pracach rolniczych zmarło 45 osób. W branży górniczej odnotowano 15 ofiar śmiertelnych. Czad był w roku 2023 powodem śmierci 53 osób w całym kraju – wyliczał Łukasz Malcharczyk, członek Korporacji Mistrzów Kominiarskich Województwa Śląskiego.
Jako główny powód tak niezadowalających statystyk kominiarze, strażacy i zarządcy budynków wskazują zaniedbania po stronie użytkowników. – My nie mamy problemu z samymi urządzeniami. Mamy problem z użytkownikami, którzy nie przywiązują wagi do regularnego serwisowania tych urządzeń – zastrzega Łukasz Malcharczyk.
Teoria kontra praktyka
Oczywiście prawo nakazuje zarówno właścicielowi, jak i użytkownikowi dbanie o sprawność i regularne przeglądy takich instalacji. Po stronie mieszkańca pozostaje m.in. regularne wykonywanie przeglądu i serwisu bardzo popularnych w budynkach wielorodzinnych gazowych podgrzewaczy wody.
– Gazowe podgrzewacze wody typu „B" konstrukcyjnie pochodzą z lat 60– tych ubiegłego wieku. Obecne urządzenia tego typu są mniejsze i ładniejsze, ale sposób ich działania nie uległ większym zmianom. Na terenie woj. śląskiego użytkowanych jest ok. 600 tysięcy takich urządzeń. Szacujemy, że co najmniej połowa z nich wymaga pilnego serwisu bądź wymiany – dodaje Łukasz Malcharczyk.
Popularne „junkersy" nadal więc królują w wielu niewielkich i pozbawionych odpowiedniej wentylacji łazienkach, obrastając kurzem i brudem utrudniającymi prawidłowe funkcjonowanie pieca. Dodając do tego „pomysły" lokatorów na doszczelnienie pomieszczeń poprzez zatykanie otworów wentylacyjnych otrzymujemy niewielkie komory gazowe, w których w razie jakiejkolwiek awarii stężenie czadu może wzrastać błyskawicznie.
– W naszej Spółdzielni przyszedł taki moment, ze podjęliśmy decyzję o rozszerzeniu naszych obowiązkowych przeglądów gazowych o pomiar tlenku węgla. Jeżeli tlenek węgla „wychodził", to informowaliśmy mieszkańców o konieczności wykonania przeglądu, i obowiązku dostarczenia nam potwierdzenia przeprowadzenia tych prac – wyjaśnia Renata Sułkowska, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Żorach.
Odpowiedzialność zbiorowa?
Problem w tym, że nie wszyscy do tych wymogów chcą się stosować, albo ukrywają swoje „modyfikacje" na czas przeglądu.
– Przyznam, że mamy grupę lokatorów, którzy są bardzo oporni, jeśli chodzi o umożliwienie nam dokonania odpowiednich kontroli. Rekordzista, o ile dobrze pamiętam, już od 8 lat nie wpuścił od nas nikogo – przyznaje Wojciech Maroszek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowa", i dodaje: W blokach wielorodzinnych naprawdę każdy musi pamiętać, że jego mieszkanie nie jest w pełni odizolowane od innych, i jego negatywne zachowania mogą mieć wpływ na zdrowie i życie sąsiadów.
Wystarczy bowiem, że niesprawny jest jeden piec u któregoś z naszych sąsiadów, nawet z innego piętra – wówczas tlenek węgla może sprowadzić zagrożenie na kilka mieszkań. Mistrz kominiarski Łukasz Malcharczyk przytoczył dziś interwencję mającą miejsce jakiś czas temu na terenie Wodzisławia Śląskiego.
– W jednym z lokali użytkowany był niesprawny piecyk gazowy, na szczęście zadziałała czujka tlenku węgla. Dowódca akcji razem z kominiarzem podjęli decyzję o sprawdzeniu mieszkań w całym pionie tego budynku. W mieszkaniu na ostatniej kondygnacji zastali oni matkę kąpiącą w łazience noworodka. Po kilku sekundach aktywował się osobisty czujnik tlenku węgla u jednego ze strażaków. Wynik – ponad 200 ppm. Drodzy państwo, czy my nie igramy z losem? – pytał Łukasz Malcharczyk.
Jak wyliczają kominiarze, koszt zakupu dobrej jakości czujki węgla to ok. 100 zł, przegląd pieca to wydatek ok. 300 złotych, a koszt przeglądu kominiarskiego mieści się w przedziale od 250 do 300 złotych.
Adam Tyc