Autokar stanął w ogniu
Kwadrans po godzinie piętnastej, dyżurny straży pożarnej otrzymał sygnał o palącym się autobusie.
Na szczęście obyło się bez ofiar. Straż wezwała 46–letnia kobieta, kierowca autobusu, która jako jedyna ucierpiała w pożarze. Z lekkimi objawami zaczadzenia została przewieziona do rybnickiego szpitala.
– Jak udało nam się dotąd ustalić, pożar zauważyli inni kierowcy. Z pojazdu wydostawał się dym, więc za pomocą klaksonu i świateł zmusili kierowcę do zatrzymania się. Autobus zatrzymał się w okolicy przystanku autobusowego. Trzydziestu pasażerów zostało ewakuowanych z pojazdu. Najprawdopodobniej ogień pojawił się w okolicach silnika pojazdu, nie było tu podpalenia czy zaprószenia ognia przez któregoś z pasażerów – wyjaśnia Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji.
W akcji gaszenia pożaru brało udział czternastu strażaków. Mimo sprawnej akcji gaśniczej nie udało się uratować autobusu. Pojazd był własnością rybnickiego PKS–u. W jakim stanie był autobus, skoro uległ samozapaleniu?
– To był nowy pojazd, zaledwie pięcioletni. Nigdy nie było z nim problemów. Niestety, jak się okazało, miał wadę ukrytą. Na tego typu przypadki nic nie możemy poradzić. Kupując nowe auto osobowe też nie można być pewnym, że nie ma ono żadnych wad technicznych. Póki co, jeszcze nie wiemy dlaczego autobus spłonął. Być może przyczyną pożaru było pęknięcie jakiegoś małego przewodu, koło rozgrzanej części wydechu. To tylko nasze przypuszczenia. Autobus był ubezpieczony, ale takie zdarzenie to dla nas wielka strata. Fizycznie brakuje nam jednego pojazdu – wyjaśnia Jerzy Siwica, dyrektor PKS w Rybniku.
(acz)